E-commerce

Kupowanie na smartfonie niewygodne? Połowa USA twierdzi inaczej

Karol Kopańko
Kupowanie na smartfonie niewygodne? Połowa USA twierdzi inaczej
20

Polacy są narodem laptopocentrycznym. Wciąż wiele czynności dokonujemy z poziomu peceta, bo uważamy, że jest to wygodniejsze. Na świecie sytuacja zdąża jednak w zupełnie innym kierunku. Ludzie nie tylko nie widzą problemu w kupowaniu na kilkucalowym wyświetlaczu, ale i (z czego cieszą się sprzedawcy...

Polacy są narodem laptopocentrycznym. Wciąż wiele czynności dokonujemy z poziomu peceta, bo uważamy, że jest to wygodniejsze. Na świecie sytuacja zdąża jednak w zupełnie innym kierunku. Ludzie nie tylko nie widzą problemu w kupowaniu na kilkucalowym wyświetlaczu, ale i (z czego cieszą się sprzedawcy) wydają więcej kiedy mają telefon pod ręką. Jak to zabawnie określił jeden z prelegentów: „Przecież człowiek nie przyjdzie do sklepu z laptopem i nie zacznie przeglądać Twojej oferty online. Ze smartfonem już może”.

Z badań na amerykańskich konsumentach wynika, że kupowanie za pomocą urządzeń mobilnych mocno weszło już w krew za Oceanem. 87 % posiadaczy tabletów lub smartfonów miało styczność z zakupami za pomocą tych platform. W Polsce ta liczba jest jeszcze na pewno mniejsza, ale trend odejścia od stacjonarnych rozwiązań zaczyna być coraz bardziej widoczny.

Ogromną rolę w procesie zakupowym pełni zazwyczaj dedykowana aplikacja mobilna. Okazuje się bowiem, że taka forma interakcji z użytkownikiem jest o wiele bardziej angażująca niż pozostawanie w sferze np. mobilnej wersji strony internetowej. Wynika to wprost z faktu, że kiedy już zainstalujemy aplikację, to jest to pierwszy krok, zbliżający nas do marki. Potem spędzamy także przy niej więcej czasu, niż gdybyśmy korzystali ze strony internetowej, która zlokalizowana jest na (stosunkowo) neutralnym gruncie. Z drugiej strony aż 80 % aplikacji jest odinstalowywana już po pierwszym użyciu…

Mimo to sama aplikacja wydaje się dla przeciętnego użytkownika z reguły niewystarczająca. Każdy z nas zastanawiając się nad danym produktem lubi przecież poszperać w Internecie w poszukiwaniu podobnych ofert, subiektywnych ocen użytkowników, czy chociażby lokalizacji punktu odbioru. Wciąż większość dedykowanych aplikacji nie daje nam takiej wygody w wypełnianiu powyższych czynności jak niektóre internetowe usługi. Bywa też tak, że np. wklepanie adresu sklepu w Google Maps jest jedynym rozwiązaniem, bo w aplikacji mobilnej widnieje tylko sam adres.

Już teraz, za Oceanem co trzeci posiadacz smartfona dokonuje opat za jego pomocą. W przyszłości zresztą, telefon najprawdopodobniej będzie jedynym urządzeniem jakie będziemy przy sobie nosili. Zastąpi on zarówno dowód tożsamości (po części dzięki sensorom biometrycznym), jak i portfel. Warto jednak odnotować, że Amerykanie także preferuj a zdobywanie informacji na większym, tabletowym ekranie, choć i tu różnica nie jest duża.

Jeszcze niedawno dużą przeszkodą dla płacenia w mobile była dość duża niewygoda związana z samym procesem finalizacji transakcji, gdyż obsługa bankowych stron nie należ do najłatwiejszych. Jednym z rozwiązań takiego stanu rzeczy może stać się wczorajsza premiera MasterCard – MasterPass. Jej założeniem jest udostępnienie możliwości dokonywania opłat bezpośrednio w aplikacji. Dzięki temu nie będziemy już musieli przechowywać naszych poufnych danych o koncie bankowym czy karcie kredytowej w pamięci kilku aplikacji, a jedynie korzystać z jednej.

Decyzja MasterCard o skupieniu się na płatnościach wewnątrz aplikacji jest tym bardziej zrozumiała, że przychody z tego biznesu mają wzrosnąć z $8,5 mld obecnie, do $46 mld za dwa lata.

Na koniec zostawiłem jeszcze chyba najważniejszą grafikę obrazującą, że mobile jest przyszłością zakupów internetowych dla większości konsumentów. Mimo, iż sam cenię możliwości jakie daje mi duży ekran laptopa, na którym mogę równolegle porównywać kilka ofert, to dla zachodnich konsumentów, wielkość ekranu przestaje już być jakąkolwiek przeszkodą.

Adopcja, świadomość, subiektywne poczucie wygody i łatwości wzrasta w bardzo szybkim tempie, kilkudziesięciu procent w ciągu pół roku. Jednym z powodów takiej sytuacji może być chociażby strategia WallMartu, w której gwarantuje on najniższą cenę na dany towar, czym eliminuje konieczność jego porównywania  w ofercie innych sklepów. Wiedząc, że płacisz najtaniej nie potrzebujesz przecież więcej informacji... a taki konsument pozostający wewnątrz ekosystemu sprzedawcy to dla niego skarb.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu