Startups

Magic Leap, najbardziej tajemniczy startup dekady, odkrywa karty: sprzęt od tysiąca dolarów

Maciej Sikorski
Magic Leap, najbardziej tajemniczy startup dekady, odkrywa karty: sprzęt od tysiąca dolarów
13

Fascynujące (dziwne?) to czasy, gdy młoda firma dostaje na rozwój dwa miliardy dolarów, a na temat jej produktu wiadomo niewiele. Czy to biznes z działki zbrojeniowej? Nie - startup tworzy technologię i sprzęt, które mają być wykorzystywane przez masy, głównie w rozrywce, potem pewnie w pracy czy nauce. Wielka ściema? Może, nie brakuje takich opinii. Ale szereg znanych korporacji uwierzył w ten projekt i wpompował pieniądze. A w tym roku na rynek ma trafić urządzenie, które pokaże, z czym faktycznie mamy do czynienia.

Magic Leap powstał na początku tej dekady w USA. W świecie startupów te kilka lat można już uznać za długi czas. Szczególnie, że do tej pory nie otrzymaliśmy przynajmniej jednego produktu. Były głównie demonstracje możliwości. Tyle, że nie w samych okularach, co wywoływało krytykę niektórych komentatorów. Przed rokiem pisałem nawet o małej aferze, gdy do Sieci trafiło zdjęcie, które rzekomo przedstawiało sprzęt wspomnianej firmy - zdecydowanie nie przypominało to gadżetu, który zapowiadało przedsiębiorstwo zatrudniające setki specjalistów.

Pod koniec ubiegłego roku sytuacja trochę się uspokoiła, zobaczyliśmy grafiki, na których zestaw prezentował się znacznie lepiej: gogle, jednostka centralna, kontroler. Jednych wciąż to nie przekonywało, drudzy stwierdzili, że warto czekać. Wciąż jednak nie było jasne, co, kiedy i za ile będzie można kupić. Teraz sprawa zaczyna się wyjaśniać. Podczas konferencji, na której gościł CEO firmy, Rony Abovitz, padło stwierdzenie, że najtańszy sprzęt powinien kosztować tyle, co topowy smartfon czy tablet. Jeśli przyjmiemy, że dla szefa Magic Leap topowy smartfon to iPhone X, wypada stwierdzić, że zestaw dla mas to wydatek rzędu tysiąca dolarów. Drogo?

To zależy. Podczas wspomnianej konferencji zaprezentowano nagranie, na którym o swoich wrażeniach opowiada Shaquille O’Neal. Był oczarowany tym, co zaoferował mu zestaw. Twórcy sprzętu podkreślają przy tym, że gogle nie są drogie, jeśli przyjmiemy, że zastępują one kilka urządzeń: telewizor, smartfon, komputer, tablet. Odważna zapowiedź i patrzę na nią z przymrużeniem oka. Ale i tak można przyjąć, że znajdą się chętni, by zapłacić za nowy wymiar rozrywki, jeśli okaże się on przełomowy.

Ciekawe jest to, że wspomniany tysiąc dolarów to cena tańszego sprzętu - ten profesjonalny może być znacznie droższy. Ale znowu wypada podkreślić, że jeżeli firma dostarczy na rynek coś dobrego, biznes (bo to już raczej oferta dla przedsiębiorców) sięgnie po portfele. Tak jest przecież w innych segmentach elektroniki użytkowej: obok tanich pecetów są te dla profesjonalistów, podobnie jest z tabletami czy aparatami i kamerami. O tym, że pomysłem mogą być zainteresowani nawet bardzo duzi gracze, świadczy fakt, iż w projekt setki milionów dolarów do tej pory wpompowały m.in. Google i Alibaba, ostatnio w Magic Leap zainwestował Axel Springer (świeża sprawa), a o ścisłej współpracy mówi przedstawiciel NBA, który za sprawą nowej technologii, chce dać kibicom powiew świeżości w odbiorze tej dyscypliny sportu.

Potencjał rozwoju jest olbrzymi: od gier czy filmów, przez programy telewizyjne i koncerty, po zakupy i naukę. W wielu branżach to może być hit. O ile oczywiście wszystko działa... Z czym właściwie mamy do czynienia? To VR czy AR? Coś jeszcze innego: MR, czyli rzeczywistość zmiksowana. Mózg jest w tym przypadku oszukiwany, dzięki temu odbiorca ma wrażenie, że pewne rzeczy dzieją się przed nim, wokół niego, lecz są one odpowiednio zatopione w prawdziwym świecie. Nie ma tu nakładania jednego obrazu na drugi. Osoby, które miały już okazję przetestować sprzęt, przekonywały, że robi to spore wrażenie.

Do tej proty tych testerów spoza firmy nie było wielu. To może się zmienić w bieżącym roku, gdy do twórców zacznie trafiać Magic Leap One. Z jednej strony powinniśmy wówczas poznać np. specyfikację techniczną urządzenia, dowiedzieć się, ile czasu może ono pracować na jednym ładowaniu akumulatora. Z drugiej strony to od deweloperów dowiemy się, jaki użytek można zrobić z gadżetu. Po blisko dekadzie oczekiwania pojawią się pierwsze ważne odpowiedzi...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu