Felietony

Ktoś ciągle pisze do mnie na Skypie

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

53

Kiedy ostatnio używaliście Skype'a? Gdybym miał wskazać konkretną datę, to nie byłbym w stanie tego zrobić, ponieważ nie było to ani dziś, ani wczoraj, ani przedwczoraj. Po Skype'a sięga się w konkretnych sytuacjach, to nie jest komunikator do użytku codziennego. Takie odnoszę wrażenie. A mimo to ktoś wciąż do mnie pisze właśnie na Skypie.

Wydawało się, że Microsoft trafił w dziesiątkę z zakupem Skype'a. Komunikator stał się synonimem dla rozmów głosowych w internecie, później także wideo. Analogiczne sytuacje miały miejsce w przypadku iPada, Walkmana czy adidasów. Wydawało się, że Skype będzie nie do zatrzymania. Najpierw samodzielnie, a później pod skrzydłami giganta z Redmond, Skype nie zdołał nadążyć za niezwykle dynamicznymi zmianami na rynku. Pojawili się nowi, często jeszcze młodsi gracze, którzy nie brali jeńców. Dyktowali i do dziś dyktują warunki w sektorze, w którym nikt nie może być pewien swojej pozycji. Dobitnie pokazuje to miejsce, w którym znalazł się Snapchat.

Mało kto sądził, że komukolwiek uda się zbudować godnego dla Snapa rywala. Facebook próbował, próbował i próbował, aż wreszcie pod osłoną Instagrama solidnie zagroził Snapchatowi. Historie na Instagramie przyjęły się bardzo szybko. Sam również przestałem sięgać po Snapa w celu dzielenia się zdjęciami i filmami z przeróżnych wydarzeń. To na Instagramie udostępnię ładną (moim zdaniem) fotkę, by moment później uchwycić chwile na byle jakim nagraniu. Snap poszedł w odstawkę u mnie i u wielu moich znajomych, co oczywiście nie oznacza, że Evan Spiegel powinien pakować walizki, zamykać serwis i wybierać się na emeryturę. Jego walka dopiero się zaczyna.

W tym wszystkim nie ma Microsoftu. Gigant nie istnieje w sektorze społecznościowym, nie licząc udziałów w Facebooku. Skype uznawany jest za fajny komunikator do wideo- i audiorozmów, ale po zakończeniu takowych aplikacja jest najczęściej zamykana. Do sporej grupy osób używających Skype'a nie dodzwonię bez wcześniejszego uprzedzenia o moich zamiarach. Aplikacje mobilne, choć coraz lepsze i reprezentujące aktualnie całkiem niezły poziom, nie są traktowane na równi z Messengerem, WhatsAppem, Viberem i innymi. W pewnym momencie zespół Skype'a totalnie się pogubił. Aż trzy oddzielne aplikacje dla Windows 10 (Mobile) miały zwiastować nową epokę dla komunikatora, który będzie blisko powiązany z rozmowami telefonicznymi (zastępując je w miarę możliwości) i SMS-ami (zastępując je w miarę możliwości).

Plan spalił na panewce i skończyło się na uniwersalnym, nowoczesnym Skypie dla Windows 10. Dla tego na Windows 8(.1) nie tylko zakończono wsparcie, ale go całkowicie wyłączono. Tak, mam jeszcze jednego laptopa z Windows 8.1, który nie dogada się z "dziesiątką" z powodu braku odpowiednich sterowników. Wygodna obsługa Skype'a na ekranie dotykowym? Musiałem o tym zapomnieć. Niedawno Microsoft uruchomił aplikację Teams, konkurenta dla Slacka, który zintegrowany jest ze Skypem (przede wszystkim wideokonferencje). Microsoft Teams potrafią jednak zorganizować połączenia audio pomiędzy urządzeniami mobilnymi, a nawet wideo. Ale to tylko na Androidzie.

Od pewnego czasu mobilny Skype gości na moim drugim telefonie i to na ekranie głównym. Podczas dłuższych (czasowo) podróży stawał się najlepszym sposobem na utrzymanie kontaktu z członkami rodziny. Wśród nich Skype jest doskonale znany i lubiany. Oczywiście w tej klasycznej, desktopowej formie. Będąc w drodze wysyłałem obrazki i klipy wideo, czasem dzwoniłem, czasem odbierałem rozmowy. Wszystko działało jak należy. Kilkukrotnie zdarzyło się, że otrzymałem nawet wiadomość tekstową. Za każdym razem sądziłem, że jedna z osób zdecydowała się (nagle) właśnie za pośrednictwem Skype'a złapać ze mną kontakt. No ba, przecież przez cały czas, 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę, ikonka przy moim avatarze i imieniu świeci się na zielono. Jestem dostępny.

Od końcówki stycznia aż do teraz. Przy różnych okazjach. Na Skypie pisał do mnie... Skype. Albo Skype Support Bot. No tak, przecież podczas jednej z konferencji Microosft pochwalił się solidnym postępem w tym obszarze. Boty miały i mają stać się naszymi pomocnikami. Zadajemy pytanie, bot odpowiada. Cóż, niestety nie w wersji Skype'a dla Windows 10. Czy pobiorę i zainstaluję wersję desktopową? Hah. Na całe "szczęście" mogę odpisać na iPhonie. Do Skype bota mogę zgłosić problem, zaproponować poprawkę lub nowość, sprawdzić połączenie wideo lub audio. Kontakt "Skype" już taki rozmowny nie jest. Przypomniał mi o nowych kontaktach, z którymi prawdopodobnie będę chciał zamienić kilka słów, zaś innymi razem podpowiedział w jaki sposób mogę odnaleźć znajomych posiadających konto, ale nie widniejących na liście moich kontaktów.

Skype robi więc co może, by o sobie przypomnieć. Rzecz w tym, że ja o nim pamiętam. Ale sięgam jedynie wtedy, gdy skorzystam z niego w... typowy dla Skype'a sposób. Ja wiem, że on życzyłby sobie pozostać moim numerem jeden. Żebym rozmawiał za jego pośrednictwem jak najczęściej. Wybacz Skype, to nie zależy ode mnie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu