Europa

Jak zachęcić ludzi do naprawiania starego/zepsutego sprzętu RTV i AGD? Obniżaniem podatków

Maciej Sikorski
Jak zachęcić ludzi do naprawiania starego/zepsutego sprzętu RTV i AGD? Obniżaniem podatków
87

Mniej więcej rok temu pisałem o lampce z szafki nocnej, której zaszkodził zły dotyk. Szedł on w parze z końcem gwarancji na ten sprzęt, zastanawiałem się wówczas, czy padłem właśnie ofiarą postarzania produktu, czyli zjawiska, które rzekomo nakręca biznes producentów urządzeń. Długi temat i wielowątkowy. A najlepsze jest to, że ciągle się rozwija i przybywa elementów dyskusji. Jednym z nich są planowane zmiany w Szwecji: tamtejsze władze chcą tak namieszać w podatkach, by naprawa kusiła bardziej niż zakup nowego urządzenia.

Naprawa? Nie, to się po prostu nie opłaca, wyda się niewiele mniej niż za nowy sprzęt. Pewnie każdy przynajmniej raz słyszał taki tekst, gdy zastanawiał się nad reperowaniem pralki, lodówki, wiertarki, laptopa, czajnika czy robota kuchennego. Po co wydawać setki złotych na przywrócenie do życia jakiegoś urządzenia, skoro może się to okazać nieopłacalne? Bo np. za miesiąc zepsuje się inny element i znowu trzeba będzie sięgać po portfel. A po zakupie nowego urządzenia, człowiek ma ochronę gwarancyjną i względny spokój.

Takie rozwiązanie jest na rękę producentom, przyzwyczaili się do niego klienci, ale trudno je uznać za idealne. Dlatego Szwedzi postanowili coś z tym zrobić. Rządząca Szwecją koalicja socjaldemokratów i zielonych chce obniżyć podatek VAT na usługi rzemieślnicze i naprawę, co z kolei ma skłonić obywateli do korzystania z tego rozwiązania. Nie chodzi tylko o sprzęt RTV czy AGD - spawa dotyczy też ubrań, obuwia, przedmiotów codziennego użytku. Niższe podatki mają sprawić, że człowiek zaniesie buty do szewca, by je naprawić, wezwie speca, żeby pomajstrował przy lodówce i spróbuje przywrócić telefon do życia. To ma się po prostu opłacać.

Obniżanie podatków to tylko część planu - drugim członem jest podniesieni podatków na nowe produkty. W tym przypadku chodzi przede wszystkim o podniesieni cen nowego AGD i RTV. To ma odstraszyć ludzi, którzy zbyt często i niepotrzebnie (bo stare urządzenia nadal działają) dokonują zakupów. Władze chcą po prostu ograniczyć konsumpcjonizm, ewentualnie trochę go zmodyfikować, by pieniądze szły na naprawy i usługi, a nie nowe produkty. Ograniczone zostanie marnotrawstwo, na wysypiska i do punktów recyklingu trafiać będzie mniej sprzętu. A trzeba mieć na uwadze, że biznes recyklingowy to w Europie poważny biznes. Niestety, spora jego część odbywa się w szarej strefie, bez przestrzegania właściwych norm, nakazów i zakazów.

O tym, że ze zużyciem sprzętu, rosnącą górą elektrośmieci i brakiem kontroli nad tym, jest problem, niech świadczą doniesienia z polskiego podwórka:

- Konsumenci zyskali nowe uprawnienia, dzięki którym łatwiej oddać do marketu elektrośmieci. A tych produkujemy całe morze. Samych tylko lodówek wyrzucamy co roku w Polsce ok. 850 tysięcy sztuk. Gdybyśmy ułożyli je na ziemi, jedna obok drugiej, stworzylibyśmy łańcuch liczący ponad 1500 kilometrów – moglibyśmy nim połączyć Warszawę z Londynem! - mówi ekspert. [źródło]

Elektrośmieci najczęściej przetwarzane są dzisiaj w instalacjach nie spełniających standardów ochrony środowiska. Szacuje się, że z blisko 850 000 sztuk lodówek, które co roku wyrzucają polskie gospodarstwa domowe większość, czyli ok. pół miliona zamiast do recyklingu trafia na złom. Na ok. 170 zakładów przetwarzania zarejestrowanych w Polsce, zaledwie kilka posiada odpowiednią technologię do przetwarzania lodówek.[źródło]

Marnie to wygląda i kłopot nie dotyczy jedynie Polski, w Europie Zachodniej też nie jest różowo. Stąd inicjatywy, które mają ukrócić problem. Ale czy majstrowanie przy podatkach jest jedynym i przede wszystkim skutecznym rozwiązaniem? W przypadku Polski stwierdziłbym, że efekty byłyby niewielkie. Spora część tych napraw i tak odbywa się w szarej strefie, więc obniżenie podatków niewiele tu da. Większy efekt przyniosłoby prawdopodobnie podniesieni cen nowego sprzętu. Ale i na to mogłoby się znaleźć antidotum. Potrzebny jest raczej dialog między państwem, obywatelami i producentami, dążenie do sytuacji, w której wilk będzie syty i owca cała. Bo sam jestem zdania, że konsumpcjonizm powinno się ograniczać, że marnotrawstwo staje się coraz większym problemem, lecz nie przekonuje mnie pomysł, by walczyć z tym wyższymi podatkami. Chętnie zobaczę jednak, jakie efekty przyniesie to w Szwecji...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

szwecjapodatkivathotnaprawa