E-sport

PRIDE wyrasta na drugą siłę polskiego Counter Strike, rozmowa z Piotrem Lipskim

Grzegorz Marczak
PRIDE wyrasta na drugą siłę polskiego Counter Strike, rozmowa z Piotrem Lipskim
1

Ostatnie porażki Virtus Pro powodują, że coraz więcej uwagi poświęcam dwóm kolejnym drużynom polskim czyli Kinguin oraz PRIDE. Miałem niedawno okazję porozmawiać z szefem PRIDE czyli Piotrem “neqsem” Lipski o tym jak tworzy się, utrzymuje i zarządza klubem e-sportowym w polsce. Zapraszam do przeczytania zapisu z naszej rozmowy - fan Counter Strike znajdzie w niej na pewno wiele ciekawych informacji.

Grzegorz Marczak: Czym jest PRIDE? Tak wiesz, konkretnie, dla ludzi - organizacja esportowa?

Piotr “neqs” Lipski, właściciel PRIDE: Nie lubię określenia “organizacja esportowa”. Generalnie, gdy ktoś pyta, czym jest PRIDE, to w tym momencie określam to jako “klub esportowy”, “drużyna esportowa”. Poza tym “organizacja” ma kilka gier. W tym momencie skupiamy się na CS-ie, o innych grach myślimy.

GM: Macie jeden team, tak?

PL: Tak, jeden team, jedna drużyna CS-a.

GM: I ty wszystkim zarządzasz, ogarniasz, wypłacasz pensje, jesteś właścicielem PRIDE Gaming Sp. z o.o.?

PL: Tak, (śmiech), robię wszystko.

GM: To pierwsze ciężkie pytanie - czy na klubie e-sportowym da się zarabiać pieniądze? Powiem ci o co mi chodzi - analogia do piłki nożnej. Właściciel Legii Warszawa powiedział, że Legia to nie jest zabawa w zysk, tylko ciągłe inwestycje po to, żeby być jak najlepszym i osiągać wyniki. Oczywiście, musi to równoważyć budżetem.  Ty prowadzisz spółkę z o.o. Wypłacasz chłopakom pensje, płacisz im za podróże, płacisz im za wszystko. Gdzie są zwroty z inwestycji? Jak i czy w ogóle się na tym zarabia?

PL: Też czytałem ten wywiad z Leśnodorskim. Kiedyś, jak ktoś mi zadawał pytanie, czy można zarobić? Naginałem trochę czasoprzestrzeń i mówiłem, że się da. Prawda jest jednak taka, że to działa analogicznie do sportu, do klubów sportowych. Na początku bardzo ciężko jest mieć jakiś zysk. Oczywiście, nie jest tak, że my idziemy cały czas pod kreską. Jest zero, plus, ale nie wychodzimy na minus.

GM: To ładnie!

PL: Podchodzimy do wszystkich biznesowych spraw bardzo ostrożnie. Jak mamy plan na inwestycję to mocno się zastanawiamy czy warto,  mamy pieniądze, ale nie chcemy po prostu ich przepalać. Wszystko, co zrobimy - każdy krok, który podejmiemy - poprzedza milion pytań "czy na pewno warto". Kiedyś zainwestowaliśmy w Overwatcha za szybko i skończyło się tym, że straciliśmy. Niedużo, bo wkład na dwa bootcampy. Kluby esportowe mają analogie do klubów sportowych. Tam w kółko są inwestycje, w kółko rozwój. Zawodnicy cały czas osiągają nowe szczeble kariery, cele, które sobie stawiają, a pensje rosną - więc wkład, który my dostajemy od sponsorów, wychodzi też do nich.

GM: No właśnie, skąd masz pieniądze? Skąd brać dziś pieniądze na takie esportowe teamy?

PL: Wiesz, to tak jak w sporcie. Głównie pieniądze w drużynie są od sponsorów - czyli na dobrą sprawę reklamodawców.

GM: I kto dzisiaj jest sponsorem?

PL: W PRIDE mamy teraz nowego sponsora, czyli Samsung. Ogłosiliśmy to na konferencji na Legii. Od samego początku istnienia drużyny mamy Sferis, dołączył do nas od początku roku Gram.pl, jest Roccat i New Balance.

GM: Czyli już całkiem niezły, konkretny line-up.

PL: Line-up sponsorów jest całkiem fajny, ale jakby tak patrzeć, ile wydaje się rocznie na drużynę...

GM: No to ile się wydaje? Jakieś granice - to jest poniżej miliona złotych, powyżej?

PL: Wiesz, poniżej miliona, ale powyżej pół miliona złotych. Konkretna kasa.

GM: I mówimy o jednym zespole?

PL: O jednym zespole drużyny CS-a. I też trzeba spojrzeć na to, że to drużyna CS-a, która już na arenie międzynarodowej coś osiąga, coś znaczy, już ma swój brand. Więc też te koszta są, niestety, większe.

GM: Bo trzeba jeździć?

PL: Trzeba jeździć, trzeba pensje wyrównać do tego, jak wyglądają europejskie - tu mamy problem, bo tysiąc dolarów czy euro to nie tysiąc złotych.

GM: No właśnie, chłopaki zawsze się będą porównywać do innych zespołów. Czasem skillowo mogą być lepsi ale tamci mają pensja na poziomie cztery tysiące euro, a oni cztery tysiące złotych - będzie zgrzyt?

PL: I tak jest. To duży problem. My edukujemy zawodników. To są młode osoby i nie do końca wiedzą, jak wygląda proces płacenia pensji - duża część do państwa, mała część tak naprawdę dla nich. Tłumaczymy im po prostu, jak to wygląda. Zagraniczna organizacja, gdy wypłaca im tysiąc dolarów, to dla nich to jest tysiąc dolarów, ale zawodnicy powinni odprowadzić podatek - a my podatek odprowadzany za nich. Pokazujemy im, że tak na dobrą sprawę to, co dostają od organizacji międzynarodowej to jest to samo, co my dajemy im my. Niestety, przez nasze państwo to wygląda troszeczkę inaczej. Mają jednak dużo większe zabezpieczenie - ubezpieczenie oraz pewność, jesteśmy polską firmą i mogą egzekwować dużo łatwiej np. niewypłacenie pieniędzy. Współpracujemy z chłopakami sześć miesięcy, z niektórymi już ponad rok, bo skład się zmienia - i cały czas ich edukujemy. Chcemy pokazać im biznesowe podejście, bo teraz są zawodnikami, ale kto wie? Może w przyszłości będą prowadzić swój zespół? Warto więc, żeby wiedzieli, z czym to się je.

GM: Który teraz jest PRIDE w Polsce, jeśli chodzi o scenę Counter-Strike'a?

PL: Ścigamy się. Do Virtusów to, wiadomo, nie ma co porównywać, Virtusi nie grają. Gramy PCW, czyli Pracktice Clan War, wiemy mniej-więcej, jak to wygląda. Virtusi są w tej chwili w mocnym dołku, ale Virtusi to TOP 1. PRIDE? Ścigamy się z Kinguin tak naprawdę.

GM: Mocno powiedziane

PL: Ale tak naprawdę to widać - widać było na Mistrzostwach Polski, widać to w rozgrywkach internetowych. To kwestia dnia i predyspozycji danego zawodnika.

GM: To jest ciekawe i o to chciałem cię zapytać, jako osobę, który w tym siedzi od lat. W normalnych sportach nie ma tak, że np. reprezentacja Niemiec w ciągu roku potrafi ze wszystkimi wygrać i ze wszystkimi przegrać. W Counter-Strike'u jest bardzo dużo tych turniejów w ciągu roku (moim zdaniem za dużo, bo ludzie się zaczynają gubić, który z nich jest ważny a który nie) i zdarza się każdy turniej wygrywa inna drużyna. Zdarza się też, że zwycięzca z jednego turnieju nie dostaje się do kolejnego. To jest moim zdaniem problem, czy to jest normalne, dlaczego tak się dzieje ?

PL: Przez to, co powiedziałeś - przez za dużą liczbę turniejów - zawodnicy na większości odkrywają wszystkie karty. Niektórzy  otwarcie mówią, że celują w turniej, który jest dla nich atrakcyjniejszy. Wiadomo, na większości i tak muszą się pokazać - mają zaproszenia, to są minory, majory, dreamhacki, więc po prostu trzeba. Ale przez to, że mamy zbyt dużą liczbę turniejów, zawodnicy nie mają czasu na przygotowywanie się. Kiedyś tego nie dostrzegałem, dopiero przy chłopakach z PRIDE'u widziałem, od środka, ile tych turniejów zawodnicy grają. Na dobrą sprawę czasami brakuje nam czasu na treningi. Od meczu do meczu, practice clan war, żeby się rozgrzać, no i znowu oficjalny mecz! Potem przerwa (wiadomo, trzeba odpocząć) i kolejny mecz.

GM: Jako obserwator i kibic powiem ci, że często się w tym  gubię. Jest ogłaszany jeden major za drugim a zaraz potem kolejny turniej, dreamhack itd. Staram się to sobie pozycjonować, który turniej jest ważniejszy, a który mniej ważny ale nie jestem w stanie tego rozsądnie poukładać.

PL: Dlatego liczba turniejów powoduje, że drużyny nie wygrywają serią. Zdarza się to, że drużyna wygra dwa turnieje i później nie wychodzi z grupy, albo zostaje na półfinałach, ćwierćfinałach. Jest to spowodowane zbyt dużą częstotliwością turniejów. Ale to co mówisz - ja też czasem się gubię, a jestem w esporcie. Który turniej rangą? Wiadomo, major - ale minor, dreamhack, ESL One? Na równi czy któryś niżej?

GM: Jeszcze do tego ligi lokalne, globalne...

PL: Dokładnie. Nie mamy tego w żaden sposób sprecyzowanego. To też jest problem, np. na polskim rynku. Idę do sponsorów a oni pytają mnie: no dobrze, która liga jest dla was najistotniejsza i dlaczego? W tym momencie, na dobrą sprawę, mogę powiedzieć, że Mistrzostwa Polski, polska liga esportowa. A który jest ważniejszy? "No wiecie... nie wiem." Jeden i drugi powinniśmy po prostu wygrać, bo jest atrakcyjny medialnie, atrakcyjny finansowo, ale który jest wyżej? Nie jesteśmy w stanie tego powiedzieć. Zdradzę ci, że drużyny myślą - co zrobić, aby troszeczkę unormować ten rynek, spowodować, żeby faktycznie dla reklamodawców, potencjalnych sponsorów jasne było od razu, która liga jest tą najważniejszą. Ale jeszcze trochę czasu minie, zanim ogłosimy o co chodzi.

GM: Pytanie z innej beczki. Virtus.pro, po części Kinguin, to są pewnego rodzaju osobowości. Znani, lubiani, są streamerami itd. Czy w PRIDE też będziecie nad tym pracować? Nie mówię, że nie są rozpoznawalni, ale to jest chyba część marketingu w esporcie - to, że gra się czasami z widzami, pokazują się, streamują. Czy to jest ważne?

PL: Ważne jest, aby zawodnik był rozpoznawalny. To pomaga marce, czyli PRIDE, budować zasięg i społeczność wokół siebie. My się na tym nie skupiamy w tej chwili. Zawodnicy nawet nie są zmuszani do streamowania. Mają ochotę - okej. Problemem przy streamowaniu jest to, że albo chcesz dobrze grać, albo chcesz się pokazywać publicznie. Nie da się połączyć i streamowania, i grania. Z drużyną trzeba potrenować, trzeba zdradzić taktyki, a stream to książka, którą można czytać. Na to nie stawiamy. W przypadku rozgrywek "jeden na jeden" głównie skupiamy się na dużych eventach. PGA, IEM, Good Game teraz w Nadarzynie - tam można chłopaków spotkać, porozmawiać, zrobić zdjęcia. W zeszłym roku, pod koniec grudnia, zrobiliśmy małe podsumowanie - PRIDE Camp, na którym można było się spotkać z zawodnikami, pograć 1v1, zdobyć nagrody... Robimy takie aktywności, ale to nie jest klucz.

GM: Może to za wcześnie?

PL: Czy za wcześnie? Z jednej strony tak, bo zawodnicy muszą trenować i w momencie, w którym uaktywnialibyśmy zbyt dużo akcji marketingowych, by ich zboostować - musieliby zrezygnować z treningów. Chłopaki trenują, na dobrą sprawę, od niedzieli do czwartku. Piątek i sobotą są wolne i dobrze byłoby im dać to wolne, a nie ściągać na jakiś specjalny event.

GM: Co jest potrzebne, żeby PRIDE zrównał się skillem z Virtusami? Jakie etapy jeszcze was czekają? Czy to są, nie wiem, dwa lata ogrania na scenie międzynarodowej, czy jest jeszcze kolejny sponsor potrzebny, żeby chłopaki mieli więcej bootcampów? Co trzeba zrobić?

PL: Wyjazdy zagraniczne. To jest kluczowe - złapanie doświadczenia. Na polskim podwórku chłopaki nie są w stanie złapać żadnego doświadczenia. Wiele spotkań między polskimi zespołami to jest po prostu szybki wjazd na dany bomb site...

GM: Tak jak we wczorajszym meczu?

PL: Dokładnie, dlatego ciężko złapać jakiekolwiek analogie. W przypadku rozgrywek międzynarodowych wygląda to zupełnie inaczej. PRIDE zaczyna teraz ESEA Premier, czyli rozgrywki z drużynami tier 1 i tier 2. Tu ten poziom jest wyższy, mają szansę zdobyć doświadczenie. Wielokrotnie już pokazaliśmy, że potrafimy walczyć z drużynami międzynarodowymi dużo lepszymi od nas. Ale żeby złapać naprawdę konkretne doświadczenie trzeba wyjeżdżać na turnieje LAN-owe. Granie na LAN-ie, turnieje offline, na to są potrzebne naprawdę duże budżety. Jechaliśmy do Kopenhagi - kosztowało nas to 25 tysięcy złotych. Sporo. Można powiedzieć, że Kopenhaga jest dość droga, ale, niestety, nie wybieramy miejsca, do którego jedziemy. Teraz, na szczęście, dostajemy coraz więcej zaproszeń do turniejów, więc ta droga będzie troszeczkę łatwiejsza. Dostajemy szanse pokazania się, więc pewnie niedługo czeka nas sporo wyjazdów.

GM: Skillowo jesteście już na takim poziomie, jakiego byś oczekiwał?

PL: Wiesz co, nie można tak powiedzieć. Zawsze można coś poprawić...

GM: Ale nie mówię o taktyce, technice, strategii.

PL: Skillowo też jeszcze można wiele rzeczy dopracować i grać jeszcze fajniej. W przypadku CS:GO skill wcale nie jest taki istotny. W CS 1.6 faktycznie - piątka supergraczy “leciała na heady” i  mecz był wygrany. W CS:GO skill, jest ważny, ale taktyka robi bardzo wiele. Umiejętności strzelania, refleksu, pozycjonowania nauczymy się z czasem. Mamy zawodników, o których myśleliśmy w pewnym momencie, że już osiągnęli dany poziom i lepiej nie będzie, ale tak nie jest. Na przykład Morelz - nie mówię, że grał słabo, ale grał na fajnym, stabilnym poziomie. Nagle po zakupie nowego monitora szaleje, po prostu szaleje. Jest nieokiełznany. To w pewien sposób spowodowało, że jeszcze bardziej poświęcił się graniu, bo zaczęło mu się grać jeszcze lepiej, bardziej komfortowo. Im więcej gramy, tym bardziej doprecyzowujemy inne czynniki. Tylko to też działa w drugą stronę - im więcej gramy, tym mniej uwagi możemy zwracać na błędy, które popełniamy. I nie każdy zawodnik im więcej gra, tym gra lepiej.

GM: A kto jest trenerem drużyny?

PL: Nie mamy trenera w tej chwili.

GM: Jak to możliwe?

PL: Tak to możliwe. Kiedyś biłbym się i kłócił o to, że trener jest potrzebny w zespole, a to nieprawda. Trener w dzisiejszych czasach wcale nie jest potrzebny - potrzebny jest analityk. Osoba, która usiądzie, zobaczy analogie w drużynach, z którymi będzie się grało - ich przyzwyczajenia, ich strategie - i opisze to w krótkich, żołnierskich słowach dla zespołu. To zespół ma się skupić na tym, by przygotować taktykę do tego spotkania. W momencie, gdy był trener, zawodnicy skupiali się tylko i wyłącznie na grze i do końca jej nie czuli. Wiedzieli, że z tyłu jest cały czas facet, który czuje ją za nich i w razie czego im powie - słuchajcie, grają to i to, zagrajcie tamto. To wprowadza trochę większe rozluźnienie i powoduje, że nie ma stu procent koncentracji na meczu. Od dłuższego czasu gramy bez trenera i wcale nie widać spadku formy. Wręcz przeciwnie, poszliśmy do przodu, bo wszyscy zawodnicy są jeszcze bardziej zaangażowani w drużynę.

GM: Trudno jest w Polsce wyłapać talenty na takim poziomie, na jakim wy teraz gracie?

PL: Jest trudno. Bardzo często zawodnik gra faceity, ESEA, kwalifikacje do Mistrzostw Polski - trafia na PRIDE, Kinguin czy inny zespół, który już coś osiągnął, gra supermecz i myśli, że jest dobry, a wcale tak nie jest. Ciężko jest wyłapać talenty, ale, na szczęście, mamy dwa projekty w Polsce, które to robią. PRIDE Academy, za które odpowiada Kubik i GO GO CS:GO 2, które prowadzi duet inetkox-ów, czyli Easy i Saju. Oni skupiają się w pełni na tym, aby wyłapać te młode talenty - ja mam od nich feedback, że przy PRIDE Academy mógłbym w tej chwili zrobić już dwa składy, które by powalczyły. Nie mówię, że z PRIDE czy Kinguin, bo do tego potrzebne jest doświadczenie, ale reprezentują obiecujący poziom.

GM: I będziesz je robił?

PL: Tak. Skupiliśmy się na początku na zrobieniu jednego składu, ale bardzo możliwe, że zrobimy z PRIDE Academy dwa. Będą sobie grały i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Przy GO GO CS:GO 2 Easy też mi już powiedział, że mają jednego zawodnika, z którego na sto procent coś w przyszłości będzie.

GM: Rozmawiałem z nim i mówił, że ta edycja jest dużo trudniejsza niż poprzednia.

PL: Tak, poziom się też wyrównuje. Poza tym, gdy odbywała się pierwsza edycja GO GO CS:GO mniej osób grało w CS-a w ogóle. Bariera godzin, którą chłopaki stawiali, została już dawno osiągnięta. Poziom jest naprawdę wyrównany. W polskiej lidze esportowej widać, że poziom między polskimi drużynami jest wyrównany, tylko pytanie - na ile jest wyrównany skillowo, a na ile taktycznie? Kinguin, PRIDE i Pompa Team Yellow grają taktycznie, a pozostałe? Nie widać tam żadnej taktyki. Po prostu zwykły standard i “zobaczymy, co się wydarzy”. Nie ma pomysłu tak naprawdę na grę - i to jest duży problem.

GM: To na koniec zdradź nam jakąś tajemnicę o PRIDE.

PL: (śmiech) Tajemnicę PRIDE? Chłopaki nie sprzątają, gdy są w gaming housie. (śmiech)

GM: (śmiech) A jakiś inwestor?

PL:  Rozmawiamy

GM: Kiedy będzie komunikat?

PL: Wiesz, jak to czasem bywa - papierologia i inne duperelki. Jesteśmy na bardzo dobrej drodze, aby inwestor wszedł. Powiedziałbym, że to ostatnie autografy. To naprawdę duży krok dla PRIDE.

GM: W tym roku, w porównaniu do zeszłego, odczuwa się dużo większe zainteresowanie jeśli chodzi o e-sport i inwestorów, reklamodawców?

PL: Ogromne! Jest ogromna różnica. Powiem ci, że gdy startowaliśmy z PRIDE to my dobijaliśmy się drzwiami i oknami do sponsorów. “Proszę, spotkajmy się, opowiemy co to jest e-sport, jak to wygląda, zrobimy super akcje”. W tej chwili, oczywiście, też się staramy, ale bardzo dużo fajnych sponsorów odzywa się bezpośrednio do nas. I proszą o prezentację, wysyłają swoje oczekiwania, co ich interesuje, pytają, jakby to wyglądało z naszej strony i jakich potrzebujemy finansów. Mocno się to wszystko zmieniło.

GM: Dobra, to powiedzmy, że jako Antyweb chcę być sponsorem. Jakie minimum teraz, jakie kwoty powinienem przygotować, żeby być sponsorem ? Poza tym, że będzie gdzieś naszywka...?

PL: Nie mogę ci podać konkretnej kwoty. To nie jest tak, że przychodzi duża firma, więc i kwota idzie wysoko. Wszystko zależy od tego, co firma jest w stanie dać PRIDE. My chcemy budować społeczność, chcemy budować brand. W momencie, w którym sponsor jest nam w stanie dać zasięgi...

GM: Jako Antyweb mogę wam dać publicity.

PL: … to zmniejszamy wtedy budżet.

GM: Ale jest jakiś pakiet? Trudno się o tym rozmawia, jak się nie wie od czego można zacząć.

PL: Mamy wiele pakietów - partner, sponsor, sponsor główny, sponsor tytularny. No i kwoty są przeróżne. Głównie opierają się na wielu działaniach niestandardowych, które specjalnie wymyślamy. Nie chcemy, żeby to tylko było "dajcie logo, dajcie kasę, fajnie było" Nawet, gdy ktoś chce wejść na partnera, który ma bardzo niską kwotę wejścia - rozmowy zaczynamy od 10 tysięcy złotych netto miesięcznie. Dla jednych to dużo, dla jednych mało. Porównując do wysokości pensji, które mamy zapłacić zawodnikom, to mało.

GM: To kiedy następny mecz z Kinguinami, który wygracie?

PL: (śmiech) Który wygramy ? Nie wiem, czy wygramy, ale kolejny prawdopodobnie w lipcu - polska liga esportowa. Jeśli się dostaniemy do playoffów, a do tego potrzebne są jeszcze spotkania grupowe.

GM: Dzięki wielkie za rozmowę.

PL: Dzięki!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

wywiadGrye-sportcs:go