Felietony

Higiena sprzętu elektronicznego - format kiedyś i dziś

Jan Rybczyński
Higiena sprzętu elektronicznego - format kiedyś i dziś
39

Nie ma urządzeń, które nie działają lepiej po sformatowaniu pamięci i zainstalowaniu wszystkiego na nowo, lub przywróceniu do ustawień fabrycznych. Nie ma znaczenia czy jest to Windows, Linux czy Mac, Android czy iOS. Przeinstalowanie wszystkiego od zera zawsze dodaje urządzeniu skrzydeł. Nie ma nar...

Nie ma urządzeń, które nie działają lepiej po sformatowaniu pamięci i zainstalowaniu wszystkiego na nowo, lub przywróceniu do ustawień fabrycznych. Nie ma znaczenia czy jest to Windows, Linux czy Mac, Android czy iOS. Przeinstalowanie wszystkiego od zera zawsze dodaje urządzeniu skrzydeł. Nie ma narzędzi, żeby to mierzyć. Zamulony komputer nie musi mieć gorszych wyników w testach syntetycznych mocy obliczeniowej czy przepustowości pamięci, a mimo to działa wolniej, uruchamia się dłużej i działa, mówiąc ogólnie, gorzej.

Trochę ciężko o tym dyskutować, bo wiele zależy od subiektywnych odczuć użytkownika. Ile razy spotykałem się z komputerem który potrafił uruchamiać kilkadziesiąt razy dłużej niż standardowo (tak, mówimy o czasach uruchamiania przekraczających dziesięć minut), a jego użytkownik mówił, że nie chce formatować, bo ma wszystko tak jak lubi (sic!). Dlatego mówiąc o ogólnym zaśmieceniu systemu ciężko znaleźć wspólny język. Rozumiem, że dla części użytkowników wady, czyli czas poświęcony na instalację na świeżo, przewyższają korzyści. Nikt mnie jednak nie przekona, że np. Maki nie ulegają zamuleniu, a kolejny update systemu jest równie dobry co świeża instalacja. Nie jest. Owszem, niewykluczone, że OS X może działać dłużej od innych systemów tak jak powinien, to znaczy bez nadmiernego zamulenia, ale nie znaczy to jeszcze, że reinstalacja na czysto nie przyniosła by absolutnie żadnych korzyści. Wiele zależy też od czasu jaki minął od ostatniej czystej instalacji i przede wszystkim od sposobu używania komputera przez użytkownika.

Ostatnio przekonałem się o tym, że nawet Kindle, który jest przecież urządzeniem prostym do bólu w porównaniu z tabletami czy laptopami, zyskuje po zresetowaniu do ustawień fabrycznych, mimo tego, że służy praktycznie tylko jednemu zastosowaniu i jest jednym z najlepszych produktów na rynku w swojej kategorii. Mój Kindle nagle zaczął zdecydowanie krócej działać na baterii. Rozładowywał się po tygodniu, nawet gdy z niego nie korzystałem, co generalnie jest słabym wynikiem - niewykorzystywany ale włączony iPad też tydzień wytrzyma. Napisałem do Amazonu zgłaszając problem na czacie, dostałem odpowiedź, że tak nie powinno być i przyślą mi nowy, jeśli reset nie pomoże. Pomógł, jak ręką odjął, czytnik wytrzymuje miesiąc, nawet jak po niego sięgam od czasu do czasu. A przecież nie instalowałem na nim nowych aplikacji, nie chodziłem po podejrzanych stronach, w ogóle nic na nim nie robiłem poza czytaniem książek. To w końcu czytnik.

To samo zauważyłem w przypadku innych urządzeń, np. telefonu z Androidem, ale zanim rzucicie się do komentarzy dodam, że mój iPad po półrocznym użytkowaniu, może ciut dłużej, również zyskał co nieco na żwawości po zresetowaniu go i przeinstalowaniu aplikacji. Musze przyznać, że na iOS, przy rozsądnym instalowaniu aplikacji efekt jest mniej drastyczny, ale wciąż zauważalny.

Możliwość bezstresowego formatu i dobry backup idą w parze

W tym miejscu dodam, że nigdy nie rozumiałem osób, które doprowadzają swój komputer do stanu, w którym format oznacza heroiczny wysiłek, to znaczy mają w przeglądarce zapisane hasła, których nie maja nigdzie indziej, mają tysiące plików na dysku systemowym, które trzeba skopiować i uporządkować przed formatem, pełno rzeczy na pulpicie itp. Tak samo nie rozumiałem osób, które potrafią spędzić tydzień na forach, żeby rozwiązać problem, który format rozwiązywał w pół godziny, jeżeli uwzględnimy przygotowany obraz czystego sytemu. Tak jakby format był rzeczą ostateczną i niegodną człowieka obytego z technologią, nawet jeżeli skuteczną i de facto szybszą.

Dlatego, jak tylko zrozumiałem jak dużą przyjemność sprawia mi praca na czystym, szybkim systemie, uporządkowałem swoją pracę na komputerze tak, że przywrócenie obrazu czystego systemu, zainstalowanie aktualizacji i aktualnych wersji programów nie zajmuje mi więcej niż pół godziny, po czym mogę wrócić do pracy w miejscu, w którym ją przerwałem. Taka organizacja przy okazji sprzyja wszystkim kopiom bezpieczeństwa na wypadek awarii dysku czy innej niespodzianki. Zakładając, że nowy dysk dostanę w sklepie na przeciwko, wraz z czasem zakupu i rozkręcenia obudowy, przerwa w pracy zamknęłaby się w godzinie. Po prostu na dysku systemowym jest tylko to co musi. Reszta jest na innych dyskach i kopiuje się na dyski zewnętrzne.

Dlatego okresowe, mniejsza o to o jaki okres chodzi, formatowanie i reinstalowanie czy resetowanie do ustawień fabrycznych uważam za część rutyny, swoista higienę urządzeń elektronicznych, bez względu na system na jakim działają, od komputerów, aż po czytnik. Żadne oprogramowanie czyszczące rejestr i usuwające zbędne pliki nie daje równie dobrych efektów, a czasami samo dodatkowo zaśmieca system.

Format kiedyś i dziś

Jednak ta higiena przez lata ulega pewnym zmianom i modyfikacjom. Kiedyś każde urządzenie było samodzielne, bo nie było internetu. Z resztą długo po pojawieniu się globalnej sieci synchronizacja nie była niczym powszechnym. Format dysku danego komputera był jednoznaczny z całkowitym odcięciu się od starej wersji systemu. Wszystko co miało się zachować, każdy plik, trzeba było ręcznie skopiować, włącznie z zakładkami czy historią rozmów w komunikatorze. Potem przyszło trzymanie kopii zakładek czy historii rozmów w chmurze oraz ich synchronizowanie na serwerze. Ma to swoje wady jak i zalety, jak się przekonałem w miniony weekend.

W większości przypadków synchronizowanie danych przeglądarki okazuje się plusem, nie mówiąc o wygodzie jaką daje w codziennym uzytkowaniu. W zasadzie nic nie trzeba backupować czy w razie formatu, czy awarii dysku, zakładki, hasła czy nawet historia wyszukiwania są na serwerze. Po formatowaniu wystarczy się ponownie zalogować i po sprawie, zaoszczędziliśmy trochę czasu. Jak to jest wygodne przekonałem się wielokrotnie. Problem jest w tym kiedy chce się zacząć naprawdę na czysto, a nie przywracać kopię danych z serwera.

Chcąc uporządkować swoje konto Google, zmieniłem hasło, wyłączyłem i włączyłem ponownie uwierzytelnianie dwuczynnikowe, żeby unieważnić wszystkie wygenerowane jednorazowe hasła. Odwołałem uprawnienia dostępu do konta Google wszystkich zewnętrznych aplikacji i usunąłem wszystkie dane jakie synchronizowała przeglądarka. Problem w tym, że te dane były również zapisane na każdym urządzeniu na którym przeglądarka była zainstalowana i ponowne włączenie synchronizacji bez usunięcia tych danych z każdego z tych urządzeń z osobna po prostu ponownie wrzuciłoby wszystko na serwer, a stamtąd na wszystkie inne sprzęty. Dlatego czyszczenie trzeba zarobić na wszystkich urządzeniach jednocześnie.

Zrobienie formatu na komputerze to jedno, ale zrobienie formatu na dwóch komputerach, dwóch tabletach i telefonie jednocześnie to zupełnie inna bajka. Nawiasem mówiąc - tak, zdaje sobie sprawę z istnienia funkcji czyszczenia danych samej przeglądarki, próbowałem to robić i skasowane dane zawsze skądś magicznie wracały. Tak więc ten przykład pokazuje, że wyczyszczenie podstawowych w zasadzie informacji w ramach całego ekosystemu użytkownika to poważne przedsięwzięcie i w dobie natychmiastowej synchronizacji nie jest łatwiej a trudniej.

To nie wszystko, trzeba pamiętać, że takich kont do wyczyszczenia jest więcej niż jedno. Kiedyś, po ponownym zainstalowaniu aplikacji Kindle, dowiedziałem się, że mam więcej niż 5 zarejestrowanych urządzeń i w związku z tym niektóre książki nie będą się otwierać, bo mają licencję tylko na 5 urządzeń. Oczywiście można wejść na stronę Amazonu, zalogować się i pousuwać nieużywane już sprzęty, tylko trudno je odróżnić od siebie, żeby nie usunąć tego, z czego akurat korzystamy, bo wszystkie nazywają się np. "Android" i tyle. Dlatego robiąc masowe czyszczenie wszystkich urządzeń jednocześnie, warto również usunąć wszystkie urządzenia z innych kont, np. takiego Amazonu. Dodadzą się na nowo, po zarejestrowaniu świeżych instalacji aplikacji Kindle.

Im więcej takich samosynchronizujących się kont tym więcej roboty. Deezer też akceptuje tylko dwa urządzenia mobilne w usłudze premium i tak dalej... Każdy sam musi się zorientować które usługi wymagają takiej dezaktywacji. Warto też dodać, że o prawdziwym czystym starcie nie może być mowy. Moja storna Google Dashboard rozrosła się do ogromnych rozmiarów,

uświadamiając mi ile informacji jest nieodwracalnie powiązanych z mim kontem. Lista urządzeń z Androidem z których korzystałem jest bardzo długa i o ile mi wiadomo, nie można z niej nic usunąć. Część informacji nie mogę usunąć, bo to np. moja skrzynka pocztowa albo maja książka adresowa i nie byłoby w tym nic złego, ale te informacje są pod jednym kontem powiązane z innymi informacjami, których nie mogę usunąć bo Google albo nie pozwala, albo jak w poprzednim wypadku, są mi potrzebne.

Na koniec jeszcze warto dodać, że w przypadku urządzeń które automatycznie przywracają fabryczną instalację systemu, możliwe są różne rodzaje czyszczenia i reinstalacji. W takim iPadzie można zresetować wszystkie ustawienia do fabrycznych bez kasowania danych, usunąć wszystkie dane użytkownika wraz z resetem systemu do ustawień fabrycznych oraz przeinstalować czysty system za pomocą podłączenia do komputera, za pomocą iTunes. Ku mojemu zaskoczeniu pełen reset z urządzenia od pełnego resetu po kablu trochę się różnią - ten drugi jest bardziej gruntowny, że tak powiem.

Mimo czasu jaki mi zeżarły te generalne porządki, które są czymś zupełnie innym niż format jednego urządzenia i przywrócenie wszystkiego z chmury, uważam, że raz na jakiś dłuższy czas dobrze jest przysiąść i się do tego zabrać. Nie za często, ale jednak. Poprawi to nasze bezpieczeństwo, jeśli zmienimy hasło i powyrzucamy przy okazji resetu wszystkie uprawnienia dla rozmaitych aplikacji, które się przez ten czas nagromadziły, a o których już w większości nie pamiętamy. Uświadomimy sobie też, jak wiele informacji o nas samych krąży po różnych serwerach. Ja nie zamierzam wprowadzać radykalnych zmian, nadal cenie wygodę jako daje mi jedno centralne konto Google, ale mimo wszystko warto uświadomić sobie ile takie jedno konto może dla nas znaczyć i odpowiednio uporządkować oraz zabezpieczyć.

Czarny, DOSowy ekran pochodzi z instrukcji instalacji Windows Milenium z serwisu Toin, a niebieski ekran formatowania z instrukcji reinstalacji Windows XP z serwisu GeniousPC.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu