Media

Opłata audiowizualna nadciąga w rachunkach za prąd. Danina za możliwość oglądania TVP...

Maciej Sikorski
Opłata audiowizualna nadciąga w rachunkach za prąd. Danina za możliwość oglądania TVP...
151

Wraca jeden z moich ulubionych tematów: opłata audiowizualna. Przez chwilę mogło się wydawać, że władze zadowolą się tzw. małą ustawą medialną, zmianą władz w mediach publicznych i obstawieniem ich swoimi ludźmi, ale nie - nadal pracują nad poważniejszymi przetasowaniami. Sięgną do naszych kieszeni i prawdopodobnie od pierwszego stycznia przyszłego roku będziemy składać daninę doliczaną do rachunków za energię elektryczną.

Prace nad ustawą medialną (tą dużą, w której nie chodzi tylko o stołki) trwają, a jej szczegóły mają być znane w okolicach 10 marca. Na ten temat wypowiadał się ostatnio wiceminister kultury Krzysztof Czabański, który zdradził już, jak opłata może być pobierana - prawdopodobnie padnie na rachunki za prąd:

Pracujemy nad nowym system finansowania mediów. Jest wybór między dwiema koncepcjami. Pierwsza jest związana ze ściąganiem składki audiowizualnej wraz z podatkiem PIT, CIT i w systemie KRUS. Jest to koncepcja wypracowana przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, jednak Ministerstwo Finansów nie pozostawia na niej suchej nitki. Po pierwsze, bazy danych są niespójne, a po drugie, się krzyżują. Ten sam człowiek mógłby z tego tytułu płacić aż trzy razy. W związku z zastrzeżeniami Ministerstwa Finansów bardziej prawdopodobna wydaje się druga droga. Polega na tym, że składka audiowizualna byłaby płacona razem z rachunkami za prąd.[źródło]

Uwagę przyciąga m.in. fragment dotyczący stosunku Ministerstwa Finansów do ściągania opłaty audiowizualnej z podatkami - urzędnicy uznali, że to nie wyjdzie. Zastanawiam się jednak, czy z rachunkami za energię będzie znacznie lepiej? Jeżeli ktoś posiada dwa mieszkania i dwa liczniki, zapłaci dwa razy? Jeżeli ktoś posiada domek letniskowy albo garaż w mieście, zapłaci dwa razy? Trochę przypomina to opłatę internetową naliczaną przez kina - pisałem o niej kilka dni temu: za każdy bilet zapłacisz osobno. Za każdy licznik zapłacisz osobno?

Prace nad ustawą medialną (tą dużą, w której nie chodzi tylko o stołki) trwają, a jej szczegóły mają być znane w okolicach 10 marca. Na ten temat wypowiadał się ostatnio wiceminister kultury Krzysztof Czabański, który zdradził już, jak opłata może być pobierana - prawdopodobnie padnie na rachunki za prąd:

Pracujemy nad nowym system finansowania mediów. Jest wybór między dwiema koncepcjami. Pierwsza jest związana ze ściąganiem składki audiowizualnej wraz z podatkiem PIT, CIT i w systemie KRUS. Jest to koncepcja wypracowana przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, jednak Ministerstwo Finansów nie pozostawia na niej suchej nitki. Po pierwsze, bazy danych są niespójne, a po drugie, się krzyżują. Ten sam człowiek mógłby z tego tytułu płacić aż trzy razy. W związku z zastrzeżeniami Ministerstwa Finansów bardziej prawdopodobna wydaje się druga droga. Polega na tym, że składka audiowizualna byłaby płacona razem z rachunkami za prąd.[źródło]

Uwagę przyciąga m.in. fragment dotyczący stosunku Ministerstwa Finansów do ściągania opłaty audiowizualnej z podatkami - urzędnicy uznali, że to nie wyjdzie. Zastanawiam się jednak, czy z rachunkami za energię będzie znacznie lepiej? Jeżeli ktoś posiada dwa mieszkania i dwa liczniki, zapłaci dwa razy? Jeżeli ktoś posiada domek letniskowy albo garaż w mieście, zapłaci dwa razy? Trochę przypomina to opłatę internetową naliczaną przez kina - pisałem o niej kilka dni temu: za każdy bilet zapłacisz osobno. Za każdy licznik zapłacisz osobno?

Może się oczywiście okazać, że twórcy ustawy znaleźli rozwiązanie tego problemu, ale jeśli zniknie jeden kłopot, to pojawią się kolejne, ludzie postarają się ominąć nowy podatek. Bo tak należy na tę opłatę patrzeć. Zresztą, w ten sposób przedstawia ją sam wiceminister. Na pytanie o ludzi, którzy płacą za energię, lecz nie posiadają telewizora odpowiada tak:

Prąd oznacza możliwość korzystania, bo produkcja telewizyjna i radiowa nie jest obecnie dostępna jedynie w tradycyjnych odbiornikach, ale też w internecie. Wychodzimy z założenia, że jest to taka sama danina publiczna, jak np. składka na system oświatowy, którą ponosimy niezależnie od tego, czy mamy dzieci w wieku szkolnym. Media są niezwykle istotne dla całego społeczeństwa, bo bez rzetelnej wiedzy nie można być obywatelem.[źródło]

Danina publiczna. Mnie już nie potrzeba więcej tłumaczeń. I nie potrzeba nawet zapewnień o rzetelności mediów - skoro i tak zapłacę i zrobię to pod przymusem (w przeciwnym razie zostanę pewnie bez prądu), to TVP i Polskie Radio mogą mi zaserwować cokolwiek. Zapłacę, a potem wezmę przykład z ministra Czabańskiego, który telewizji publicznej nie ogląda zbyt często: Wolę czytać książki, a informacje coraz częściej czerpię z internetu.

Najciekawsze jest to, że spory odsetek Polaków szybciej zaakceptowałby reklamy przerywające audycje niż opłatę audiowizualną, a ta, według zapewnień, nie powinna być przecież wysoka. Badania na ten temat przeprowadził jeden z domów mediowych:

Co trzeci internauta nie zamierza płacić na media, nawet jeśli z TVP i PR znikną reklamy i na pytanie o akceptowalną, maksymalną miesięczną kwotę, jaką byliby w stanie wyłożyć, wskazuje „0” zł. 33 proc. w odpowiedzi na to samo pytanie wskazuje 10 zł (11–20 zł – 22 proc.; 21–30 zł – 10 proc.; powyżej 30 zł – 4 proc.). Pewnie odpowiedzi byłyby inne, gdyby przebadano osoby niekorzystające z sieci. [źródło]

Na razie nie mówi się o eliminacji reklam między programami, więc prócz planowanych nawet 3 mld z tytułu opłaty audiowizualnej dochodzą środki z rynku reklamowego. Media publiczne w końcu będą miały pieniądze. Będzie lepiej, zacznie być realizowana misja. A każdy z nas będzie mógł powiedzieć, że przyłożył do tego rękę... z portfelem.

Może się oczywiście okazać, że twórcy ustawy znaleźli rozwiązanie tego problemu, ale jeśli zniknie jeden kłopot, to pojawią się kolejne, ludzie postarają się ominąć nowy podatek. Bo tak należy na tę opłatę patrzeć. Zresztą, w ten sposób przedstawia ją sam wiceminister. Na pytanie o ludzi, którzy płacą za energię, lecz nie posiadają telewizora odpowiada tak:

Prąd oznacza możliwość korzystania, bo produkcja telewizyjna i radiowa nie jest obecnie dostępna jedynie w tradycyjnych odbiornikach, ale też w internecie. Wychodzimy z założenia, że jest to taka sama danina publiczna, jak np. składka na system oświatowy, którą ponosimy niezależnie od tego, czy mamy dzieci w wieku szkolnym. Media są niezwykle istotne dla całego społeczeństwa, bo bez rzetelnej wiedzy nie można być obywatelem.[źródło]

Danina publiczna. Mnie już nie potrzeba więcej tłumaczeń. I nie potrzeba nawet zapewnień o rzetelności mediów - skoro i tak zapłacę i zrobię to pod przymusem (w przeciwnym razie zostanę pewnie bez prądu), to TVP i Polskie Radio mogą mi zaserwować cokolwiek. Zapłacę, a potem wezmę przykład z ministra Czabańskiego, który telewizji publicznej nie ogląda zbyt często: Wolę czytać książki, a informacje coraz częściej czerpię z internetu.

Najciekawsze jest to, że spory odsetek Polaków szybciej zaakceptowałby reklamy przerywające audycje niż opłatę audiowizualną, a ta, według zapewnień, nie powinna być przecież wysoka. Badania na ten temat przeprowadził jeden z domów mediowych:

Co trzeci internauta nie zamierza płacić na media, nawet jeśli z TVP i PR znikną reklamy i na pytanie o akceptowalną, maksymalną miesięczną kwotę, jaką byliby w stanie wyłożyć, wskazuje „0” zł. 33 proc. w odpowiedzi na to samo pytanie wskazuje 10 zł (11–20 zł – 22 proc.; 21–30 zł – 10 proc.; powyżej 30 zł – 4 proc.). Pewnie odpowiedzi byłyby inne, gdyby przebadano osoby niekorzystające z sieci. [źródło]

Na razie nie mówi się o eliminacji reklam między programami, więc prócz planowanych nawet 3 mld z tytułu opłaty audiowizualnej dochodzą środki z rynku reklamowego. Media publiczne w końcu będą miały pieniądze. Będzie lepiej, zacznie być realizowana misja. A każdy z nas będzie mógł powiedzieć, że przyłożył do tego rękę... z portfelem.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu