Felietony

Jak przez minione 14 lat zmieniał się algorytm wyszukiwarki Google?

Tomasz Popielarczyk
Jak przez minione 14 lat zmieniał się algorytm wyszukiwarki Google?
5

Nieustanne zmiany, jakie przechodzi wyszukiwarka Google niejednego już zdołały przyprawić o ból głowy. Można by zaryzykować stwierdzenie, że branża SEO to jedna z najdynamiczniej się zmieniających w  całym internetowym segmencie. Jeśli porównalibyśmy algorytm Google'a z roku 1998 z obecnym, zmiany n...

Nieustanne zmiany, jakie przechodzi wyszukiwarka Google niejednego już zdołały przyprawić o ból głowy. Można by zaryzykować stwierdzenie, że branża SEO to jedna z najdynamiczniej się zmieniających w  całym internetowym segmencie. Jeśli porównalibyśmy algorytm Google'a z roku 1998 z obecnym, zmiany niewątpliwie byłyby widoczne gołym okiem. Zobaczmy zatem, jak przez te minione 14 lat największa na świecie wyszukiwarka ewoluowała.

Największe zmiany w algorytmie wyszukiwarki zebrał blog SEOPal. W efekcie powstała poniższa infografika. Okazuje się, że każdego roku Google wprowadzał około 500-600 zmian do algorytmu. To zaledwie drobna część tego, co testuje. Koncern przyznał się bowiem, że rocznie w fazie testów znajduje się aż 11 tys. zmian. Największe nowości są wprowadzane co kilka miesięcy i najczęściej oznaczają trzęsienie ziemi w branży pozycjonowania serwisów internetowych.

Jak można zobaczyć powyżej obecny kształt wyszukiwarki został okupiony ogromnym wysiłkiem i szeregiem znaczących zmian. Najpierw pojawiły się Pageranki, które miały świadczyć o pozycji strony w wynikach. Można to w zasadzie uznać za początek SEO, bo to właśnie wtedy posiadacze serwisów zaczęli zabiegać o wyższą ocenę. W międzyczasie wyszukiwarka stawała się coraz bardziej spersonalizowana i zbierała informacje na temat użytkowników, by następnie je wykorzystać do dostarczania jeszcze lepszych wyników. Wkrótce potem zobaczyliśmy system sugestii oraz sławetne Google Instant. Do tego trzeba oczywiście dodać też mniej lub bardziej udane romanse z serwisami społecznościowymi, które ostatecznie zakończyły się całkowitą dominacją Google+. Najnowsze wyszukiwanie społecznościowe stanowi właściwie meritum zapędów Google w tym kierunku. Choć kto wie, czy w niedalekiej przyszłości nie zobaczymy znów czegoś odmiennego (uzależnionego od sukcesu plusa, na którego kalifornijska firma kładzie obecnie wszystkie karty).

Obecnie funkcjonujący algorytm, czyli Panda został wprowadzony w lutym 2011 i wpłynął na aż 12 proc. wszystkich wyników. Google zapewnia przy tym, że premiuje treści unikatowe (eliminując przy tym ich farmy) oraz serwisy, które nie są przeładowane reklamami. Z każdą kolejną aktualizacją dochodzą kolejne usprawnienia i kolejne elementy, na które crawlery wysyłane przez wyszukiwarkę zwracają uwagę. Obecnie może ich być nawet kilkaset, ale zaledwie niewielki odsetek jest znany specjalistom od pozycjonowania. Algorytm ma w teorii spełniać potrzeby internauty i dostarczać mu najlepsze, najbardziej trafne wyniki. I tutaj w dużym stopniu Google odniósł sukces, choć to jeszcze nie jest ideał. Każdy z nas w swojej wyszukiwarce z pewnością nie raz znalazł automatycznie generowane strony, na których nie było nic poza hasłem, które wpisali.

Co do znaczenia Google i wprowadzanych algorytmów dla całego sektora e-commerce i mu pokrewnych nikt nie ma wątpliwości. Przekonały się o tym nasze rodzime porównywarki cenowe, a także setki innych stron, które zdaniem pracowników Google stosowały "agresywne pozycjonowanie". Te pierwsze straciły blisko połowę unikalnych odwiedzin i 2/3 odsłon. Co będzie dalej? Oczywiście kolejne zmiany mające na celu uczynić algorytm "lepszym". Dla kogo? Na pewno nie dla tych, którzy próbują wypromować swoje witryny w ten sposób. Teoretycznie powinniśmy na tym skorzystać tylko i wyłącznie my - zwykli internauci. Choć nie ulega wątpliwości, że tak duża kontrola nad wynikami wyszukiwania wiąże się z okazją do nadużyć. Nawet nie będziemy wiedzieli, kiedy zostaną one "wzbogacone" o treści, na których zależy koncernowi. Z resztą już teraz to dość powszechna praktyka jeśli chodzi o serwisy Google. Ale czy możemy mieć pretensje? W końcu to piaskownica kalifornijskiego giganta, i to on decyduje o tym jakie zabawki do niej trafią.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu