Płatności i bankowość

Linie papilarne zamiast kodu PIN? Tak mógłbym robić zakupy, zdecydowanie!

Tomasz Popielarczyk
Linie papilarne zamiast kodu PIN? Tak mógłbym robić zakupy, zdecydowanie!
80

Czytniki linii papilarnych przeżywają właśnie swoją drugą młodość. To w dużej mierze zasługa Apple'a, który znalazł dla nich zastosowanie w swoich smartfonach, a niedawno również tabletach. Obecnie nie są one zatem już jedynie domeną biznesowych notebooków (lub aspirujących do tego miana). Biometryc...

Czytniki linii papilarnych przeżywają właśnie swoją drugą młodość. To w dużej mierze zasługa Apple'a, który znalazł dla nich zastosowanie w swoich smartfonach, a niedawno również tabletach. Obecnie nie są one zatem już jedynie domeną biznesowych notebooków (lub aspirujących do tego miana). Biometryczne uwierzytelnianie użytkownika wchodzi pod strzech - w tym do kart płatniczych Mastercard.

O ile można było polemizować co do zasadności użycia czytników linii papilarnych w smartfonach i tabletach, to zastosowanie ich w kartach płatniczych nabiera nowego znaczenia. Szczególnie dziś, gdy większość transakcji wykonujemy jedynie poprzez przyłożenie ich do czytnika. Dotąd mógł to zrobić właściwie każdy - wystarczy, że posiadał naszą kartę. Teraz będzie mu potrzebny jeszcze kciuk (ja nic nie sugeruję!).

Jest to rezultat partnerstwa firm Mastercard i Zwipe. Powstała w ten sposób karta płatnicza posiada w miejscu, w którym zazwyczaj znajduje się chip, miniaturowy czytnik linii papilarnych. Przyłożenie tutaj naszego palca jest niezbędne w celu zrealizowania płatności - czy to klasycznej czy też zbliżeniowej. Oczywiście w obu przypadkach wiąże się to z brakiem jakichkolwiek limitów oraz dodatkowych zabezpieczeń, jak kod PIN.

Bez obaw, nie oznacza to, że będziecie musieli podłączać Wasze karty płatnicze do ładowarki przed wyjściem z domu. Za dostarczenie energii odpowiada terminal, który w momencie płatności komunikuje się z kartą i weryfikuje linie papilarne. To teoretycznie stwarza problem np. w restauracji, gdzie często to kelner przeciąga naszą kartę po czytniku. Z drugiej strony, jest to dobra okazja, żeby zmienić ten durny zwyczaj. Nigdy nie byłem jego zwolennikiem, a po tym, jak obejrzałem kilka programów opisujących metody fałszowania kart, tylko się w moim przekonaniu utwierdziłem.

Technologia ta była już testowana w Norwegii i ma wejść do użytku na całym świecie w 2015 roku. Czy się przyjmie? Jestem bardzo ciekawy i pełen nadziei. Dotąd banki eksperymentowały z kartami w różny sposób. Mieliśmy kartoniki z wyświetlaczami LCD pokazującymi stan konta - bezsens. Były też i klawiatury - jeszcze większy bezsens, moim zdaniem. Zastosowanie czytnika linii papilarnych wydaje się najbardziej rozsądnym pomysłem, z dotychczas wdrażanych. Nie jest to oczywiście idealny mechanizm zabezpieczający. Nie dlatego, że ktoś nam może uciąć kciuk, a raczej z powodu możliwości podrobienia linii papilarnych - czego przykład dano tuż po premierze iPhone'a 5S, szybko łamiąc jego zabezpieczenia. Wierzę jednak, że może to być ten tak bardzo potrzebny złoty środek między wygodą a bezpieczeństwem podczas płatności bezgotówkowych.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu