Technologie

Blue Origin rzuca rękawicę SpaceX: projekt New Glenn robi wrażenie

Maciej Sikorski
Blue Origin rzuca rękawicę SpaceX: projekt New Glenn robi wrażenie
16

Coraz ciekawiej robi się w nowym wyścigu kosmicznym - po wpadce SpaceX i dobrych wieściach z Virgin Galactic, przyszedł czas na mocne uderzenie Blue Origin. Przed niemal rokiem firmie udało się wykonać suborbitalny lot, po którym odzyskano rakietę, zaczęto mówić o nowej erze w podboju kosmosu. A przynajmniej o początkach prawdziwej turystyki kosmicznej. Dzisiaj Jeff Bezos, właściciel przedsiębiorstwa i jednocześnie CEO Amazona, podzielił się planami rozwoju tego biznesu. Trzeba przyznać, że robią one wrażenie.

New Glenn to nazwa rakiety, która ma się wzbić w przestworza jeszcze w tej dekadzie. Bezos pochwalił się nowym projektem krótko po eksplozji rakiety Falcon 9 należącej do SpaceX i można śmiało napisać, że musiał tym jeszcze bardziej podnieść ciśnienie Elonowi Muskowi. Bo tym razem mówimy już o jawnym rzucaniu rękawicy. Wróćmy jednak do roku 2015.

Gdy pisałem o udanej misji New Shepard, przywoływałem gratulacje Elona Muska. Gratulacje i pewną "lekcję" - szef SpaceX podkreślał, że oba projekty mają inne cele, że firma Bezosa myśli o lotach na stosunkowo niskim pułapie, Musk mierzy wyżej:

Musk przypomniał, co osiagnęła jego firma już w roku 2013, wskazał też na różnice między lotem suborbitalnym a lotem orbitalnym. Bezos skupia się na tym pierwszym, Musk celuje w drugi. Znacznie bardziej wymagający, trudniejszy i stanowiący nadal wyzwanie. Falcon 9 ma dokonać czegoś znacznie większego niż wzniesienie się na wysokość 100 km – celem jest przestrzeń kosmiczna, dostarczanie do niej dużych obiektów, a nie tylko kilku osób. Mowa o innych prędkościach, innych potrzebach energetycznych, innej skali. Pisząc krótko: Jeff, robisz fajne rzeczy, ale to dobre dla amatorów – my jesteśmy zawodowcami.

Tak wyglądało to kilka kwartałów temu. Wtedy Blue Origin testowało New Shepard, którego nazwa pochodzi od Alana Sheparda – pierwszego amerykańskiego astronauty. Teraz Bezos chwali się New Glenn, rakietą, która przywodzi na myśl kolejnego amerykańskiego bohatera z czasów inicjowania podboju kosmosu:

20 lutego 1962 roku został pierwszym amerykańskim astronautą, który wykonał lot orbitalny na pokładzie statku kosmicznego Mercury 6. Kapsuła, w której leciał J. Glenn nosiła nazwę Friendship-7. Podczas trwającej 4 godziny, 55 minut i 23 sekundy misji astronauta trzykrotnie okrążył Ziemię. W czasie lotu Glenn miał problemy ze sterowaniem kapsuły. Temperatura w kabinie podniosła się do ponad 40 °C na skutek problemów z klimatyzacją. Po pomyślnym wodowaniu na Oceanie Atlantyckim w odległości około 350 km od wyspy San Juan został bohaterem narodowym Stanów Zjednoczonych.[źródło]

Poznaliśmy nazwę, ale też zobaczyliśmy grafikę, z której jasno wynika, że nowa rakieta będzie wielka. Składa się z dwóch lub trzech modułów, w maksymalnym rozmiarze osiągnie wysokość 95 metrów. A to już niewiele mniej od Saturna V, legendarnej jednostki, która pozwoliła zanieść człowieka na Księżyc. Nowa rakieta będzie większa od sprzętu, jakim dysponuje SapceX. A najważniejsze jest to, że w tym przypadku nie mówimy już wyłącznie o lotach suborbitalnych: wersja 2-modułowa dotrze do niskiej orbity okołoziemskiej, czyli na wysokość od 200 do 2000 kilometrów nad Ziemią, a wersja 3-modułowa ma latać jeszcze dalej. W tym przypadku nie mówimy już zatem o zabawie, lotach turystycznych, o ograniczonych badaniach - Bezos robi Muskowi konkurencję.

New Glenn ma posiadać 7 silników BE-4 (konstrukcja Blue Origin) zasilanych ciekłym metanem i ciekłym tlenem. Ciąg wyniesie 17 MN, a zatem połowę wartości właściwej dla Saturna V. Kolejne człony też posiadają napęd, ale znacznie słabszy. Ważne jest to, że i ta rakieta została pomyślana tak, by umożliwiać odzyskiwanie modułów. Wstępnie przewiduje się, że każda rakieta wykona minimum 25 lotów, a to bardzo poważnie obniży cenę lotów. Warto dodać, że bazą dla tych jednostek ma być Cape Canaveral, konkretnie jedno z lądowisk, które kiedyś było mocno eksploatowane przez NASA, a dzisiaj jest odnawiane przez Blue Origin.

Na razie patrzymy na grafikę i czytamy o planach - do ich realizacji droga daleka, chociaż koniec dekady wydaje się w tym przypadku nieodległą perspektywą. Kosmiczny wyścig w tym czasie może nabrać rumieńców i będzie w nim brać udział przynajmniej kilka firm. W różnych "kategoriach wagowych", ale to nie umniejsza rangi wydarzenia. Trzeba też wspomnieć, że Bezos dał jasno do zrozumienia, że New Glenn to nie koniec ewolucji - kolejny krok to rakieta New Armstrong. Chyba nie muszę pisać, do kogo nawiązuje się w tym przypadku i co to może oznaczać. Szef Amazona napisał, że ich wizją są miliony ludzi mieszkających i pracujących z w kosmosie - wizja raczej odległa, lecz za sprawą wyścigu miliarderów zaczyna to brzmieć przynajmniej intrygująco.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

jeff bezosBlue Origin