Felietony

Instagram i Twitter zaczynają cierpieć na chorobę zwaną "Facebook"

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

34

Twitter i Instagram były swego czasu odskocznią od Facebooka. Serwisy rządziły się innymi prawami, nie były skażone jego największymi wadami, ale wraz z upływem czasu zaczynają cierpieć na te same dolegliwości. Niezadowolonych takim obrotem spraw przybywa, choć jak na razie nie odbija się to na statystykach. No właśnie - na razie.

Twitter służy do bycia na bieżąco, Instagram pozwala na udostępnianie zdjęć. Zastosowanei obydwu serwisów jest powszechnie znane i niezmienne od lat. Zmieniają się jednak zasady ich funkcjonowania, niestety na gorsze. Fundamentem Twittera są zawsze aktualne informacje i chronologiczny strumień wiadomości. O ile tego drugiego aspektu (jak na razie) nie naruszono, o tyle Twitter próbując zaangażować użytkowników jeszcze bardziej, wyświetla im na szczycie strumienia "najważniejsze" i spersonalizowane wiadomości. Wystarczy chwila nieuwagi i informacja sprzed kilkunastu godzin będzie sprawiać wrażenie bardzo świeżej. Oczywiście w większości przypadków nie ma to żadnych poważniejszych konsekwencji, ale utrata dostępu do najnowszych informacji w pierwszej kolejności jest kompletnie niezrozumiałym dla mnie posunięciem. Początkowo z funkcji tworzenia takich podsumowań (w oficjalnej aplikacji) można było zrezygnować. W odwodzie pozostają nieoficjalne klienty serwisu.

Instagram staje się drugim Facebookiem

I to wcale nie jest dobra wiadomość. Wprowadzane na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy zmiany spowodowały, że Instagram działa na podobnej zasadzie, co Facebook. Treści przybywa, użytkowników również - podjęto więc decyzję o wprowadzeniu tych samyc mechanizmów, które kierują News Feedem. Zamiast strumienia zawierającego wszystkie aktywności obserwowanych profili w chronologicznej kolejności, mamy do czynienia z istnym miszmaszem, który podobno powstał specjalnie dla mnie. Problem w tym, że ja wcale sobie takowego nie życzę. Dlaczego algorytmy mają decydować o tym, co chcę zobaczyć i co jest dla mnie istotne? Dlaczego w pierwszej kolejności mam zobaczyć zdjęcie sprzed 3-4 dni, zamiast najnowszą fotkę znajomego z wyjazdu, którą wrzucił przed kilkoma minutami?

Taka sytuacja ma doprowadzić do jednego - spędzania jak największej ilości czasu na korzystaniu z aplikacji. Podejrzewam, że wśród Was są osoby, które podobnie jak ja pamiętają czasy, gdy Facebooka można było przeglądać od deski do deski. To znaczy pamiętaliśmy (mniej więcej), które posty już widzieliśmy, a które nie. Dzięki temu można było nadrobić zaległości i zamknąć kartę/okno/aplikację, by powrócić za jakiś czas. Dziś taka sytuacja jest niemożliwa do osiągnięcia, ponieważ przewijając News Feed zawsze natrafimy na coś nowego. Coś, czego nie widzieliśmy, a co w jakimś stopniu jest dla nas istotne. Jedno polubienie danego posta przez naszego znajomego - takie podstawy są wystarczające, by zapchać News Feed treściami przygotowanymi "specjalnie dla nas".

Szanse na to, że wprowadzane latami zmiany zostaną cofnięte są iluzoryczne. Choć nigdy nie dopuszczałem takiej myśli, tak teraz zaczynam uważać, że nadejdzie chwila, w której każdy z wymienionych w tekście serwisów może spotkać się z nagłym odpływem użytkowników. Zdobycie popularności przez zamiennika Facebooka, Twittera i Instagrama odbędzie się na zupełnie innych zasadach, ale niezadowolenie użytkowników może sięgnąć zenitu.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu