Mobile

Huawei P10 i P10 plus zaprezentowane. Pierwsze wrażenia

Grzegorz Marczak
Huawei P10 i P10 plus zaprezentowane. Pierwsze wrażenia
20

Huawei P10 i P10 Plus właśnie zadebiutowały. Podczas konferencji w Barcelonie Huawei zaprezentował swoje nowe smartfony, które będą stanowić od teraz trzon oferty firmy. Modele P10 oraz P10 Plus kontynuują tradycję swoich poprzedników, ale jednocześnie są wyposażone w podzespoły z doskonałego Mate 9.

Huawei P10 - wygląd

Jak widzimy na zdjęciach zmieniła się nie tylko specyfikacja telefonu, ale również jego wygląd i od tego zacznę. Przede wszystkim podobnie jak w Mate 9 Pro mamy fizyczny przycisk na przodzie telefonu, jest on jednocześnie czytnikiem linii papilarnych. Warto też zauważyć, że w porównaniu do P9 zniknął też pasek antenowy u mieszczony poprzednio na plecach telefonu. P10 zarówno z przodu jak i z tyłu (szklany pasek, na którym znajdują się obiektywy) to Gorilla Glas 5. Plecy i boki aparatu natomiast to klasyczny metal.

W nowym P10 dostaniemy ekran o powierzchni 5,1 cala, a w wersji P10 Plus 5,5 cala. Każdy więc będzie mógł wybrać coś dla siebie. Ja jestem zwolennikiem większych ekranów dlatego z pewnością celowałbym w opcję z 5,5 calowym ekranem. Warto podkreślić, że w przypadku P10 i P10 plus mówimy o płaskich panelach - nie będzie wersji z zaokrąglonym ekranem. Jeśli chodzi o rozdzielczość to mamy odpowiednio P10 Full HD oraz P10 Plus Quad HD.

Huawei P10 - wydajność

W nowych flagowcach Huawei zastosował swój najlepszy procesor, czyli 8 rdzeniowy Kirin 960 (4x Cortex A73 2,4GHz + 4x Cortex A53 1,8GHz) z Mali-G71 MP8. Jest to bardzo dobra wiadomość, ponieważ oznacza to, że P10 będzie tak samo wydajne jak Mate 9, który moim zdaniem jest na ten moment jednym z najlepszych telefonów z Androidem. Kirin 960 jest w tej chwili uważany za najbardziej wydajny procesor na rynku i dopiero nadchodzący Snapdragon 835 będzie w stanie mu zagrozić (ma się pojawić w Galaxy S8).

Wydajność P10 będzie wspierana przez 4 GB RAM, a nas nasze dane otrzymamy 64GB pamięci wewnętrznej. Przy takich parametrach i wydajności Huawei pomyślało też o większej baterii - odpowiednio więc w P10 dostaniemy 3200 mAh, a w P10 Plus 3750 mAh. Baterie będą wspierały technologię szybkiego ładowania SuperCharge (pisałem o tym więcej przy okazji recenzji Mate 9)

Huawei P10 - zdjęcia i wideo

W P10, podobnie jak w P9 mamy kontynuacje współpracy z firmą Leica - dwa aparaty z tyłu. Kolorowy i monochromatyczny. Obiektywy obu aparatów są stabilizowane, ale mają różne matryce. Czarno-biały to 20 megapikseli, a kolorowy to 12 megapikseli. Nie martwicie się jednak, że kolorowe zdjęcia będą miały tylko “12 MP”. Cała sztuczka jaką w P10 robi Huawei przy zdjęciach kolorowych, to łączenie obrazu z obu aparatów, poprzez wbudowany, ponoć dość skomplikowany algorytm. Dzięki temu zdjęcia kolorowe i czarno-białe będą miały rozdzielczość 20 MP. Przedni aparat będzie natomiast posiadał rozdzielczość 8 megapikseli.

Huawei P10 wyposażono w funkcje portretowe, w tym technologię trójwymiarowego wykrywania twarzy. Dzięki temu, proces rozpoznawania twarzy jest szybszy i bardziej precyzyjny. Wykrywanie twarzy to kluczowa funkcja wśród rozwiązań w zakresie dynamicznego oświetlenia i tworzenia zdjęć portretowych, na które w tym modelu bardzo mocno stawia producent. P10 wykorzystuje też algorytm, który rejestruje zmiany oświetlenia w otoczeniu i automatycznie dostosowuje ustawienia wykonywania zdjęć. Podczas robienia przednim aparatem P10, smartfon automatycznie wykryje, czy użytkownik robi zdjęcie tylko sobie czy grupie osób. Jeśli na zdjęciu znajduje się więcej osób, aparat sam włącza tryb szerokokątny.

Zarówno P10 jak i P10 Plus oferują funkcję rozmycia tła do zdjęć kolorowych i biało-czarnych, podobnie jak to ma miejsce w Mate 9.

W Huawei P10 znajdziemy też opracowaną przy współpracy z GoPro funkcję Highlights. Technologia ta tworzy lokalnie albumy, klasyfikując zdjęcia według widocznych na nich osób, miejsc, wydarzeń itp.

Dostępność i cena

Wprawdzie kolory to nie jest najważniejszy parametr telefonu, ale jak wiemy są one często oczkiem w głowie producenta. W przypadku P10, telefony będą dostępne w kolorach Rose Gold, Mystic Silver, Graphite Black, Prestige Gold oraz Ceramic White. Oba smartfony Huawei mają być dostępne w Polsce już pod koniec marca 2017 roku. P10 będzie kosztować 649 EUR, a za P10 Plus zapłacimy zależnie od konfiguracji 699 EUR (4GB + 64GB) lub 799 EUR (6GB+128GB). Widać więc, że półka premium w Huawei zaczyna cenowo dorównywać do konkurencji.

Pierwsze wrażenia

Zacznijmy od tego, że po przesiadce z Mate 9 na Huawei P10 ten ostatni wydaje mi się bardzo mały, taki wręcz malusi, a przecież nadal mówimy tutaj o ponad 5 calowym ekranie. Przy tej smukłej konstrukcji P10 trzyma się bardzo dobrze w ręku. Nie mam wrażenia jakby miał go zaraz upuścić, jedną ręką można też bardzo sprawnie obsługiwać telefon i to jest zaleta mniejszych smartfonów.

Jako, że Huawei podczas prezentacji bardzo dużo mówił o wzbogaconym trybie portretowym to pierwsze co zrobiłem sobie selfe w pokoju hotelowym. Oświetlenie raczej nie najlepsze, ale efekt moim zdaniem całkiem dobry. Zobaczcie zresztą sami. Aparat przy trybie portretowym bardzo dużo kombinuje i stara się ustawić odpowiedni balans bieli, co jednak nie zawsze jest łatwe i mu się udaje.

Aparat i kamera to jednak sprawa na dłuższe testy, więc jedynie co teraz mogę powiedzieć to to, że zarówno łapanie ostrości, uruchamianie aparatu czy zapis zdjęć jest bardzo szybki. Nie ma się jednak co dziwić, skoro mamy tutaj sporo technologii zaciągniętych prosto z Mate 9.

Oto kilka przykładowych zdjęć zrobionych Huawei P10 (na zdjęciach Mate 9):

W P10 przeniesiony został czytnik odcisków palców z pleców na front telefonu. I to jest dla mnie dość dyskusyjne rozwiązanie. Z tyłu czytnik sprawdzał się idealnie, był w odpowiednim miejscu i bardzo łatwo można było się do niego przyzwyczaić. W P10 natomiast jest on na froncie ukryty pod szkłem. Nie jestem przekonany czy to jest najlepsze rozwiązanie, bo może zamiast tego czytnika można by było trochę ograniczyć wielkość dolnej ramki telefonu. No ale to pewnie jest kwestia przyzwyczajenia.

Na pochwałę natomiast zasługuje w P10 ukrycie całej optyki z tyłu w taki sposób, że nie wystaje ona nawet na ćwierć milimetra. Całe plecy telefonu są więc teraz płaskie bez żadnych odstających elementów. Fajnie, że udało się to tak konstrukcyjnie rozwiązać, tym bardziej, że tyle obiektywy są dodatkowo chronione Gorilla Glas 5.

Jeśli chodzi o wygląd pleców telefonów to mam też inne rozmieszczenie anten telefonu. W P10 jest ich aż 4, co ma gwarantować lepszą jakość połączenia oraz mniej utraconych połączeń. Mają też one wpłynąć pozytywnie na prędkość transferu danych. Inną ciekawostką jest, że do obsługi WIFI przeznaczone są aż 2 anteny, co jak twierdzi producent poprawi jego sprawne działanie, nawet przy słabym zasięgu. Wszystko to przelejemy u nas w biurze.

Chciałbym mieć możliwość już teraz przetestowania wydajności telefonu, ale jak wiecie nie da się tego zrobić szybko i łatwo. Nowy telefon z gołym systemem prawie zawsze będzie działa bardzo szybko. Po P10 w tej konfiguracji spodziewam się natomiast bardzo dużo, ponieważ dostał on naprawdę dobry procesor oraz całą technologię, dzięki której nawet po kilku miesiącach nie powinniśmy odczuć spadków wydajności (opisywałem ją przy okazji Mate 9).

Podsumowując pierwszy kontakt z P10 trzeba powiedzieć, że jest to "słuszna droga", jeśli chodzi o kontynuację rozwoju tej serii. Zmiany jakie zaszły w tym modelu zapewne usprawiedliwiają jego zakup czy też szybszą przesiadkę z P9. Pytanie jak rynek zareaguje na te ceny? Warto jednak pamiętać, że w przypadku Huawei nie przeliczamy wprost EUR na PLN, więc z ostateczną oceną cen trzeba się wstrzymać do premiery.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

MWC2017huawei p10