Felietony

Nie umiem przekonać się do dotykowych i obracanych laptopów

Kamil Świtalski
Nie umiem przekonać się do dotykowych i obracanych laptopów
143

Ostatnich kilka tygodni spędziłem z Lenovo ThinkPad X1 Yoga. Komputerem, który pod wieloma względami wyróżnia się na tle większości urządzeń na rynku. Jednak elementy które w oczach wielu są jego najmocniejszą stroną, mi... były po prostu obojętne. Bo prawda jest taka, że ani trochę nie zależy mi na tym, aby mój komputer dało się składać w różnych kierunkach, obracać czy korzystać z panelu dotykowego. I poza czystą ciekawością przy testach, nie skorzystałem z tych opcji ani razu.

Wielokrotnie wspominałem już, że komputer to moje narzędzie pracy. Nie gram na nim (inna rzecz to taka, że nie mam sprzętu o odpowiedniej konfiguracji która by mi na to pozwoliła), nie konsumuję multimediów, a czytanie tam ograniczam do minimum — po to mam Kindle, aby nie spędzać kolejnych godzin przy ekranie komputera. Najchętniej siadam przy biurku, albo chociaż przy stole — i pracuję. Nie zawsze jest to biurko w domu, regularnie zastępuje je to w biurze AntyWeb, którymś co-working space, albo kawiarniany stolik. Mobilność komputera odgrywa dla mnie ogromną rolę, podobnie jak wygodny gładzik — od lat nie korzystam z myszki. Wspominałem już zresztą, że w kwestii aplikacji na komputerze też nie jestem specjalnie wybredny. Edytor tekstu, coś do szybkiej obróbki grafiki, narzędzia do komunikacji i odtwarzacz muzyczny — z innych korzystam od wielkiego dzwonu.

Lenovo ThinkPad X1 Yoga (pierwszej generacji) zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie od wejścia. Materiały z których wykonany jest komputer to bardzo fajna jakość — ale do tego seria ThinkPad już nas dawno przyzwyczaiła. Gładzik radził sobie nienagannie (choć to Windows i do wygody z macOS mu jednak daleko). Konfiguracja z Intel Core i7 6600U i 16GB RAM to więcej niż na co dzień potrzebuję do komfortowej pracy. Ekran OLED — no cóż, klasa sama w sobie. Klawiatura... tutaj wychodzi ze mnie mały fanboj, ale profilowanie klawiszy w ThinkPadach jest tym, na którym pracuje mi się najwygodniej. Naprawdę polubiłem się z tym sprzętem, jednak przez cały czas zastanawiałem się: jak wykorzystać jego unikalne cechy. Kiedy korzystać z piórka, panelu dotykowego. Kiedy mam go odwracać, czy przewracać na drugą stronę?

I przez kilka tygodni korzystania ze sprzętu próbowałem sięgać do nich w różnych konfiguracjach. Przy codziennej pracy — okazywały się kompletnie niepraktyczne. Wyjmowanie rysika by coś na jakiś czas przesunąć było bardziej kłopotliwe, niż po prostu maźnięcie palcem po ekranie czy gładziku. Pierwszy sposób zostawiał smugi na błyszczącej matrycy, które po chwili mnie irytowały. Drugi zaś... no cóż, nie potrzebuje panelu dotykowego. Wyginanie komputera zaś przy mojej pracy nie sprawdziło się ani razu, bo też ani razu nie było mi do niczego potrzebne. Stawianie komputera w pionie? Jedynym pomysłem jaki sam miałem na ten zabieg, było sięgnięcie po shmupsy — ale taki Crimzon Clover World Ignition bez odpowiedniego kontrolera (tj. arcade sticka) raczej niespecjalnie mi się uśmiechał.

I choć tych kilka tygodni pracy z Lenovo ThinkPad X1 Yoga pierwszej generacji oceniam jak najbardziej na plus, to (na tę chwilę) jestem w stu procentach przekonany, że wybierając komputer dla siebie raczej nie celowałbym ani w sprzęt z ekranem dotykowym, ani z zawiasami 360 stopni. Ale dla każdego coś dobrego — jeżeli ktoś często pracuje w biegu, czy prowadzi prezentacje dla niewielkich grup — wyobrażam sobie, że takie opcje mogą być na wagę złota. Podobnie jak wbudowany modem i wiele godzin pracy na baterii, które bez problemu z niej wycisnąłem. Dla mnie to jednak zbędne dodatki, bez których bez problemu mogę się obejść.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu