Mobile

Modern Combat 5: Blackout, czyli Call of Duty i Battlefield na małym ekranie

Tomasz Popielarczyk
Modern Combat 5: Blackout, czyli Call of Duty i Battlefield na małym ekranie
20

Świat gier mobilnych nie ma zbyt wiele do zaoferowania hardkorowym graczom. Większość produkcji w sklepach z aplikacjami to typowe casuale - do pogrania w autobusie, w kolejce do lekarza czy na kanapie w leniwy, niedzielny wieczór. Ale to się zmienia, a symbolem tych zmian są takie tytuły jak najnow...

Świat gier mobilnych nie ma zbyt wiele do zaoferowania hardkorowym graczom. Większość produkcji w sklepach z aplikacjami to typowe casuale - do pogrania w autobusie, w kolejce do lekarza czy na kanapie w leniwy, niedzielny wieczór. Ale to się zmienia, a symbolem tych zmian są takie tytuły jak najnowszy Modern Combat 5: Blackout, który czerpie pełnymi garściami z wysokobudżetowych FPS-ów na pecety i konsole.

Artykuł pochodzi z serwisu z recenzjami aplikacji mobilnych AntyApps.

Firmę Gameloft można kochać lub nienawidzić. Miłość tą budują kolejne wspaniałe produkcje z gatunku AAA, które mają z reguły o wiele więcej do zaoferowania nich twory innych deweloperów. Nienawiść bierze się natomiast z tendencji do agresywnego monetyzowania swoich produktów - wciskania na siłę mikropłatności do niemalże każdego elementu rozgrywki. Tym razem jest inaczej. Modern Combat 5: Blackout jest całkowicie pozbawiony tego typu mechanizmów. Ma to swoją cenę, bo gra w sklepach z aplikacjami jest wyceniona na 23 złote. To dużo w porównaniu z wieloma innymi tytułami tutaj obecnymi. Czy warto się skusić?


Seria Modern Combat zdołała już zapisać się złotymi zgłoskami w sercach mobilnych graczy. Chyba nie przesadzę pisząc, że jest to mobilny odpowiednik tytułów takich, jak Call of Duty czy Battlefield. Nie znajdziemy tutaj nic odkrywczego - ot liniowe pokonywanie kolejnych poziomów z karabinem w dłoniach i likwidowanie przeciwników okraszone dodatkami w postaci systemu rozwoju postaci czy sekwencjami QTE (Quick Time Event).

Prawdę powiedziawszy Modern Combat 5: Blackout na tym polu nie różni się specjalnie od poprzedniczek. Gra jest do bólu liniowa. Wcielamy się tutaj w żołnierza specjalnej jednostki i stajemy przed zadaniem uratowania świata przed terrorystami. W tym celu odwiedzimy m.in. Wenecję, Tokio i szereg innych zakątków świata, gdzie czekać będą na nas różnego rodzaju zadania.


Atutem gry jest widowiskowość. Każdy poziom charakteryzuje się bardzo wysoką dynamiką akcji. Praktycznie nie ma chwili wytchnienia, bo stale coś się dzieje - wyskakujący przeciwnicy, sekwencje QTE, eksplozje, pościgi i zwroty akcji (tylko pozorne). Twórcy czerpali tutaj wiele inspiracji z wysokobudżetowych FPS-ów na desktopy i konsole i jest to mocno widoczne na każdym kroku. Jednocześnie nie da się oprzeć wrażeniu, że każda misja to wędrówka wąskim korytarzem z punktu A do punktu B. Niemniej jest to szalenie przyjemna i satysfakcjonująca podróż. Gra zawdzięcza to fantastycznemu modelowi strzelania, intuicyjnemu sterowaniu, a także smaczkami, jak wspomniane sekwencje QTE.

Rozgrywka jest podzielona na szereg krótkich misji, w trakcie których mamy do zrealizowania trzy cele. Obok podstawowych wyzwań, jak ochrona któregoś z towarzyszy czy dotarcie do wskazanego punktu znajdują się tutaj również takie zadania, jak ustrzelenie określonej liczby headshotów, wykazanie się celnością powyżej wskazanego progu czy pokonanie w określony sposób bossa. Opłaca się starać, bo im lepiej przejdziemy dany poziom, tym większe korzyści przyniesie to naszej postaci.

O jakich korzyściach mowa? Twórcy zaimplementowali tutaj bardzo rozbudowany model rozwoju, który pozwala nam rozwijać żołnierza na kilka sposobów. Wszystko sprowadza się do czterech klas: szturmowca, snajpera, zwiadowcy oraz wsparcia. Awansując na kolejne poziomy otrzymamy punkty do ulepszania wybranych współczynników. Oprócz tego do dyspozycji oddano nam też szeroki wachlarz uzbrojenia wraz z licznymi upgrade'ami. Jest zatem w czym przebierać.

Wątek dla pojedynczego gracza wystarczy nam na jakieś 5 godzin gry, a co potem? Tryb wieloosobowy to jeden z z największych atutów Modern Combat 5: Blackout. Możemy tutaj toczyć boje w jednym z kilku trybów rozgrywki. Obok klasyków, jak deathmatch czy team deathmatch znajdziemy również capture the flag czy ochronę VIP-a. Nie chcemy grać z obcymi? Żaden problem. Gra pozwala na stworzenie własnego zespołu znajomych i wspólną zabawę. Gameloft mocno stawia na ten tryb zabawy, a poprzednie odsłony Modern Combat udowodniły, że multiplayer w FPS-ach na urządzeniach mobilnych jest grywalny (i daje frajdę).

Nie można też pominąć systemu eventów, które stawiają przed graczami nowe wyzwania. Co jakiś czas Gameloft organizuje inne wydarzenie, w którym gracze rywalizują ze sobą w np. liczbie headshotów czy celności. Za sukcesy na tym polu można otrzymać szereg korzyści, które przyśpieszą rozwój naszej postaci.


Gra wygląda przepięknie, co jednak wiąże się z koniecznością posiadania odpowiednio mocnego urządzenia (mój LG G2 po godzinie zabawy mógł pełnić rolę grzałki). Twórcy przede wszystkim postawili na efektowność i to widać po dynamicznie zmieniającym się oświetleniu, zróżnicowanych lokacjach oraz dużej liczbie eksplozji. Niestety te ostatnie trochę kuleją i odstają od reszty elementów. Pewne zastrzeżenia mam również do modeli postaci. Szczególnie jest to widoczne podczas sekwencji QTE, gdzie w oczy rzucają się piksele i poszarpane krawędzie. Ogólne wrażenie jest jednak bardzo pozytywne. Największe wrażenie robią niektóre detale, jak np. pluskająca woda czy efekty wystrzałów. Na tym polu nowy Modern Combat wyznacza nowy poziom mobilnej rozgrywki.

Modern Combat 5: Blackout nie jest teoretycznie niczym odkrywczym. To wszystko już było grane na w Battlefieldzie czy Call of Duty. Platformy mobilne jednak dotąd nie widziały takiego natężenia elementów typowych dla FPS-ów z nurtu AAA. Czyni to opisywaną produkcję szalenie grywalną i wciągającą. I choć shooter na ekranie dotykowym przez niektórych może zostać uznany za herezję, to tutaj sprawdza się to naprawdę nieźle. Szczególną uwagę należy zwrócić też na udany debiut na wszystkich trzech platformach: Androidzie, iOS i Windows Phone (oraz Windows 8.1 jako Universal App, a więc kupując ją na WP możemy grać bez dodatkowych opłat również na desktopie. Fantastyczna sprawa). Myślę, że zdecydowanie nie będziecie żałowali tych 23 złotych, a kupując MC5 dacie jednocześnie Gameloftowi do zrozumienia, że chcemy więcej takich gier. Bo chcemy, prawda?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

MobileAndroidGryfpsSmartfon