Felietony

Trzy grzechy główne MIUI - dlaczego wolę "czystego" Androida?

Albert Lewandowski
Trzy grzechy główne MIUI - dlaczego wolę "czystego" Androida?
57

MIUI to jedno z najbardziej znanych autorskich oprogramowani w obrębie Androida. Od czasów swojego powstania doczekało się wielu fanów, licznych forów tylko mu poświęconych, a jednocześnie przeszedł wiele zmian na lepsze, które uczyniły go zdecydowanie bardziej dojrzałym rozwiązaniem. Mimo to nadal nie jestem w stanie przekonać się do niego. Dlaczego obecnie czysty Android wygrywa z nim w moim osobistym rankingu?

Odmienność

Z jednej strony bardzo szanuję postawę Xiaomi, że postanowiło budować MIUI i implementować w nim funkcje niezależnie od samego Androida. Niewątpliwie spowodowało to, że tak duże grono użytkowników doceniło to oprogramowanie. Chęć bycia niezależnym niesie jednak ze sobą kilka konsekwencji, spośród których nie wszystkie są pozytywne.

Zobacz też: MIUI – krótka historia jednej z najlepszych nakładek na Androida

O ile kiedyś czysty Android był synonimem biedy pod względem funkcji dodatkowych, o tyle od 6.0 Marshmallow Google zmienił nieco swoje podejście i powoli kolejne ciekawe dodatki pojawiają się już nawet w przedstawicielach serii Nexus czy Pixel. Niestety lub stety, jeżeli coś firma z Mountain View doda, to Xiaomi tego nie wykorzysta. W przeszłości nie stanowiło to problemu, ale teraz staje się to coraz bardziej uciążliwe. Najlepszym tego przykładem pozostaje brak trybu pracy w dwóch oknach, dodany dopiero w MIUI 9. Dla mnie osobiście to przydatny dodatek i powinien być obligatoryjnie dostępny w modelach z wyświetlaczami o przekątnej powyżej 5,5 cala. W Mi Max 2, którego recenzję wkrótce przeczytacie, bardzo tego brakowało.

Przesyt

Ten zarzut mogę skierować nie tylko do MIUI, ale również innych nakładek na Androida. Chodzi tu o to, że na start mamy do dyspozycji ogrom funkcji dodatkowych, jesteśmy atakowani z każdej strony okienkami z informacjami o danej z nich lub krótkim poradniku, jak z niej korzystać, a my musimy to wszystko przeklikiwać. Mimo wszystko to mocno subiektywna sprawa.

Xiaomi Mi A1 z czystym Androidem

W dodatku wiele tych opcji dodatkowych nigdy nam się nie przyda, nigdy z nich nie skorzystamy. Na najwięcej zbędnych rzeczy trafimy jednak w aplikacji aparatu, gdzie niektóre tryby są chyba tylko po to, aby zajmować możliwie jak najwięcej miejsca na ekranie. Szczególnie śmieszą mnie zakładki typu „Jedzenie”. Rozumiem, że zdjęcia potraw są niezwykle atrakcyjne i doczekały się nawet własnego, mówiącego wszystko hashtagu #foodporn, ale osobiście nie dostrzegłem wielkich korzyści z używania czegoś takiego. Podobnie jak w przypadku trybów upiększania twarzy, które potrafią zamienić każdego w figurę woskową jak król Midas wszystko w złoto.

Zarządzanie RAM z MIUI

O to największy grzech MIUI. Tak, wiem, że w ustawieniach należy wyłączyć oszczędzanie baterii, w menu ostatnich aplikacji można aktywować ochronę danego programu przed zamknięciem, ewentualnie zostaje zabawa w opcjach programisty. Niestety coś takiego trudno uznać za dobre i logiczne dla mniej świadomego użytkownika.

Przejdę teraz do przykładów z życia wziętych. Mój przyjaciel kupił sobie nowego, jeszcze pachnącego fabryką na chińskich przedmieściach Xiaomi Mi4C i na początku wszystko działało idealnie. Niestety na MIUI 8 okazało się, że 2GB RAM to zdecydowanie zbyt mało, aby utrzymać w tle dwie jednocześnie działające programy. Problem jest znany także wielu innym użytkownikom tego modelu w tej wersji (najlepszym podsumowaniem temat na forum xda: Mi4c is slow and laggy). Dla porównania na Redmi 4X czy Redmi Note 4 z 3GB RAM w tle działało mi ok. czterech programów, w budżetowym Redmi 4A z 2GB ok. trzy, natomiast w Mi Max 2 z4GB – maksymalnie osiągnąłem wynik sześciu. Niestety sporadycznie zdarzały mi się takie problemy w trakcie testowania, że nagle jakaś aplikacja była zamykana. Nie są to złe rezultaty, ale w przypadku czystego Androida osiągane wyniki są lepsze. Tu jednak również niektórzy inni producenci popełniają podobny błąd.

Trudna znajomość

Lubię MIUI, jednak nie wyobrażam sobie, aby znalazł się on na moim prywatnym smartfonie. Obecnie testuję Moto G5 Plus oraz Xiaomi Mi A1, obydwa z systemem pozbawionym dodatkowych nakładek, i zaczynam coraz bardziej doceniać takie rozwiązanie, ponieważ oferuje już na start wiele funkcji, z których korzystam na co dzień, a w przeszłości były dostępne tylko w smartfonach z nakładkami. Znak czasów i nowej strategii wujka Google.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu