Felietony

Jak to Amazon mi pracę w Kanadzie proponował...

Tomasz Popielarczyk

Jestem dziennikarzem z wykształcenia, pasji i powo...

24

Branża technologiczna ma duży problem - brakuje rąk do pracy. Oczywiście mowa tutaj o programistach. Rekruterzy są do tego stopnia zdesperowani, że polują na użytkowników GitHuba.

Kilka lat temu założyłem konto na GitHubie. Tłumaczyłem wówczas CyanogenModa na język polski, więc musiałem zrobić fork całego projektu. W międzyczasie wykonałem kilka innych, magicznych czynności, czego dziś dobrze nawet nie pamiętam. W każdym razie moje konto może sprawiać wrażenie, jakby było prowadzone przez osobę dobrze znającą się na rzeczy. Mylne wrażenie. Choć CyanogenModa udało się przetłumaczyć (z czasem społeczność przeniosła się na inną platformę, więc GitHub stał się zbędny - prawdę mówiąc, nie wiem jak dziś wygląda sytuacja z pracami nad językiem polskim), to ja sam nigdy nie mogłem siebie nazwać programistą. Moja przygoda skończyła się na absolutnych podstawach PHP i JavaScript (nie wspominam tutaj o HTML czy CSS, bo nie przystoi nazywać ich językami programowania).

Jakiś czas później w mojej skrzynce e-mail pojawiła się wiadomość z zaproszeniem do rekrutacji. Firma była blisko związana z Oracle i przygotowywała dla nich jakieś projekty. W mailu napisano, że moja kandydatura by ich bardzo ucieszyła, bo wydaję się idealnym kandydatem na to stanowisko. Napisali do mnie, bo konto znaleźli na GitHubie. Od razu też podano potencjalne zarobki - 4-6 tys. funtów. Miejsce pracy -  Londyn. Oczywiście zignorowałem to, bo nie czułem się absolutnie na siłach, a poza tym podejrzewałem, że to kolejna próba naciągactwa.

Z czasem takich wiadomości było więcej. Pojawiały się regularnie (co 1-2 miesiące) i przychodziły z różnych adresów e-mail - od różnych firm. Każda kolejna zawierała podobne informacje: zaproszenie do rekrutacji, proponowane zarobki, dodatkowe świadczenia i oczekiwania. Czasami praca mogła odbywać się zdalnie, ale w większości przypadków wiązała się z przeprowadzą do jednej z wielkich stolic europejskich. Wszystkie te propozycje łączyło jedno - konto znaleziono na GitHubie.

Kilka dni temu przyszła kolejna, wysłana z domeny amazon.com. Rekruterka zapraszała mnie na event rekrutacyjny w Wiedniu. Po przejściu wstępnych testów firma opłaciłaby mi przelot oraz pobyt na miejscu. Jeżeli finalnie zostałbym przyjęty, musiałbym się przeprowadzić do Vancouver lub Toronto. Oczywiście Amazon oferował pomoc w przeprowadzce. Zresztą zrzut ekranu z e-mailem zamieszczam w tekście, możecie sami zobaczyć. Oferta przyszła oczywiście po znalezieniu mojego konta na GitHubie.

Po co to wszystko piszę? Żeby Was zachęcić do uczenia się programowania. Jeżeli jesteście dopiero w liceum i stoicie przed wyborem studiów (lub też w ogóle zastanawiacie się nad pomysłem na życie), poważnie rozważcie pójście w tym kierunku. Oczywiście nic na siłę - nie ma sensu robić w życiu czegoś, co Was zupełnie nie kręci. Jeżeli jednak macie taką możliwość, predyspozycje, chęci i wątpliwości, chciałbym, żeby te przykłady Was przekonały. Umiejętności programowania otwierają dziś wiele drzwi i stwarzają ogromne szanse. Branża sprawia wrażenie zdesperowanej. Tylko w Polsce brakuje 50 tys. informatyków i programistów, a ta liczba będzie rosnąć, bo technologie dominują kolejne segmenty i sektory gospodarki. Daje to ogromne spektrum możliwości - szczególnie, gdy dodamy do tego wszelkie inne propozycje - włączając te, które być może któregoś dnia otrzymacie po przeanalizowaniu Waszego konta na GitHubie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu