Pomysł

Polskie RoboCore walczy o wynik na Kickstarterze zdominowanym przez kocią karciankę

Maciej Sikorski
Polskie RoboCore walczy o wynik na Kickstarterze zdominowanym przez kocią karciankę
12

Zastanawiałem się kiedyś na AW, skąd fenomen kotów w Internecie, dlaczego ludzie poświęcają tyle czasu i uwagi tym zwierzakom. W komentarzach przeczytałem, że wystarczy kupić kota i sprawa stanie się jasna. Chyba skorzystam z tej rady, bo zjawisko coraz bardziej mnie zastanawia - ostatnio w kontekśc...

Zastanawiałem się kiedyś na AW, skąd fenomen kotów w Internecie, dlaczego ludzie poświęcają tyle czasu i uwagi tym zwierzakom. W komentarzach przeczytałem, że wystarczy kupić kota i sprawa stanie się jasna. Chyba skorzystam z tej rady, bo zjawisko coraz bardziej mnie zastanawia - ostatnio w kontekście Kickstartera. Na kocią karciankę zebrano kilka milionów dolarów. Polskie serce dla robotów ma problem z pozyskaniem 50 tysięcy...

Pisałem jakiś czas temu o rekordach, jakie wykręca karcianka Exploding Kittens w serwisie Kickstarter. Po kilku tygodniach wróciłem do tej zbiórki i okazało się, że wsparło ją blisko 220 tysięcy osób. Dużo, naprawdę dużo. Udało się zebrać prawie 8,8 mln dolarów. Twórcy chcieli pozyskać 10 tysięcy. Tłumaczyliście mi w komentarzach, że za sukcesem tego projektu nie stoi wyłącznie koci motyw, nie chodzi też o to, że karcianka jest wybitna - motor napędowy stanowi nazwisko znanego twórcy stojącego za popularnym serwisem theoatmeal.com. Wypada zatem założyć, że gdyby zamiast kotów wybrał psy albo krety to zbiórka potoczyłaby się podobnie. Może faktycznie tak by się stało. Zdecydował się jednak koty i to chyba nie był przypadek - koty po prostu przyciągają kasę w internetach.

Pomyślałem o Exploding Kittens, gdy zajrzałem na stronę zbiórki innego opisywanego projektu: polskiego RoboCORE. Pomysł nie jest nastawiony wyłącznie na rozrywkę. Obok zabawy, mamy tu naukę, wyzwanie dla majsterkowiczów, próbę stworzenia platformy, która mogłaby rozkręcić cały biznes. Przemyślałem plan twórców RoboCORE i stwierdziłem, że to naprawdę ma sens, że warto poświęcić im uwagę i mają szansę zaistnieć w sektorze nowych technologii. I co? I po kilkunastu dniach zbiórki udało im się zebrać niecałe 24 tysiące dolarów. Dostrzegacie przepaść między tą sumą a milionami, które ugrały eksplodujące koty?

Ktoś napisze/powie, że nie ma sensu porównywać obu zbiórek i w pewnym stopniu będzie miał rację. Jednocześnie widać jednak, jak ważne w crowdfundingu jest odpowiednie wsparcie medialne, głośne nazwisko, ludzie kierowani na stronę zbiórki z jakiegoś serwisu czy z social media. Kto wie, jak potoczyłyby się losy RoboCORE, gdyby twórca karcianki napisał: dorzućcie coś ekipie od serca dla robota, dzięki temu stworzycie robokota. Jestem przy tym ciekaw, czy Polacy poprawiliby swoje szanse na sukces, gdyby w ramach materiału promocyjnego stworzyli śmieszny film o robokocie? Może już dawno cieszyliby się 50 tysiącami dolarów i liczyli kolejne dziesiątki...

Nie chcę piać, że głupie społeczeństwo głosuje portfelem na koty z karcianki, a mogłoby wesprzeć rozwój ciekawego startupu - niech każdy wydaje swoje pieniądze na to, na co ma ochotę, bo to jego kasa. Nie ma sensu uszczęśliwiać ludzi na siłę. RoboCORE to przykład kreatywności, zachęta do zabawy, ale najwyraźniej nie ma masowego popytu na taką zabawę. Czy to smutne/złe/straszne? Nie wiem - przeciwnicy dynamicznego rozwoju technologicznego będą zadowoleni. Jednocześnie mam nadzieję, że ekipie z Krakowa uda się jeszcze podkręcić wynik na Kickstarterze, może do Polaków uśmiechnie się crowdfundingowy los. Albo pojawi się inwestor, który pchnie sprawę we właściwym kierunku.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

KickStarter