Ciekawostki technologiczne

Problem autonomicznych samochodów w Australii? Kangury!

Maciej Sikorski
Problem autonomicznych samochodów w Australii? Kangury!
11

Poważne problemy, z jakimi zmagają się na drodze samochody autonomiczne? Wśród odpowiedzi pojawią się pewnie kiepska pogoda, słabe oznaczenia czy niedzielni kierowcy. Niewiele osób wskazałoby na... kangury. No chyba, że spytalibyśmy Australijczyka. Na antypodach sprawa jest ponoć poważna, Volvo od kilkunastu miesięcy zmaga się tam z kwestią zwierząt w ruchu.

Kangury to dla nas dość egzotyczne zwierzęta. Większość pytanych uzna pewnie, że to "słodziaki", ale rzeczywistość jest bardziej złożona. I brutalna. Dla przeciętnego Australijczyka ten duży torbacz to m.in. spore zagrożenie na drodze: rocznie dochodzi do tysięcy kolizji z udziałem kangurów (80% wszystkich zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt). To kiepskie dane dla kierowców oraz ubezpieczycieli, kangury też zadowolone być nie mogą, bo w starciu z pojazdem mają marne szanse. Rozwiązaniem wydają się być pojazdy autonomiczne. Tu jednak pojawia się problem.

Okazuje się, że pracujące nad autonomiczną jazdą Volvo (z firmą współpracuje m.in. Nvidia) od kilkunastu miesięcy próbuje nauczyć swoje systemy, czym jest kangur. Te doskonale rozpoznają np. łosie, jelenie czy karibu, zwierzęta występujące w Skandynawii, ale skaczące torbacze są dla nich zagadką. Wynika to głównie ze sposobu przemieszania się zwierząt: raz są w powietrzu, raz dotykają powierzchni ziemi, by za chwilę znów podskoczyć. Rozpoznawanie zwierząt opiera się o detekcję ich chodu, skupia się na powierzchni drogi, więc kangury rzeczywiście mogą stwarzać kłopot. Maszyna wariuje próbując określić, jak daleko znajduje się skaczący ssak.

Firma przekonuje, że rozwiąże tę kwestię, nim jej samochody autonomiczne trafią na australijskie drogi. I jest to zadanie priorytetowe. Historia wciąż brzmi zabawnie/niewiarygodnie? Nawet jeśli, to nie należy na nią patrzeć wyłącznie jak na zagadnienie nieistotne z naszego punktu widzenia - wiedza zdobyta na antypodach może się przydać w innych regionach świata. Nie oznacza to, że samochód nie potrąci kangura na polskiej drodze. Chodzi mi raczej o to, że auta będą wiedziały więcej, zostaną przygotowane na niespodziewane sytuacje. Przecież o sukcesie autonomicznych pojazdów decydują m.in. zebrane i przeanalizowane dane. Wiedza zdobyta w Australii może w przyszłości uratować życie przechodnia w jednym z naszych miast.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Australiavolvo