Polska

W Polsce w końcu powstanie sieć super ładowarek dla elektryków. Rynek rozkwitnie?

Maciej Sikorski
W Polsce w końcu powstanie sieć super ładowarek dla elektryków. Rynek rozkwitnie?
52

Polska i samochody elektryczne? Plany są dość ambitne, kilka miesięcy temu mówiono o milionie elektryków za dekadę. Plan już dzisiaj wydaje się nierealny, ale nie oznacza to, że nie zwiększy się popularność maszyn tego typu wśród klientów - pewnie będzie ich przybywać. Co na to wpłynie? Możliwe, że oferty producentów, ulgi podatkowe, bonusy szykowane przez władze miast, ale też rozwój infrastruktury umożliwiającej "tankowanie" takich pojazdów - ładowarki mogą wyrastać jak grzyby po deszczu, a to pewnie przekona część kierowców.

Ładowarki dla elektryków, może nawet super ładowarki, kojarzą się dzisiaj przede wszystkim z Teslą. Amerykańska firma ma ich już całkiem sporo na całym świecie i zamierza rozbudowywać sieć. Jednocześnie jednak planuje wprowadzić opłaty za korzystanie z tych urządzeń - motyw do przewidzenia, lecz dla niektórych może być szokiem. W tym samym czasie dowiadujemy się, że niemieckie (głównie - jest też Ford) koncerny motoryzacyjne szykują się do rozwoju własnych sieci szybkiego ładowania. Z jednej strony jest to zachęta dla klientów, z drugiej szykowanie się do zmian, jakie niebawem mogą zajść na rynku. Jak to wszystko ma się do polskiego rynku?

Pisałem kiedyś o tym, że Tesla powoli wkracza do naszego kraju. Nie wynika to jednak z dużego popytu na te auta w Polsce - realizowany jest raczej plan umożliwienia kierowcom z Zachodu dojechania na Wschód czy Północ kontynentu. Na Tesli świat się jednak nie kończy: inni też mają plany względem naszego rynku. Kilka dni temu słowacka firma Greenway Infrastructure odpaliła w naszym kraju projekt w ramach którego zamierza stworzyć sieć szybkiego ładowania samochodów elektrycznych. Pierwsza stacja powstała w Galerii Mokotów w Warszawie, w ciągu dwóch lat ma ich powstać około 70-80. Zostaną rozlokowane wzdłuż ważnych tras przecinających nasz kraj. Średni czas ładowania ma wynosić kilkadziesiąt minut.

Gracz funkcjonuje już na Słowacji, ale zamierza się rozwijać także w państwach ościennych, polski rynek uznaje za perspektywiczny. Trudno się temu dziwić: władze lokalne i centralne mówią o wspieraniu elektryków, popularność aut tego typu w naszym kraju jest znikoma (co sugeruje wzrost), globalny trend świadczy na korzyść samochodów elektrycznych. Warto wspomnieć, że projekt jest współfinansowany z pieniędzy unijnych. Czy to będzie opłacalne i to dla obu stron? Cóż, okaże się za kilka lat - sytuacja może się rozwinąć naprawdę różnie. Trzeba jednak dodać, że za równie ciekawe rozwiązania bierze się rodzime PGE, która zamierza działać na terenie aglomeracji łódzkiej. Firma odpali w tym regionie ładowarki dla elektryków.

PGE będzie jednocześnie inwestorem i operatorem infrastruktury ładowania. W stacjach nie będzie płaciło się za ilość pobranych kilowatogodzin, a za czas ładowania. Ładowanie auta do pełna powinno potrwać ok. 20-30 minut. Oprócz publicznych stacji ładowania PGE zajmie się również zarządzaniem wolnymi stacjami ładowania dla klientów flotowych (ok. 4-8 godzin).[źródło]

Oba projekty nie zmienią sytuacji na polskim ryku. Ale zaczyna się coś na nim dziać - jeśli biznes będzie się rozwijał w tym kierunku, to za kilka lat możemy zobaczyć większy popyt na samochody elektryczne. Nadal będą przegrywać z benzyniakami i dieslami (do miliona droga daleka), ale coraz wiecej osób będzie o nich mówić, a nawet rozważać jako alternatywę dla pojazdów napędzanych "tradycyjnie".


Niedawno uruchomiliśmy serwis z Pracą w IT! Gorąco zachęcamy do przejrzenia najnowszych ofert pracy oraz profili pracodawców

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu