Motoryzacja

Hyundai Kona – premiera i pierwsza jazda. Polskie ceny nowego crossovera z silnikami: 1.0 oraz 1.6 T-GDI

Tomasz Niechaj
Hyundai Kona – premiera i pierwsza jazda. Polskie ceny nowego crossovera z silnikami: 1.0 oraz 1.6 T-GDI
43

Na drogi wjeżdża kolejny crossover: Huyndai Kona. Ma on oferować komfort podróżowania znany z aut segmentu C (popularne hatchbacki), ale w modnym, podniesionym nadwoziu. Za napęd początkowo odpowiadać będą dwie jednostki benzynowe: 1.0 T-GDi o mocy 120 KM oraz 1.6 T-GDi 177 KM. Drugi łączony jest z napędem na cztery koła oraz automatyczną, dwusprzęgłową skrzynią biegów 7-DCT. Miałem okazję już jeździć tym samochodem.

Hyundai Kona należy do segmentu małych SUV-ów, często zwanych też Crossoverami. Granica między nimi jest stosunkowo płynna, a Kona spełnia założenia obydwu z nich. To co jednak najważniejsze: auta tego typu są coraz popularniejsze i najpewniej już w przyszłym roku przegonią pod względem popularności hatchbacki (segment C). Nie dziwi więc, że tym roku (podobnie zresztą jak w poprzednim) obserwujemy prawdziwy wysyp aut z podniesionym nadwoziem.

Kona jest więc rywalem m.in. dla takich aut jak: Opel Crossland X, Renault Captur, Seat Arona, Volkswagen T-Roc, czy niezwykle popularnej Toyoty C-HR. To co łączy wszystkie te samochody to oczywiście uterenowiony wygląd, który niekoniecznie przekłada się na większe zdolności po zjechaniu z wyasfaltowanej drogi. Wynika to stąd, że tylko wybrane modele mają napęd na cztery koła i odpowiednio duży prześwit. Dla nabywców nie ma to jednak znaczenia, bo w znakomitej większości te samochody kupuje się do miasta. Podniesione nadwozie ma pomagać w pokonywaniu wysokich krawężników, a także zapewniać wysoką pozycję za kierownicą. W tego typu scenariuszach napęd na wszystko koła jest kompletnie zbędny. Mimo to Hyundai zdecydował się w wersji 1.6 T-GDi na 4×4, co wyróżnia go na tle sporej części rywali. Do tego tematu wrócę w późniejszej części materiału.

Z zewnątrz

Wygląd zewnętrzny jest niezwykle ważny w tego typu autach, co skutecznie udowadnia Toyota C-HR. Nie powinno więc nikogo dziwić, że Hyundai Kona prezentuje się… odważnie. Bardzo wąskie przednie reflektory, duży grill i poziome wycięcie tuż pod maską nie pozwalają pomylić tego samochodu z żadnym innym. Patrząc z boku, dzięki plastikowym dodatkom w nadkolach, łatwo dostrzec terenowe inspiracje. Z tej perspektywy daje się też zauważyć spore rozmiary przodu tego samochodu względem reszty. Maska zarysowana została muskularnie i moim zdaniem nadaje ton stylistyce całego auta. Z tyłu Kona wygląda już nieco bardziej tradycyjnie, choć słowo „nieco” jest tutaj niezwykle ważne. Uwagę zwraca również słupek C, którego część malowana w kolorze nadwozia niejako unosi dach.

Kona w środku

We wnętrzu Hyundaia Kona nie znajdziemy już tyle ekstrawagancji. Docenić jednak należy obrysy nawiewów czy mieszka lewarka skrzyni biegów w kolorze nadwozia. Niewielki dodatek, który dodaje pewnego smaku do poprawnego do bólu wnętrza. Okazuje się bowiem, że rozłożenie elementów jest typowe dla samochodów tej marki: ekran z kilkoma fizycznymi przyciskami i pokrętłami na górze deski rozdzielczej, poniżej sterowanie klimatyzacją, pod którą znalazło się miejsce na całkiem spory schowek wraz z dwoma złączami 12V, USB i AUX. Na około lewarka skrzyni biegów umieszczono przyciski sterujące komfortem foteli (podgrzewanie, wentylacja), a także sterowanie funkcjami Start-Stop, asystenta zjazdu oraz czujnikami parkowania. W wersji 1.6 T-GDi z napędem na cztery koła znajdziemy dwa dodatkowe przyciski umożliwiające wymuszenie napędu 4×4, a także zmianę trybów jazdy.

Jakość wykonania w środku: większość elementów została wykonana z twardych plastików, choć są one bardzo dobrze spasowane. Pod łokciami znajdziemy sporo miękkiego, podobnie ma się sprawa z kierownicą, która śladem innych aut tej marki jest bardzo mięsista, a przez to bardzo przyjemna w użytkowaniu.

Fotele są wygodne i pod względem ergonomii poprawnie zaprojektowane, ale brakuje im trochę długości siedziska (dla wyższych osób) i nie podtrzymują zbyt dobrze na szybciej pokonywanych zakrętach. Nie jest to jednak wielka wada biorąc pod uwagę przeznaczenie tego auta do miasta. Pozycja za kierownicą jest jak najbardziej właściwa – kolumna ma szeroką regulację w obydwu płaszczyznach.

Nie mam też uwag jeśli chodzi o ilość miejsca. Z przodu bez problemu siądzie osoba o wzroście ponad 1,9 m. Nawet wówczas z tyłu jest miejsce na dwóch równie wysokich ludzi. Podróżowanie w piątkę jest możliwe, ale biorąc pod uwagę szerokość nadwozia mowa raczej o mniej rosłych osobach.

Bagażnik nie jest rekordowo duży na tle rywali, bo jego pojemność wynosi 361 litrów, ale na szczęście jest bardzo ustawny, a w środku znajdziemy haczyki i liczne zaczepy.

Jak jeździ Hyundai Kona?

Podobnie jak wiele innych aut z tego segmentu Hyundai Kona jest zestrojona stosunkowo sztywno. Dzięki temu nawet w szybkich łukach nadwozie wychyla się raczej symbolicznie, a kierowca ma pewność prowadzenia nawet w sytuacjach granicznych – nie ma mowy o żadnym nerwowym zachowaniu. Cierpi na tym niestety trochę komfort podróżowania. Podwozie daje znać nawet o średniej wielkości kamieniach leżących na drodze, a co dopiero większych wyrwach. Jednakże nawet wtedy auto nie daje się wytrącić z równowagi i pewnie podąża w kierunku obranym przez kierowcę. Nie chciałbym jednak kategorycznie oceniać resorowania już teraz, po krótkich jazdach w Hiszpanii, gdzie miała miejsce prezentacja. Jeździłem bowiem po drogach mi wcześniej nieznanych, na których nie mam porównania do innych samochodów. Nie sądzę, by Kona oferowała niższy poziom komfortu niż np. C-HR – tym autem też jeździłem po hiszpańskich drogach.

Do napędu Hyundaia Kona przewidziane są póki co dwa silniki: trzycylindrowy 1.0 l o mocy 120 KM łączony z manualną skrzynią biegów i napędem na przód, a także jednostka czterocylindrowa 1.6 l o mocy 177 KM, która przekazuje moc na wszystkie koła za pośrednictwem dwusprzęgłowej przekładni 7-DCT. Szczególnie ostatni wariant jest nam doskonale znany, bo testowałem Tucsona w takiej konfiguracji.

Najpierw zasiadłem za sterami Kony z jednostką 1.0 i napędem na przód. 120 KM, jaką legitymuje się ten silnik, na papierze wygląda w porządku, szczególnie że auto jest stosunkowo lekkie: ~1300 kg. Praktyka nie odbiega zbytnio od teorii, bo choć Kona z 1.0 pod maską demonem szybkości nie jest, to nie można jej zarzucić bycia zawalidrogą. Auto sprawnie przemieszcza się po miejskich uliczkach i nie boi się autostrady. Oczywiście trzeba się liczyć z tym, że sensowny poziom przyspieszenia zaczyna się od mniej więcej 1800 obr./min, ale nie jest to coś niezwykłego w przypadku jednostek benzynowych. Dźwięk jest charakterystyczny dla silników 3-cylindrowych, ale na całe szczęście delikatne wibracje czuć wyłącznie zaraz po uruchomieniu „na zimno”. Później kultura działania jest już właściwa. Podczas jazd testowych mierzyłem oczywiście zużycie paliwa, ale nie mam jak porównać uzyskanego wyniku – około 7,5 l/100 km – do spalania innych aut w Polsce, bo trasa przebiegała częściowo w mieście, częściowo autostradą, a częściowo górskimi drogami, na których nie staraliśmy się oszczędzać paliwa. Manualna, 6-stopniowa skrzynia biegów działała właściwie, z odpowiednią precyzją. Trakcji pomimo przedniego napędu i belki skrętnej z tyłu nie brakowało.

Dla wielu ciekawiej zapewne wygląda Hyundai Kona w konfiguracji z silnikiem 1.6 T-GDi o mocy 177 KM, 7-stopniową, 2-sprzęgłową skrzynią biegów oraz napędem na cztery koła (oczywiście dołączanym). W takiej konfiguracji auto jest cięższe o około 150-170 kg, ale ma też kilka zalet względem wcześniej opisywanej wersji 3-cylindrowej: zawieszenie z tyłu jest wielowahaczowe, napęd na 4 koła można zblokować do 40 km/h, a na tunelu środkowym znajdziemy jeszcze przycisk do wyboru trybu jazdy: komfortowy, sportowy lub ekonomiczny. Zmienia on jednak tylko sposób działania skrzyni biegów. Kona nie jest wyposażona w adaptacyjne amortyzatory. Z tym silnikiem Crossover Hyundaia jest wyraźnie żwawszy i dzięki napędowi na cztery koła nie boi się zjazdu z asfaltu. Przygotowany był nawet krótki odcinek offroadowy, na którym mogliśmy sprawdzić zachowanie samochodu podczas szybszej jazdy po nieutwardzonej drodze. Muszę przyznać, że zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony charakterystyką napędu, który pozwalał nawet na zacieśnianie zakrętu pedałem gazu. Kona w takiej konfiguracji nie boi się także stromych podjazdów i zjazdów, w czym pomaga asystent zjazdu (dostępny także w wersji 1.0 T-GDi).

Zużycie paliwa Kony w wersji 1.6 T-GDi jest oczywiście odpowiednio większe. Jazda po górskich trasach, stosunkowo często korzystając z mocy silnika, zaowocowała wynikiem na poziomie 9,5 l/100 km. Ostra jazda po zakrętach wiązała się już z rezultatem w okolicach 11 l/100 km. Problemem tej wersji jest jednak sposób działania automatycznej, dwusprzęgłowej skrzyni biegów, która nawet w trybie sportowym używa stosunkowo wysokich biegów, a po kopnięciu w pedał gazu często potrzebuje chwili na zastanowienie się, który bieg powinien być wrzucony. Także pomimo świetnej trakcji i stosunkowo mocnego silnika, skrzynia biegów odbiera sporą część frajdy z naprawdę dynamicznej jazdy. No chyba, że skorzystamy z trybu manualnego, w którym co prawda przy odcięciu przełożenia i tak się zmieniają, ale przynajmniej nie wrzucane są zbyt wysokie biegi.

Powiem szczerze, że trochę brakuje mi czegoś pomiędzy 1.0 a 1.6 l. Moim zdaniem w gamie Kony powinna znaleźć się jednostka 1.4 T-GDi znana choćby z i30. 140 KM wydaje się w zupełności wystarczające do takiego auta, a konfiguracja z automatyczną skrzynią biegów byłaby najpewniej zauważalnie tańsza od wersji 1.6 T-GDi, szczególnie jeśli zostałaby zestawiona z przednim napędem.

Nowoczesne systemy bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy

Hyundai Kona to auto przeznaczone do miasta, więc w moim odczuciu najlepiej by było wyposażone w automatyczną skrzynię biegów oraz zestaw asystentów wspierających kierowcę w ruchu miejskim właśnie. I tutaj pojawia się pierwszy zgrzyt: wersja 1.0 ma tylko manualną przekładnię, więc jeśli będziemy chcieli automat, to trzeba już zdecydować się na mocniejszy silnik i napęd na cztery koła – niekoniecznie pożądany przez potencjalnych klientów w takich warunkach. Tak przynajmniej wygląda to w przypadku serii limitowanej, która będzie do kupienia w 2017. W przyszłym roku bowiem ma pojawić się więcej konfiguracji, w tym jednostki wysokoprężne, a także w pełni elektryczna Kona. Ta ostatnia m a korzystać z technologii znanej z IONIQ-a napędzanego prądem właśnie.

Kona wyposażona jest oczywiście w asystenta martwego pola, układ ostrzegający o ruchu poprzecznym podczas wyjeżdżania tyłem z miejsca parkingowego, a także w system ostrzegający o niezamierzonym zjeździe z zajmowanego pasa ruchu z funkcją utrzymywania na obranym torze jazdy (działa powyżej 60 km/h). Wspomniane systemy nie są w dzisiejszych czasach i w tym segmencie niczym niezwykłym, ale trzeba zaznaczyć, że w Konie działają one bardzo dobrze. Podobnie ma się sprawa z systemem ostrzegającym o możliwości kolizji z innym samochodem lub pieszym z funkcją autonomicznego hamowania. Również tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń.

Brakuje mi tylko jednego: adaptacyjnego tempomatu. To moim zdaniem duże niedopatrzenie, szczególnie że np. w i30 jest on dostępny. Jego brak oznacza też, że nie ma mowy o asystencie jazdy w korku, co w przypadku Kony byłoby moim zdaniem wysoce wskazane.

Hyundai Kona: polskie ceny

W 2017 roku Hyundai Kona będzie dostępny w trzech wersjach limitowanych. Ich polskie ceny prezentują się następująco: Premiere Comfort z 1.0 T-GDi 6MT 2WD za 73 990 zł, ten sam napęd, ale z wyposażeniem Premiere Style za 79 990 zł oraz także najwyższa wersja wyposażenia – Premiere Style – ale tym razem z silnikiem 1.6 T-GDi 7-DCT 4WD za 96 990 zł. Czy to dużo? Seat Arona z porównywalnym wyposażeniem kosztuje podobnie, Volkswagen T-Roc jest droższy, podobnie jak C-HR. Pytanie jak dużym wzięciem będą cieszyły się niższe wersje wyposażenia – Kona póki co takowych nie ma. Przykład C-HR pokazuje jednak, że większość aut z tego segmentu sprzedaje się w wersjach bogato wyposażonych.

Podsumowanie

Małe SUV-y (lub jeśli ktoś woli Crossovery) powoli wypierają auta z bardziej tradycyjnych segmentów i proces ten postępuje coraz szybciej. Producenci dostosowują się oczekiwań rynku, czego efektem są liczne premiery samochodów z podniesionym nadwoziem. Hyundai Kona jest jednym z przedstawicieli tego segmentu i po jazdach testowych mogę powiedzieć, że będzie stanowiła silną konkurencję dla pozostałych aut. Dziś jeszcze trudno jest ocenić jednoznacznie, jak wygląda topowa piątka aut z tego segmentu, choćby z tego powodu że jeszcze trzeba poczekać na wszystkie wersje wyposażenia niektórych aut. Zapowiada się jednak niezwykle zacięta rywalizacja.

Hyundai Kona zapowiada się bardzo ciekawie, szczególnie że jest to przestronny, dobrze wykonany i całkiem pokaźnie wyposażony samochodów, który wzbudza zainteresowanie oryginalnym wyglądem. Także cena na tle rywali nie wydaje się przesadzona. Pytanie: czy pewne braki, które wskazałem w materiale nie przeszkodzą w osiągnięciu sukcesu na miarę Tucsona pozostawiam póki co bez odpowiedzi. Praktyka znana właśnie z tego średniej wielkości SUV-a (także nie ma adaptacyjnego tempomatu) pokazuje jednak, że nie ma to większego znaczenia dla jego klientów.

Wybrane zdjęcia pochodzą z oficjalnego banku prasowego Hyundai

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu