Recenzja

Pioneer X-HM86D i MRX-5 - recenzja świetnie grającego zestawu audio do domu

Marcin Matysik
Pioneer X-HM86D i MRX-5 - recenzja świetnie grającego zestawu audio do domu
27

Marka Pioneer przeszła długą i daleką drogę, aby znaleźć się tu, gdzie jest teraz. Od małego zakładu naprawiającego głośniki w 1937 roku, urosła do jednego z najbardziej rozpoznawalnych producentów szeroko pojętego audio, czytników optycznych a nawet telewizorów plazmowych (legendarny model KURO). Jednak Pioneer nie spoczywa na laurach. Ciągle stara się tworzyć nowe, atrakcyjne cenowo produkty, które łączą nowoczesne rozwiązania z klasycznym wyglądem. Takie właśnie są recenzowane poniżej produkty - jednocześnie nowoczesne technologicznie jak i dojrzałe stylistycznie. Co więcej, ich produkty potrafią się ze sobą łączyć, abyśmy wszędzie mogli słuchać swojej ulubionej muzyki.

Więc, co otrzymujemy w cenie 3499 zł za X-HM86D i 1579 zł za MRX-5?

 

Wygląd Pioneer X-HM86D

Enigmatycznie nazwana mikro wieża Pioneera, wygląda bardzo dobrze. Czarny mat (ze szczotkowanego aluminium) odtwarzacza mocno kontrastuje z połyskującymi obudowami kolumn podstawkowych w wykończeniu piano black. Jest to bezpieczny wybór i nawet srebrna wersja jednostki powinna świetnie współgrać z takim kolorem kolumn.

W zestawie dostajemy wszystko, co potrzebne do użytkowania nowego nabytku, czyli:

  • odtwarzacz ze zintegrowanym wzmacniaczem oraz antenami wi-fi
  • dwie kolumny podstawkowe
  • przewody głośnikowe
  • antena DAB/FM w postaci przewodu
  • pilot z bateriami

Pierwsze, co się mocno rzuca w oczy po rozpakowaniu odtwarzacza, to duży, kolorowy, 3,5 calowy wyświetlacz LCD po prawej stronie, który ma za zadanie wyświetlać nam zarówno wszelkie menu, jak i okładki płyt, które właśnie słuchamy. Wyświetlacz ma oczywiście swoje mankamenty, jak na przykład niewysoki kontrast (zamiast czerni mamy ciemny granat), ale nie oszukujmy się - na dzień dzisiejszy, jest to ewenement w tej kategorii produktów i zważywszy na cenę zestawu - luksus. Jeśli komuś przeszkadza owe podświetlenie, to ma do dyspozycji z poziomu pilota dwa stopnie przyciemnienia oraz całkowite wyłączenie wyświetlacza.

Kolumny dysponują dwoma przetwornikami (głośnikami) o wymiarach odpowiednio: 130 mm i 25 mm dla nisko-średniotonowego oraz wysokotonowego. Na tylnej ściance mamy dostępny otwór bass-reflex. Tunel bass-reflex jest głęboki i nie ma zaokrąglonych krawędzi ale na szczęście nie poskutkowało to żadnymi zniekształceniami przy głośniejszych odsłuchach. Za to muszę przyznać, jestem pod wrażeniem tego, jak mocny bas potrafią z siebie wydać te niewielkie i lekkie skrzyneczki. Nie jest on oczywiście tak mocny i niski jak w kolumnach podłogowych ale i tak zaskakujący jak na gabaryty tych kolumienek.

Pioneer MRX-5

Stosunkowo niewielkich wymiarów głośnik wydaje się być stworzony do transportu w plecaku o pojemności co najmniej 15 l. Jego mobilność jest również podkreślona poprzez zagłębienie stworzone specjalnie do przenoszenia. Poza tym, wygląda jak małe radio retro w odświeżonej stylizacji. Czerń, szarość i surowe aluminium robi świetne wrażenie. Głośnik nie ma żadnego wyświetlacza ani niepotrzebnych dodatków, tylko trzy diody schowane za stalową maskownicą. Diody te sygnalizują stan połączenia oraz wybór źródła. Wystarczająco jak na przenośne urządzenie.

Koniecznie trzeba też podkreślić fakt, iż MRX-5 ma wbudowany akumulator Li-Ion, który pozwala na odtwarzanie muzyki do czterech godzin. Niestety kosztem głębi dźwięku, bo na zasilaniu bateryjnym chyba jeden z przetworników nisko-średniotonowych jest wyłączony i basy słabną odczuwalnie. Chociaż z drugiej strony - na co komu taki mocny bas w mobilnym zastosowaniu?

A skoro o tym mowa, to MRX-5 dysponuje trzema przetwornikami (głośnikami) o wymiarach odpowiednio: 2x77 mm i 26 mm dla nisko-średniotonowych oraz wysokotonowego. Aby zadbać o wystarczającą moc basu, producent umieścił otwór bass-reflex z przodu (między przetwornikami, za maskownicą). Dzięki temu urządzenie jest znacznie mniej wrażliwe na umiejscowienie, ale z drugiej strony nie wzmocnimy basu poprzez przysunięcie do rogu czy do ściany.

W zestawie możemy znaleźć ładowarkę i przewód mini-jack->mini-jack do podłączenia zewnętrznych źródeł. Nic więcej nie potrzeba.

Obsługa Pioneer X-HM86D

Pilot jest tradycyjny, w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie ma tu żadnych udziwnień. Ilość przycisków jest wystarczająca do podstawowych czynności. Ważne, że opcje regulacji tonów są dostępne z jego poziomu. Samo menu jest czytelne, nie idzie się w nim pogubić. Jest też dostępne w wielu językach, ale tradycyjnie - o naszym ojczystym możemy pomarzyć. Niektóre marki Hi-Fi oferują menu po polsku i tutaj Pioneer powinien brać z nich przykład. Z jednej strony wiem, że i tak pilot będzie u was leżał i się kurzył, bo z poziomu telefonu można znacznie więcej zdziałać, ale.. aplikacja też nie jest po polsku.

Pioneer MRX-5

Jak już wcześniej wspomniałem, nie ma pilota w zestawie. Nie potrzeba. Wszystko obsługujemy z poziomu przycisków na obudowie i aplikacji Pioneer Remote App.

Do obsługi wszelkich opcji, których nie możemy ustawić na pilocie (ani na obudowie w MRX-5), mamy dedykowaną aplikację Pioneer Remote App, która jest oczywiście dostępna zarówno na Androida jak i na iOS. Daje nam ona dostęp do zmiany źródła (Spotify, radio internetowe TuneIn, Deezer, Tidal, lokalne pliki, serwery sieciowe, AirPlay, Chromecast, USB, wejście cyfrowe/analogowe, Bluetooth).

Możemy też grupować urządzenia producenta, aby każda z grup odtwarzała inną lub wspólną muzykę, nadać grupom własną nazwę, wybrać jeden wielu przypisanych do nich obrazków, decydować o tym, czy dane urządzenie ma odtwarzać dźwięk z obu kanałów, czy tylko z jednego (i połączyć dzięki temu np. dwa głośniki MRX-5 jako zestaw stereo).

Wszystko działa sprawnie, choć nie obraziłbym się, za szybsze zmiany utworów podczas odtwarzania lokalnych plików z telefonu. Ponadto, jeśli producent jest otwarty na feedback, to bardzo chętnie zobaczyłbym na liście planowanych zmian możliwość regulacji poziomu głośności przy aplikacji uruchomionej w tle (oraz przy wygaszonym ekranie) jak i możliwość zmiany utworu z odtwarzacza plików lokalnych przy pomocy drugiego ekranu w telefonach LG z serii V.

Pioneer X-HM86D - łączność

Jest w stanie połączyć się niemal ze wszystkim i odtworzyć niemal każdy plik audio. Ma wbudowany moduł Chromecast, Bluetooth, Airplay. Oczywiście FLAC-i też są odtwarzane. Nawet DSD. Aby rozszerzyć tą funkcjonalność jeszcze bardziej, Pioneer nawiązał współpracę z firmą Blackfire i dzięki temu zyskał dostęp do ich technologii łączności FireConnect. Jakie to daje korzyści dla użytkownika na dzień dzisiejszy? Połączenie multi room bez lagów, desynchronizacji, za to z wysokim poziomem stabilności.

Zastanawiacie się dlaczego ująłem to w taki a nie inny sposób?  Dlatego, że w okresie testów nie działało jeszcze dystrybuowanie dźwięku ze źródeł fizycznych (CD, Radio FM/DAB, wejścia fizyczne) na inne urządzenia, a to jest największa siła FireConnect i dobrego systemu multi-room. Kontaktowałem się w tej sprawie z dystrybutorem i zapewnił mnie, że w najbliższych tygodniach ma się pojawić aktualizacja firmware'u, która powinna uwolnić pełny potencjał tej technologii.

Co dokładnie ma zmienić najbliższa aktualizacja? Przede wszystkim dodać wachlarz zastosowań typu multi-room: chcecie podłączyć do X-HM86D winyla i słuchać go w całym domu? Proszę. Może nie macie kina domowego a chcecie jego namiastkę (bo to ciągle będzie stereo, tylko zmultiplikowane) po podłączeniu do tv? Da się zrobić. Tylko musimy poczekać na aktualizację.

Kolejna zaś aktualizacja ma przynieść możliwość odwracania zależności master/slave między urządzeniami. Aktualnie to wygląda tak, że możemy przesyłać dźwięk z X-HM86D do MRX-5, ale nie na odwrót. Tak jak kiedyś było w dyskach twardych ze zworkami - ten z systemem musiał być "master" a pozostałe "slave".

Pioneer MRX-5

Na dzień dzisiejszy można z tego urządzenia odtwarzać pliki z telefonu/tabletu za pomocą Wi-Fi lub Bluetooth, Spotify, Deezera, Tidala, radia TuneIn, aplikacji zgodnych z Chromecastem oraz wszystkiego, co możemy podłączyć mini-jackiem do gniazda AUX. Bez problemu odtworzyłem wszystkie pliki FLAC i mp3 z telefonu. Nic się nie cięło, wszystko było odtwarzane stabilnie.

Pioneer X-HM86D - dźwięk

Jak to mawiają - last, but not least :)

X-HM86D gra dźwiękiem z mocnym fundamentem basowym, co świetnie sprawdza się w muzyce rozrywkowej i elektronicznej. W większości przypadków nie ma potrzeby zwiększania ani basu ani tonów wysokich, bo w ustawieniu neutralnym jest po prostu dobrze. Słychać wyraźne uwypuklenie w środkowym basie i to głównie na nim spoczywa ciężar słyszanej muzyki.

Jeśli zaś jesteś - drogi czytelniku - basolubem i zawsze Ci go mało, to oprócz standardowych opcji pt. "Bass" i "Treble" masz do dyspozycji jeszcze jedną opcje o nazwie "P.Bass". Nie znalazłem nigdzie rozwinięcia tego skrótu, pewno producent miał na myśli "Powerful Bass" i nie śmiem się z tym sprzeczać, bo po włączeniu tej opcji całe pasmo basu zostaje mocno podbite. Pojawia się niski bas, średni jest jeszcze mocniejszy niż był, a wysoki bas zaczyna mocno wpływać na wokale, tj.: pogrubia je słyszalnie. Więc jeśli dla kogoś niektóre utwory brzmią "sucho i płasko", to może spróbować tego rozwiązania.

Skoro już jesteśmy przy temacie wokali, to niestety nie jest to najmocniejsza strona omawianego zestawu. Trochę brakuje tutaj naturalności i wiele głosów potrafi brzmieć nosowo. Nie jest to problemem, kiedy słuchamy muzyki opartej na basie i rytmie, bo jakoś to się gubi w tle, ale kiedy chcemy posłuchać np. wysokich, żeńskich (albo i męskich, jak Sam Smith) głosów, które znamy dobrze z innych urządzeń, zaczynamy dostrzegać problem. Jednak sporo zależy tutaj od naszych preferencji muzycznych i wymagań. Pokusiłbym się nawet o odważne stwierdzenie, że jeśli słuchacie na mieście muzyki ze słuchawek, które były dołączone w zestawie z telefonem, to nawet nie zauważycie tych niedociągnięć o których piszę i możecie skupić się na opisywanych przeze mnie zaletach :)

Wysokie tony są lekko wycofane, ale nie jest to nic złego. Wszystkie urządzenia audio w tym i nieco wyższym przedziale cenowym mają taką specyfikę. Nic dziwnego - skonstruowanie kolumn i elektroniki mogących poprawnie odwzorować wszystkie smaczki ukryte w wysokich tonach nie wyostrzając ich jednocześnie, to trudna i piekielnie droga sztuka. Lepiej tupać nogą do rytmu i śpiewać swoje ulubione utwory razem z wykonawcą, niż się krzywić przy każdym wysokim dźwięku.

Ciekawostką za to jest możliwość wyboru trybu działania cyfrowego filtra (moduluje sygnał przed przetwornikiem cyfrowo analogowym), co nie jest spotykane w urządzeniach tej klasy. Warto wypróbować każdą z trzech opcji i wybrać coś dla siebie. Jednak uprzedzam - nie zawsze usłyszycie różnicę. Sporo zależy od gatunku muzyki i jakości odtwarzanego pliku.

Pioneer MRX-5

Od razu powiem, że jest to wg mnie jeden z lepiej grających głośników Wi-Fi w tej cenie. Pioneer - mówiąc kolokwialnie - odwalił tutaj kawał dobrej roboty. Oczywiście rozpatrując to wszystko w kategorii przenośnego (lub nawet stacjonarnego) głośnika Wi-Fi.

Po zwiększeniu basu i wysokich tonów w aplikacji, wszystko gra z odpowiednim wypełnieniem i nie męcząco. To, jak na głośnik Wi-Fi jest już dużym plusem. Często za tak pełny dźwięk w tego typu urządzeniach trzeba zapłacić dwukrotnie więcej. Powiem więcej - tutaj też poziom basu mnie zaskoczył jak na tak niewielką konstrukcję z bass-reflexem umieszczonym z przodu.

Zresztą, nawet jeśli już zapłacicie dwukrotnie więcej za produkt np. Bluesound, to owszem, dźwięk będzie jeszcze mocniejszy, z lepszą rozdzielczością i naturalnością, ale samo urządzenie bedzie też dwukrotnie większe, cięższe i bez wbudowanego akumulatora. Nie twierdzę, że nie warto dopłacać, ale po prostu to już po prostu układ typu "coś za coś".

Nie ukrywam, że aż jestem ciekaw, jak brzmi para takich głośników połączona w stereo. To nawet niegłupia opcja - kupić dwa takie, każdy do innego pokoju, a na specjalne okazje umieszczać oba w jednym pokoju i słuchać w stereo.

Podsumowanie

Zestaw Pioneer X-HM86D ma spory potencjał, który niestety chwilowo jest ograniczony poprzez niedopracowane oprogramowanie i kolumny, które nie z każdym gatunkiem muzyki się lubią. Jeśli jesteście wybredni w kwestii dźwięku, to i na to jest rozwiązanie: szukajcie samego odtwarzacza i dobierzcie inne kolumny. Odtwarzacz nosi wtedy nazwę XC-HM86. Uzyskacie tym sposobem bardzo dobry amplituner z mnogością opcji połączenia (po aktualizacji) i możliwość dowolnego kształtowania dźwięku poprzez wybór innych kolumn.

Co do MRX-5, to jest to bardzo dobry i wyraźnie przemyślany produkt, w którym ciężko doszukać się wad, zważywszy na cenę. Odpowiadało mi w nim niemal wszystko, łącznie z designem, który świetnie wygląda na meblach. Potrafi zagrać naprawdę mocno i głośno, można go ustawić w kącie i też sobie poradzi.

Jak tylko pojawi się zapowiedziana aktualizacja, będzie można śmiało rozpatrywać oba te produkty jako niesamowicie elastyczny zestaw multi-room. Dlatego dodajcie do fanpage Pioneera do obserwowanych i cierpliwie czekajcie :)

 

Dane techniczne:

X-HM86D

  • Wzmacniacz klasy D
  • Moc: 65 W + 65 W (1 kHz, 10 % THD, 4 ohm)
  • Odtwarzanie muzyki z dysków zewnętrznych przez USB
  • Tuner FM (RDS) (pamięć 40 stacji)
  • Tuner DAB/DAB+
  • CD-Audio, CD-R/-RW (MP3/WMA)
  • Odtwarzanie plików przez sieć/USB (DSD/WAV/FLAC/AIFF/Apple Lossless/MP3/WMA/AAC)
  • Do 192 kHz/24-bit (WAV/FLAC/AIFF) przez USB/sieć przewodową
  • Do 11.2 MHz DSD przez USB/sieć przewodową
  • Google Cast
  • Apple AirPlay
  • Spotify, Tidal, Deezer Ready
  • Radio internetowe (TuneIn)
  • 3.5” kolorowy wyświetlacz LCD z 9 językami menu: angielski / francuski / niemiecki / holenderski / włoski / hiszpański / rosyjski / szwedzki / chiński
  • Możliwość obsługiwania za pomocą aplikacji Pioneer Remote App (iOS/Android)
  • Wi-Fi
  • Wbudowany Bluetooth (ver. 4.1, profile: A2DP/AVRCP)
  • USB x2 (przód/tył)
  • Gniazdo słuchawkowe 3.5 mm mini-jack
  • Gniazda głośnikowe (pozłacane), obsługujące gołe przewody i "banany"
  • Cyfrowe wejście optyczne
  • Line In (RCA, Para)
  • Subwoofer Pre-out (pozłacane)
  • Ethernet
  • Gniazdo antenowe FM/DAB
  • Anteny Wi-Fi
  • Zasilanie: 220-230 V, 50/60 Hz
  • Pobór mocy: 42 W
  • Pobór mocy przy czuwaniu: 0.3 W (2.8 W Network Standby)
  • Wymiary/waga: 290 x 98 x 333 mm/3 .5 kg
  • Kolumny: 130 mm włóknem szklanym stożek niskotonowy, 25 mm miękka kopułka wysokotonowa, wykończene Piano Black

Cena: 3499 zł.

MRX-5

  • Głośniki: 2-drożny (77 mm Woofer x 2 + 26 mm Tweeter)
  • Chromecast i DTS Play-Fi, Spotify, Tidal, Deezer Ready, TuneIn
  • Wi-Fi (Dwuzakresowe 5 GHz/2.4 GHz)
  • Bluetooth (wersja: 4.1+LE Profile: A2DP/AVRCP, Kodek: SBC/AAC)
  • Kompatybilny z aplikacją sterującą Pioneer Remote App (iOS/Android)
  • Gniazdo AUX-In
  • Gniazdo LAN
  • Zasilanie: 100-240 V, 50/60 Hz
  • Wymiary: 320 x 180 x 145 mm
  • Masa: 2.5 kg

Cena: 1499 zł

 

-

Materiał powstał we współpracy z firmą Pioneer

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu