Mobile

Pokedates, czyli Pokemon GO ma swoją aplikację randkową...

Tomasz Popielarczyk
Pokedates, czyli Pokemon GO ma swoją aplikację randkową...
24

Można się było spodziewać, że pokemonowe szaleństwo stanie się inspiracją dla innych... biznesów. Tak powstała usługa Pokedates, czyli randki w Pokemon Go.

Szaleństwa z Pokemon GO nie sposób zatrzymać. Co gorsza, staje się ono fundamentem coraz bardziej odważnych inicjatyw, o czym pisał dziś Paweł. Ja trafiłem na inną... Pokedates to usług randkowa adresowana do osób grających w Pokemony (czy może raczej powinienem napisać - do trenerów tych stworków). Ma ona umożliwić znalezienie w społeczności fanów swojej drugiej połówki i np. wspólne polowanie na rzadkie gatunki czy odwiedzanie Pokestopów. Szaleństwo? Bynajmniej.

Za Pokedates stoi prosta idea. Każdy zainteresowany użytkownik, który chce znaleźć swoją drugą połówkę w świecie Pokemonów, wypełnia specjalny formularz, w którym odpowiada na kilka pytań. Mają one na celu ustalenie naszego profilu. Wskazujemy też na tym etapie Gym lub PokeStop, w którym chcielibyśmy się umówić na randkę. Po drugiej stronie znajduje się osoba, która analizuje te informacje i dobiera zgłoszenia w pary, a następnie aranżuje spotkania. I to właściwie tyle.

Brzmi jak zwykła usługa matrymonialna, prawda? Bo taką też jest. Za projektem stoi firma Project Fixup, która działa w podobny sposób już od 2012 roku. Jej głównym atutem ma być to, że w przeciwieństwie do Tindera i innych randkowych aplikacji czy serwisów, opiera się na pracy prawdziwych osób zamiast algorytmów. Ma przy tym szanować nasz czas i zamiast pisania, przesuwania w lewo/prawo, przeszukiwania bazy itd. otrzymujemy po prostu gotową randkę offline (o ile tak można określić wspólne łapanie Pokemonów). Usługa nie jest jednak całkowicie bezpłatna. Za założenie profilu co prawda nic nie płacimy, ale każda randka kosztuje nas 20 dolarów (z kodem pokedates2016 pierwsza gratis...). Strona ma ruszyć jeszcze dziś, ale na Waszym miejscu nie łudziłbym się, że zaoferuje swoje usługi również w Polsce. Targetem są Amerykanie.

Przyznaję, że sam nie wiem, co o tym myśleć. Z jednej strony do zwyczajne podpinanie się pod jakiś sukces, a więc podstawowe działanie marketingowe, w którym nie ma nic złego. Z drugiej, mam wrażenie, że szaleństwo na punkcie Pokemon GO nabiera skali, którą już teraz bardzo trudno ogarnąć rozumem, a co dopiero kontrolować. Pytanie, jak długo to potrwa i co będzie następne. Pokeburgery? Pokebary?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu