Bezpieczeństwo w sieci

Nagie zdjęcia Jennifer Lawrence, Kate Upton i wielu innych w sieci. Jak (nie)bezpieczne są nasze fotografie?

Tomasz Popielarczyk
Nagie zdjęcia Jennifer Lawrence, Kate Upton i wielu innych w sieci. Jak (nie)bezpieczne są nasze fotografie?
121

Jennifer Lawrence, Ariana Grande Kate Upton to tylko jedne z wielu celebrytek, których nagie fotografie wyciekły do sieci niedzielnego popołudnia. Jest to rezultat ataku na platformę iCloud, z której łącznie wykradziono zdjęcia kilkudziesięciu gwiazd kina, telewizji. To kolejny argument przemawiając...

Jennifer Lawrence, Ariana Grande Kate Upton to tylko jedne z wielu celebrytek, których nagie fotografie wyciekły do sieci niedzielnego popołudnia. Jest to rezultat ataku na platformę iCloud, z której łącznie wykradziono zdjęcia kilkudziesięciu gwiazd kina, telewizji. To kolejny argument przemawiający za tym, że nasze fotografie w sieci są łatwym celem dla cybeprzestępców.

Obszerna lista gwiazd, których fotografie wyciekły z iCloud, a także część ujęć pojawiła się w serwisie 4Chan. Autor wycieku zaproponował udostępnienie 60 bardziej kontrowersyjnych fotografii typu selfie, a także nieprzyzwoitego nagrania wideo z Jennifer Lawrence, odtwórczynią głównej roli w m.in. Igrzyskach Śmierci, w zamian z bitcoiny.

Na te doniesienia szybko zareagowali przedstawiciele artystek. Bryna Rifkin reprezentująca Lawrence zakomunikowała:

To rażące naruszenie prywatności. Odpowiednie władze zostały o tym poinformowane i będą ścigać każdego, kto opublikuje skradzione zdjęcia Jennifer Lawrence.

Natomiast gwiazda Nickelodeon, Victoria Justice napisała na Twitterze, że informacje o wycieku jej zdjęć są nieprawdziwe i należy je zdusić w zarodku.

Swoje zdanie wyraziła również aktorka .

Administratorzy serwisu 4Chan usunęli szybko wątek, w którym pojawiły się zdjęcia. Zawieszono również wiele kont na Twitterze, których autorzy opublikowali nagie fotografie artystek. Rzecznik prasowy Twittera nie skomentował jednak całej sprawy. Serwis Buzzfeed, który jako pierwszy poinformował o sytuacji skontaktował się już z administracją należącej do Apple chmury iCloud. Jednocześnie dało się już zaobserwować znaczący wzrost liczby wyszukiwań związanych z nagimi fotografiami Jennifer Lawrence. Można się spodziewać, że internet szybko o nich nie zapomni, a same pliki jeszcze długo będą krążyły po serwisach społecznościowych i nie tylko.

I tutaj nasuwa się pytanie - na ile nasze fotografie są bezpieczne w sieci. Teoretycznie, o ile jesteśmy celebrytami nie powinniśmy czuć się zagrożeni. Nikt z nas jednak nie chciałby, aby niepowołane osoby miały dostęp do naszych prywatnych danych - niezależnie czy są to nagie zdjęcia czy wideo z urodzin 3-letniego Krzysia. A tymczasem kolejne usługi wręcz zmuszają nas do tego, by przesyłać do chmury wszystko, co zarejestruje aparat w naszym smartfonie. Dropbox, Google Drive, OneDrive - wszędzie mamy do dyspozycji funkcję automatycznego uploadu wykonanych dopiero co zdjęć i filmów. Sam z niej intensywnie korzystam i tak po weekendowym wypadzie do Zoo nie muszę szukać kabelka USB i kopiować zdjęć na dysk twardy. Wszystko jest bowiem już w sieci, a nawet po delikatnych poprawkach wykonanych przez algorytmy Google. To zwyczajnie wygodne. A gdybym nie chciał, aby jedno lub dwa zdjęcia nie zostały dodane? Mam problem.

Oczywiście automatyczne przesyłanie nagich zdjęć do chmury nie jest ani mądre ani rozsądne - szczególnie, gdy robi to osoba znana i sławna. Chyba śmiało można napisać, że prywatność tej grupy użytkowników internetu jest iluzoryczna. To bowiem najczęściej ich konta stają się celem ataków. Co oczywiście nie zmienia faktu, że każdy z nas powinien zdawać sobie sprawę z ogromnego ryzyka, jakim jest umieszczanie zdjęć w chmurze - niezależenie od tego, czy robimy to ręcznie czy wysługujemy się automatem.

Aktualizacja

Apple wyjaśnia jak doszło do włamania jednocześnie jasno sugerując, że w tym przypadku system nie zawiódł

After more than 40 hours of investigation, we have discovered that certain celebrity accounts were compromised by a very targeted attack on user names, passwords and security questions, a practice that has become all too common on the Internet. None of the cases we have investigated has resulted from any breach in any of Apple’s systems including iCloud® or Find my iPhone. We are continuing to work with law enforcement to help identify the criminals involved – czytamy w oświadczeniu Apple.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu