Gry

Nintendo wreszcie posłuchało fanów. Switch dostanie gry co miesiąc na tej samej zasadzie co PlayStatation i Xbox

Paweł Winiarski
Nintendo wreszcie posłuchało fanów. Switch dostanie gry co miesiąc na tej samej zasadzie co PlayStatation i Xbox
11

Weźcie kalendarz i flamaster, trzeba bowiem zaznaczyć datę. Nintendo wreszcie posłuchało graczy - a to może się już nigdy więcej nie powtórzyć.

Nintendo jest oderwane od rzeczywistości i trudno z tym w ogóle polemizować. Specjalne kody, które trzeba wpisywać żeby dodać kogoś do znajomych, brak normalnie działającej usługi sieciowej i sugestia, żeby podłączać do Switcha smartfona i tak komunikować się ze znajomymi. Chyba nikt nie powinien być zdziwiony - ta firma jest 100 lat za konkurencją jeśli chodzi o usługi sieciowe, w dodatku kompletnie nie potrafi słuchać graczy. Wystarczy spojrzeć na ciągłe problemy z materiałami dotyczącymi gier Nintendo - kiedy większość firm zrozumiała, że YouTube to promocja (bardzo dobra promocja), japońska firma cały czas stoi na stanowisku, że takie filmy trzeba blokować albo wyłączać im monetyzację. I później w rozmowie z takim Rockiem dowiaduję się, że właśnie z tego powodu w ogóle nie dotyka gier wielkiego N. Szkoda.

Większą szkodę chciało jednak wyrządzić graczom Nintendo wprowadzając abonament na sieciową usługę dla Switcha. Oczywiście rozumiem, że firma chce się dostosować do rynkowych standardów i nie być w tyle za PlayStation oraz Xboksem - tyle tylko, że jeśli chce się za coś brać pieniądze, to trzeba coś zaoferować. Póki co Nintendo nie oferuje nic - online na Switchu działa niby w porządku (mógłby działać gorzej), ale nie da się rozmawiać ze znajomymi, tworzyć grup, lobby w poszczególnych grach nie są zbyt wygodne. Szczerze? Nie wiem za co niby miałbym płacić. Podobno miałbym być wdzięczny za retro gry z NES-a. Sęk w tym, żę te miały być dodawane co miesiąc, a po miesiącu znikać - wtedy zostałby już tylko ich zakup. Dlaczego piszę w czasie przeszłym?

Bo Nintendo poszło po rozum do głowy i posłuchało graczy.

Po pierwsze usługa sieciowa będzie płatna dopiero w przyszłym roku. Nie jestem zaskoczony, pewnie firma nie dałaby po prostu rady uwinąć się ze wszystkim wcześniej. Najważniejszą zmianą jest jednak to, że gry nie będą znikać po miesiącu z usługi. Nie wiemy niestety jak często będą dodawane i czy biblioteka od razu będzie konkretna. Lepiej dla Nintendo żeby była - inaczej przejadą się na pomyśle i nie zachęcą graczy do płacenia. Mówię tu oczywiście również o onlinie w grach, póki co moim zdaniem nie jest to warte żadnych pieniędzy i nawet w darmowej formie powinno działać lepiej. A jakie ceny? Niecałe 20 dolarów rocznie (około 75 złotych przy aktualnym kursie tej waluty) - więc chociaż to jest w porządku.

A jak tam Wasze Switche? Mój omija szufladę i cały czas jest używany - głównie w Zeldzie, do której zamierzam wreszcie przysiąść i skończyć tę przygodę oraz w Mario Kart 8 Deluxe, w które ciągle gramy ze znajomymi. Do tego chętnie wskakuję do Minecrafta - tak, nigdy jakoś ten tytuł mnie nie interesował, a na Switchu bawię się w nim nieźle. Zobaczymy też co wyjdzie z nadchodzącego w tym miesiącu ARMS - pierwsze przedpremierowe testy mnie do tego tytułu nie przekonały, zobaczymy czy zrobi to pełna wersja.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Nintendoswitchnintendo switch