Sony

Koniec ze smartfonami od Sony? Firma zapewnia, że nie, ja czekam na dowody

Maciej Sikorski
Koniec ze smartfonami od Sony? Firma zapewnia, że nie, ja czekam na dowody
7

Sony to jedna z firm, która gorzej radzi sobie w biznesie mobilnym. Przedstawiciel grona starych wyjadaczy zepchniętych do defensywy przez producentów aspirujących, głównie z Chin. Pisałem już, że korporacja wiele nie wyciśnie z tego biznesu i powinna się go pozbyć. O ile znajdzie się kupiec. Ona sa...

Sony to jedna z firm, która gorzej radzi sobie w biznesie mobilnym. Przedstawiciel grona starych wyjadaczy zepchniętych do defensywy przez producentów aspirujących, głównie z Chin. Pisałem już, że korporacja wiele nie wyciśnie z tego biznesu i powinna się go pozbyć. O ile znajdzie się kupiec. Ona sama zapewnia jednak, że nie odpuści mobile, bo jest zbyt ważne. Mają rację, że to istotna część rynku, ale sama świadomość tematu nie wystarcza - tu potrzebne są działania, sukcesy i zyski.

Japońska korporacja to nie tylko legenda - to także gigant, który nadal odgrywa dużą rolę i to w wielu segmentach gospodarki. Poprzednie lata były dla firmy trudne i nie wynikało to wyłącznie z kiepskiego zarządzania, na firmę spadło sporo problemów, na które nie miała większego wpływu (m.in. klęski żywiołowe i wycena jena), gracz był na minusie, sporo osób kręciło głową z niedowierzaniem, bo kolos wyglądał źle. Ostatnio sytuacja zaczęła się poprawiać, ale nadal nie jest różowo. Stąd pomysły, by pozbywać się nierentownych biznesów. Sony już to robiło, mogłoby kontynuować proces i pozbyć się np. Sony Mobile.

Okazuje się jednak, że do tego nie dojdzie. Tak przynajmniej zapewnia szef tego oddziału, Hiroki Totoki. Jego zdaniem, ten biznes jest zbyt ważny, by firma mogła go odpuścić. Jeśli Sony myśli o dywersyfikacji (a myśli), to musi działać w segmencie mobilnym. Smartfon postrzegany jest jako hub i to szybko nie ulegnie zmianie. Trzeba zatem pozostać na rynku - nawet, jeśli w najbliższym czasie miałoby to oznaczać dokładanie do interesu. A tak będzie przynajmniej w roku 2015 określanym jako czas zmian, transformacji. Ich efekty poznamy najwcześniej w roku 2016, możliwe, że wówczas straty znikną. Wraz z nimi zniknie jednak sztab ludzi, bo transformacja oznacza przede wszystkim ostre cięcia, zwolnienie tysięcy pracowników. Restrukturyzacja nie jest zła, może pomóc, ale gdy wytnie się zbyt dużo...

Napisałem, że czekam na dowody, ale to nie muszą być nowe, innowacyjne smartfony czy tablety. Sam Totoki stwierdził, iż jego oddział sporo uwagi poświęci zagadnieniom wearables (szeroko pojętego) oraz Internetu Rzeczy. Bo to przyszłość. Prawdopodobnie ma rację, ale z tym rynkiem będzie jak ze smartfonami - zarobić będzie chciało wielu graczy, konkurencja szybko stanie się agresywna i wymagająca. Aby się przebić, trzeba zaprezentować coś naprawdę dobrego lub przynajmniej przekonującego klientów, że jest dobre. Właśnie na to czekam.

Stwierdzenie, że firma spogląda w stronę Internetu rzeczy to trochę za mało. Potrzebne są jeszcze dowody na to, że jest się w stanie przebić na tym rynku i zarobić pieniądze. Można bowiem pokazywać światu wspaniale rzeczy i dokładać do biznesu. Jeśli nie do smartfonów, to do inteligentnych ubrań - niewiele to zmienia, bo minus pozostaje minusem. Dlatego czekam na popisy Sony Mobile. Mogę poczekać do roku 2016 czy nawet 2017, ale liczę na to, że pokażą coś naprawdę dobrego. W przeciwnym razie nie pomogą żadne zapewnienia, że Sony nie zamknie tego biznesu - to się po prostu wydarzy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Sonysony mobileInternet rzeczy