To mnie drażni.

Podwójne standardy w wykonaniu Apple? "Move to iOS" dla Androida to najlepszy dowód

Jakub Szczęsny
Podwójne standardy w wykonaniu Apple? "Move to iOS" dla Androida to najlepszy dowód
57

Apple jako jeden gigantów (jak dla mnie najciekawszy) technologii mobilnych jest albo kochany, albo szczerze nienawidzony. Taka przypadłość spowodowana bytowaniem na podium elektronicznego peletonu. Apple można rugać za absurdalne dla myślącego człowieka pozwy patentowe, a do tego dochodzi brzydka,...

Apple jako jeden gigantów (jak dla mnie najciekawszy) technologii mobilnych jest albo kochany, albo szczerze nienawidzony. Taka przypadłość spowodowana bytowaniem na podium elektronicznego peletonu. Apple można rugać za absurdalne dla myślącego człowieka pozwy patentowe, a do tego dochodzi brzydka, choć nie nieprawidłowa z punktu widzenia pisanych zasad praktyka. O co idzie tym razem? O Move to iOS.

Czym jest "Move to iOS"?

Aplikacja jest niczym innym jak "zachętą" do przejścia na iOS. I jak Apple lubię za prowadzony bardzo surowy, acz skuteczny marketing, tak za tę aplikację ktoś powinien dostać mocno po głowie. Zastanawiam się, jak bardzo trzeba być niedysponowanym w pracy, by wpaść na taki pomysł, podczas gdy w zasadach dotyczących AppStore widnieje zapis, który mówi o tym, że aplikacje, które zawierają w sobie treści, które wywołują z nazwy inne niż iOS platformy będą z repozytorium usuwane. To jest właśnie dowód na podwójne standardy w Apple. Łakomy pies ogrodnika, który już cudze weźmie jak trzeba, ale swojego nie użyczy.

Aplikacja pozwala ponadto na przetransferowanie swoich danych z urządzenia opartego na Androidzie to ekosystemu Apple. Istotnie, w przypadku osób, które przesiadają się z Androida do iOS może być ona niesamowicie pomocna. Z drugiej jednak, patrząc na zapis widniejący na stronach Apple czuję pewien niesmak. Gdyby go nie było, zapewne ten wpis by się nie pojawił, a ponadto w związku z obecnością Move to iOS na Androidzie nie zrodziłaby się "mini-drama".

Użytkownicy Androida w natarciu

Ci nie zostali dłużni Apple i zorganizowali akcję, w której aplikacja co i rusz zbiera negatywne oceny ze strony społeczności. System recenzowania aplikacji Google opiera się na pięciostopniowej skali oraz recenzjach pisanych - czyli stanowi to syntezę danych ilościowych oraz jakościowych w dużym uproszczeniu. Z drugiej strony nie widzę absolutnie żadnej wartości w takich danych - wertując nierzadko recenzje danych aplikacji mam wrażenie, że użytkownicy niekoniecznie wiedzą o czym piszą. Tym samym nowy użytkownik może poczuć się nieco zdezorientowany.

Ale nie o tym tutaj - użytkownicy wprost rzucili się na tę aplikację i Apple się mocno oberwało. Aplikacja z Cupertino poskładała się pod naporem jednogwiazdkowych recenzji jak Luke Shaw po wślizgu Hectora Moreno (Luke'owi niesamowicie współczuję - tak przy okazji). Stosunek recenzji pięciogwiazdkowych do jednogwiazdkowych obecnie wynosi 800 do 3300 - przy czym obecnie uśredniona ocena wynosi już mniej niż dwie gwiazdki.

Ale to nie wszystko, recenzje tekstowe są już dużo "ciekawsze" i bardziej konkretne. Użytkownicy Androida mówią, że gdyby Apple miało być konkretnym krajem na świecie, to byłby... Koreą Północną. Porównanie mało smaczne w kontekście tego, że w "Kraju Kima" codziennie giną ludzie - albo z głodu, albo z powodu idiotycznego reżimu. Poza tym, recenzenci piszą, że Apple "ssie", że "dostają Eboli" od korzystania z tej aplikacji. Można? Można.

Zatem, Apple powinno się wstydzić - nie bez powodu. Zapisy w AppStore są krzywdzące, głównie dlatego, że z podobnych, zakazanych praktyk u siebie Apple korzysta bez mrugnięcia okiem u innych. Ale nie zmienia to dwóch faktów - urządzenia robią ciekawe i... równie ciekawie na nich zarabiają.

Grafika: 1, 2, 3, 4

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu