Artykuł sponsorowany

NETGEAR M1 Nighthawk - mobilny router do zadań specjalnych

Redakcja Antyweb
NETGEAR M1 Nighthawk - mobilny router do zadań specjalnych
8

Gdy pada fraza „mobilny router”, to do głowy przychodzi Wam w pierwszej kolejności niewielkie, niepozorne urządzenie z malutkim wyświetlaczem lub go pozbawione. Ma być na tyle przenośny, żeby można było wrzucić go do torby i gdziekolwiek się nie ruszymy cieszyć z dostępu do internetu, który nie drenuje baterii naszego telefonu czy laptopa. Ale gdy potrzebujecie czegoś więcej, niż kilku godzin pracy bez ładowania, to ku czemu się zwrócicie? Bo ja wybiorę NETGEAR M1 Nighthawk.

Już sama nazwa routera NETGEAR zwiastuje to, czego się można po nim spodziewać. Tradycyjny, to ostatnie, co można o nim powiedzieć, ponieważ od razu po rozpakowaniu pudełka Wasze wszelkie wyobrażenia na temat tego urządzenia prawdopodobnie okażą się błędne. Nighthawk od razu zwraca na siebie uwagę - jest solidny, zaprojektowany z pomysłem i gotowy do… złożenia. Byłem nieco zaskoczony, że w pudełku czeka na mnie zestaw „zrób to sam w 3 krokach”, ale chwilę później wszystko złożyło się w logiczną całość. Zamiast próbować otworzyć router w celu umieszczenia wewnątrz akumulatora i karty SIM, wszystko czeka na nas otworem (dosłownie). Po kilku chwilach router będzie gotowy do działania - montujemy kartę microSIM, wsuwamy akumulator i zamykamy klapkę.

W zestawie znajduje się samo urządzenie, akumulator, dolna pokrywa obudowy, przewód zasilania (USB - USB-C) oraz dwie wtyczki (europejska oraz brytyjska), więc w razie potrzeby będziecie mogli go zabrać ze sobą także na wyjazd. Uniwersalny port sprawia, że nawet jeśli nie weźmiecie ze sobą dedykowanego zestawu, to będziecie mogli naładować akumulator za pomocą ładowarki od telefonu (w których coraz częściej gości port USB-C).

Gotowi na trochę technikaliów? Wiem, że należą Wam się dokładne wymiary routera - oto one: 10 x 10 x 2 cm. Raczej niewiele biorąc pod uwagę to, co znalazło się w środku - a dokładnie mowa o układzie Qualcomm WTR5975 RF, działającym w pasmach LTE/4G: 700/800/900/1800/2100/2300/2500/2600 MHz 3G: 850/900/1900/2100 MHz. Do tego dochodzi obsługa funkcji MIMO w wersji 4x4. Jeśli chodzi o standardy Wi-Fi, to w środku umieszczono dwie anteny, które oferują sygnały 802.11b/g/n/ac. To wszystko ma zapewnić prędkości pobierania do 1 Gb/s oraz przesyłania do 150 Mb/s. To oczywiście wartości teoretyczne, ale możliwości są. Pamiętacie jak wspominałem o długim czasie pracy na baterii? Tutaj NETGEAR M1 Nighthawk ma błyszczeć. Załączony do zestawu, i co ważne wymienny akumulator posiada pojemność 5040 mAh, co w deklaracjach producenta przekłada się na aż 24 godziny pracy. Wyobrażacie sobie? Cała doba!

Jak rozmieszczono na obudowie przyciski oraz złącza? Otóż na szczycie dostępny tylko jeden klawisz - naturalnie ten odpowiedzialny za włączanie i wyłączanie routera. Po odwrotnej stronie znajdziemy złącza USB, USB-C oraz Ethernet. Co istotne, wewnątrz oprócz slotu na kartę SIM znajduje się także slot na kartę pamięci microSD, co sprawia, że router może pełnić rolę NAS-a dla podłączonych urządzeń nie tylko z pendrive’em USB. Multimedia, jak zdjęcia i filmy dostępne dla wszystkich laptopów czy smartfonów w ramach jednego Wi-Fi to żaden problem.

Po uruchomieniu zauważymy, że na froncie urządzenia znajduje się relatywnie sporych rozmiarów okrągły wyświetlacz. Nie grzeszy rozdzielczością, ale jest dobrze czytelny w jasnym, słonecznym świetle, a to jest najważniejsze. Od razu wyświetlą się podstawowe informacje i prośba o podłączenie do sieci w celu skonfigurowania urządzenia. Nazwę sieci oraz hasło można oczywiście zmienić, jest to drugi krok podczas pierwszego logowania do panelu administratora. Pierwszym jest ustalenie hasła do logowania, które lepiej jest zmienić na własne, łatwiejsze do zapamiętania. Reset urządzenia jest bezproblemowy, wystarczy otworzyć dolną pokrywę i nacisnąć jeden przycisk, ale skoro można tego uniknąć…

Po ustawieniu dowolnej nazwy sieci i hasła router zresetuje się wprowadzając zmiany. Chwilę później możemy podłączyć się do własnego Wi-Fi. Wszystko to można było zrobić za pomocą przeglądarki na komputerze (wpisując adres podany na ekranie routera) lub przy użyciu aplikacji na smartfona. Ta jest oferowana na Androida oraz iOS-a, wygląda całkiem nieźle i działa bezproblemowo.

Podczas pracy ekran routera poinformuje nas o wszystkich najważniejszych statystykach i nie tylko. Na lewo od samego wyświetlacza znajduje się odrębny, wygięty w łuk wskaźnik naładowania akumulatora, a po drugiej stronie znalazł się wskaźnik przepływu danych przez sieć. W centrum znalazło się miejsce na pozostałe informacje: nazwę operatora, tryb sieci w jakim działa router (np. 4G), liczbę przesłanych danych wraz z limitem, który można wprowadzić w ustawieniach, liczbę dni pozostałych do końca okresu rozliczeniowego, liczbę podłączonych urządzeń, nazwę sieci oraz hasło. Pomiędzy poszczególnymi ekranami przełączamy się wciskając wspomniany znajdujący się na górze obudowy przycisk - mało skomplikowana, banalna wręcz nawigacja nie będzie dla nikogo wyzwaniem.

Podobne informacje, ale bardziej szczegółowe umieszczono w panelu administratora oraz aplikacji. To tutaj znajdują się bardziej zaawansowane ustawienia, jak na przykład to dotyczące funkcji tetheringu za pomocą USB, ustawień adresów IP i masek, bezpieczeństwa (kontrola rodzicielska, blokowanie adresów etc.), pracy w sieci komórkowej (włączenie i wyłączenie roamingu danych), jak i samego urządzenia (jasność ekranu oraz czas, po jakim samoczynnie gaśnie). Od razu w panelu głównym określić można limit przesyłu danych oraz ramy czasowe okresu rozliczeniowego.

NETGEAR M1 Nighthawk towarzyszył mi podczas dwóch wyjazdów, korzystałem z niego także w domu oraz poruszając się po mieście. Do tej pory zawsze narzekałem na czas pracy na baterii mojego prywatnego routera, który jest znacznie, znacznie mniejszy, dlatego z otwartymi ramionami pożegnałem przymus regularnego ładowania oraz pamiętania o wrzuceniu powerbanku do torby. M1 Nighthawk wygląda raczej jak zewnętrzny dysk twardy w bardzo solidnej obudowie, aniżeli przenośny router, ale jego możliwości są nieporównywalnie większe, szczególnie jeśli chodzi o czas pracy bez ładowania - obiecywane 24 godziny są jak najbardziej osiągalne. Mogę tylko żałować, że urządzenie nie oferuje trybu, w którym port Ethernet pełniłby rolę złącza WAN - takowe bywa przydatne w miejscach, gdzie nie ma sieci Wi-Fi, a do naszej dyspozycji oddawany jest tylko kabelek. Takich miejscówek ubywa, ale wciąż można na nie natrafić - wtedy router NETGEAR mógłby być jeszcze bardziej uniwersalny.

NETGEAR M1 Nighthawk to zdecydowanie wyższa półka mobilnych routerów, co potwierdza też jego cena. Ta rozpoczyna się od 1360 złotych, co jest naprawdę sporą kwotą. W zamian otrzymujecie urządzenie od renomowanej firmy i wyróżniające się na rynku. Jeśli Wasza praca wymaga niezawodnego połączenia z siecią, przede wszystkim w terenie, to produkt NETGEAR powinniście wziąć pod uwagę przy doborze sprzętu.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu