Ciekawostki technologiczne

Na Kickstarterze nie brakuje naciągaczy, ale serwis pomógł stworzyć 30 tysięcy miejsc pracy

Maciej Sikorski
Na Kickstarterze nie brakuje naciągaczy, ale serwis pomógł stworzyć 30 tysięcy miejsc pracy
4

Dla jednych to dowód na to, że gospodarka weszła na inny, wyższy etap, że nowe technologie poważnie wpływają na jej rozwój, dla innych to sposób na robienie biznesu, jest też grupa, która uważa, iż to poroniony pomysł, miejsce dla oszustów, wszelkiej maści naciągaczy i ludzi, którzy nie chcą się wziąć za "prawdziwą pracę". O czym mowa? O Kickstarterze, szerzej o crowdfundingu. Dawno nie pisałem na temat platformy, tym razem poruszam tę kwestię, by pokazać, że serwis ma realny wpływ na gospodarkę.

Kickstarter chwalił się niedawno tym, że z jego pomocą ufundowano sto tysięcy projektów, z tej okazji przygotował zestawienie stu ciekawostek, które warto poznać, bez względu na to, czy jest się fanem platformy, jej zagorzałym przeciwnikiem, czy też nie ma się o niej najmniejszego pojęcia. Oto fragment wpisu poświęconego temu zestawieniu:

Dzięki liście ciekawostek dowiedziałem się np., że projekty filmowe sfinansowane z pomocą Kickstartera otrzymały 11 nominacji do Oscara. Jeden z nich może się nawet pochwalić statuetką. Skoro już przy nagrodach jesteśmy, to warto wspomnieć o 4 nagrodach Grammy, które zgarnęli twórcy projektów muzycznych. W serwisie Steam znajdziemy aż 150 gier ufundowanych z pomocą Kickstartera.

Tym razem warto napisać o serwisie w kontekście innych liczb, zahaczyć o ekonomię i gospodarkę. Okazuje się, że za sprawą platformy powstało blisko 9 tysiecy firm i instytucji, co przełożyło się na blisko 30 tysięcy etatów. W realizację projektów ufundowanych z pomocą platformy zaangażowanych było ponad 280 tysięcy osób. Rzesza ludzi miała pracę, doczekała się zleceń, ponieważ inna rzesza ludzi wpłaciła pieniądze, by pomóc twórcom zrealizować ich plan. I nie jest to już zabawa dla hipsterów, mówimy o poważnych pieniądzach: na konto serwisu wpłynęły ponad dwa mld dolarów, realizacja projektów to kolejne miliardy dodane do gospodarki. Jeżeli Oculus VR przerodzi się w naprawdę duży biznes pod skrzydłami Facebooka, to w jakimś stopniu sukces trzeba będzie zapisać na konto finansowania społecznościowego - przecież to Kickstarter sprawił, że gogle rzeczywistości wirtualnej ujrzały światło dzienne.

Nie ma co ukrywać, że obok wielkich sukcesów, wspomnianych gogli czy zegarka Pebble, znajdziemy sporo wpadek: a to lodówka, z którą ciągle są jakieś problemy, a to konsola, która umarła nim na dobre trafiła na rynek, był i pierścień do sterowania smartfonem - przykłady na to, że cuda z Kickstartea mogą rozczarować, czasem nawet zirytować. Ale prawda jest taka, że te wpadki stanowią mniejszość, nie są regułą, lecz wyjątkiem - rzadziej pisze się o udanych akcjach, zwłaszcza tych mniejszych, uwagę przyciągają duża kasa, najlepiej w kontekście klęski i kontrowersji. Dlatego można czasem odnieść wrażenie, że Kickstarter to bubel. Ale czy np. Amazon marnowałby czas na promowanie bubla

Amazon jakiś czas temu wystartował z projektem Launchpad, którego celem jest wspieranie startupów i sprzedawanie ich produktów na stronie sklepu (oczywiście ta pomoc może przynieść firmie Bezosa spore korzyści). Teraz ten pomysł jest rozbudowywany, a w sklepie pojawił się dział, w którym znajdziemy rzeczy powstałe w wyniku sfinansowania ich na Kickstarterze. Pisząc krótko: pojawiło się kilkaset produktów made on Kickstarter. Jasne, część z nich była dostępna w Amazonie już wcześniej, ale teraz zebrano je do kupy i odpowiednio oznaczono. Skorzystać mogą obie strony, naprawdę ciekawa współpraca.

Krytyków crowdfundingu te informacje nie przekonają pewnie do zmiany zdania, nadal będą uważali, że mamy do czynienia ze sklepem, w którym sprzedaje się opowiastki o produktach (trzeba mieć przy tym na uwadze, że Kickstarter to nie tylko nowe technologie, gadżety elektroniczne - kategorii jest naprawdę sporo, niektóre są od siebie bardzo poważnie oddalone). Kiedyś naciągano w telezakupach oferując przedmioty idealne, teraz mamy to samo w Internecie. Sam czasem tak stwierdzam, podpisuję się pod krytyką, ale na temat rzeczywiście należy spojrzeć szerzej - crowdfunding robi sporo dobrego: dla ludzi z pomysłem, dla biznesu (w tym wielkich korporacji), dla rynku pracy oraz społeczności, która bierze udział w czymś dużym.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu