Felietony

Z telewizji zrezygnowałem już dawno. Z telewizora nie zamierzam

Kamil Świtalski
Z telewizji zrezygnowałem już dawno. Z telewizora nie zamierzam
30

Kilka lat temu szumne mówienie o tym, jak to się zrezygnowało z telewizora było niezwykle modne. I faktycznie — wielu ludzi pozbyło się dużych pudeł ze swoich salonów, a zastąpiły je dużo mniejsze komputery, na których oglądali filmy, seriale i swoje ulubione programy. Temat telewizora wraca jak bumerang, a ja... lubię telewizory. I nie zamierzam z nich rezygnować.

Telewizja, a telewizor

Większość tamtych narzekań na telewizor utożsamiam jednak z telewizją. Nie ważne czy chodzi o kablówkę z setkami kanałów, satelitę z tysiącami czy skromne podłączenie z paroma lokalnymi stacjami — w pełni rozumiem, że wielu nie ma ochoty na taki sposób konsumpcji treści. Taki, czyli właściwie jaki? Podyktowany sztywnymi godzinami, których nie można przegapić; naszpikowany reklamami dłuższymi niż na platformach na żądanie, a przy tym dużo droższego. Bo owszem, w kupowanych pakietach mamy dostęp do dziesiątek treści, ale umówmy się — większość z nas i tak nie ma czasu / możliwości / ochoty wyściubić nosa poza te 3-4 ulubione kanały. No i faktycznie — telewizja staje się niepotrzebna.

Telewizor to więcej niż telewizja

Przez te wszystkie lata mniejsze lub większe telewizory były niemal zawsze obecne w moim pokoju. Głównie ze względu na konsole do gier, które w mniejszym lub większym stopniu towarzyszą mi przez całe życie. Co prawda miałem krótki romans z kartami telewizyjnymi pozwalającymi w mniej lub bardziej komfortowy sposób podłączać je do komputerów, jednak na dłuższą metę nie było to specjalnie komfortowe rozwiązanie. Dlatego szybko się znów zakumplowałem z telewizorami. Nadchodził zmierzch kineskopów, a nowe technologie równały się nowym możliwościom. Bo dzisiaj telewizor jest dla mnie czymś więcej, niż tylko ekranem do konsoli.

Telewizor w XXI wieku

Smart czy nie smart — telewizory od wielu lat oferują już dużo więcej, niż te dwie dekady temu. Przede wszystkim są dużym ekranem który mamy w domowym zaciszu, na którym — szczególnie w dużej grupie — znacznie wygodniej jest cokolwiek obejrzeć, niż na laptopach. Bo wielu tzw. casualowych użytkowników wybrała jednak wygodę i przenośność, a przygwożdżone do biurka stacje robocze z monitorami zostawiła profesjonalistom i graczom. O ile tych kilka lat temu królowały 15- i 17-calowe komputery, teraz konsumenci coraz chętniej sięgają po mniejsze laptopy i ultrabooki. I taki 13-calowy sprzęt nie ma szans w starciu z 30- czy 40-calowymi telewizorami. Tym bardziej, że te są na tyle inteligentne (albo mogą być z odpowiednimi dodatkami — sprawdźcie pięć najlepszych przystawek do telewizorów), że nie potrzebują już dodatkowego sprzętu, byśmy wygodnie oglądali na nich seriale czy filmy w wysokiej jakości. A rynek VOD cały czas rośnie w siłę, więc z telewizji mogliśmy zrezygnować, ale wybór nadal mamy ogromny i prawdopodobnie nikt nie ma szans poznać wszystkiego i ze wszystkim być na bieżąco. Jest tego po prostu za dużo.

Ale poza graniem i VOD możemy też liczyć na dostęp do popularnych usług muzycznych, ulubieńca publiczności — czyli YouTube, a także łatwe połączenie ze smartfonami, tabletami i innymi urządzeniami. Po co nam ono? Chociażby po to, aby szybko i wygodnie pokazać najbliższym zdjęcia i wideo z wakacji na dużym ekranie.

Dlatego właśnie na ten moment to telewizor stał się moim centrum rozrywki. A w obliczu znikających czytników płyt w komputerach mam chociaż jeszcze zestaw konsol, który pozwoli mi cieszyć się moją skromną kolekcją DVD i BD z filmami. A na dużym ekranie, z fajnym nagłośnieniem, to wciąż dużo frajdy!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu