Felietony

Grzechy Apple czyli co omijać gdy chcesz kupić używany sprzęt z Cupertino

Rafał Pawłowski
Grzechy Apple czyli co omijać gdy chcesz kupić używany sprzęt z Cupertino
99

Sprzęt Apple do tanich nie należy, wiedzą to wszyscy. Podstawowy 15-calowy komputer MacBook Pro to wydatek blisko 9 tys. zł. Najtańszy 11-calowy laptop z dyskiem 128 GB to wydatek 4400 zł. Nie każdy ma tyle pieniędzy. Albo nawet i ma, ale nie ma zamiaru ich wydawać na komputer porównywalny ze spe...

Sprzęt Apple do tanich nie należy, wiedzą to wszyscy. Podstawowy 15-calowy komputer MacBook Pro to wydatek blisko 9 tys. zł. Najtańszy 11-calowy laptop z dyskiem 128 GB to wydatek 4400 zł.

Nie każdy ma tyle pieniędzy. Albo nawet i ma, ale nie ma zamiaru ich wydawać na komputer porównywalny ze specyfikacją o wiele tańszego sprzętu PC. Nie każdy również chce kupić nowego iPhone’a, w zupełności wystarczyłby mu model starszy.

Czasami jednak jest też tak, że sprzęt z Cupertino jest po prostu niezbędny np. początkującym developerom aplikacji na iOS. Podobnie może być z iPhonem czy iPadem. Każdy kto chce rozpocząć przygodę z Xcode musi mieć Maka i iSłuchawkę.  Jeśli jesteś taką osobą, dobrze że trafiłeś na Antyweb. Bo chociaż uwielbiam Apple, to powiem Wam o kilku grzechach inżynierów Cupertino.

Uściślając nie powiem Wam, jaki używany sprzęt powinniście kupić, bo to już kwestia indywidualnego wyboru, ale powiem Wam czego na pewno nie możecie kupić. Zapraszam więc do pierwszej trójki, zaczynając od sprzętów najbardziej awaryjnych. W nawiasach podałem daty produkcji feralnych urządzeń.

1. MacBook Pro 15”  i 17” (Model early 2006 - early 2008) - to absolutnie lider awaryjności wśród używanych Apple - i jeszcze niedawno lider sprzedaży na portalach aukcyjnych. Ale wcale nie ze względu na popularność ale awaryjność właśnie. A wszystko przez wadliwy układ chipsetu graficznego Nvidii. Usterka była wyjątkowo paskudna, bo ujawniała się dopiero po jakimś czasie - charakteryzowała się problemami z wyświetlaniem ekranu albo całkowitym brakiem obrazu. Co najgorsze, nie było ważne czy kupujesz sprzęt nowy czy używany i czy wymieniłeś całą płytę główną no nową jeszcze w okresie gwarancji. Problem zawsze powracał, ponieważ nie było możliwości naprawy usterki nawet na linii produkcyjnej. A krążą o niej legendy - podobno gdy Steve Jobs dowiedział się że nie da się jej usunąć, wściekł się na Nvidię i rozpoczął negocjacje z konkurencyjną ATI na dostarczanie układu grafiki dla całej linii komputerów następnej generacji. Jednak w przypadku tych konkretnych modeli musiał odpuścić. Na otarcie łez komputery trafiły pod bezpłatny program serwisowy firmy Apple trwający aż 3 lata. Nie trudno wyobrazić sobie, co się stało, gdy program się zakończył (koniec 2012 roku) - wszystkie używane MacBooki Pro od razu trafiły na portale aukcyjne. Cóż z tego że z nowymi świeżutkimi płytami głównymi od Apple - właściciele wiedzieli doskonale co robią-  żywotność tych komputerów określano na 5-9 miesięcy. Potem - nowa płyta główna. Koszt - 1200 zł.

Oczywiście istnieje sposób na tańszą naprawę - wymianę samego układu grafiki, którą stosujemy w naszym serwisie  (choć nie polecamy). Jednak żywotność takiego rozwiązania również jest ograniczona.

2. iPhone 3G (Model 2008). Zawsze gdy słyszę od klientów historie o tajnej polityce koncernów, którzy projektują sprzęt w taki sposób by same zepsuły się tuż po upływie gwarancji, nie dowierzam. Ale tak właśnie jest z iPhone 3G. A w szczególności z układem WIFI. Po ponad roku użytkowania padały jak muchy. Smartfon bez działającego modułu WIFI nie jest już raczej użyteczny, z czego Apple doskonale zdawało sobie sprawę. Jednak bezpłatnego programu naprawczego na ten konkretny przypadek nie wprowadziło. W następnej generacji iPhone’a 3GS (wygląd ten sam co 3G) moduł WIFI został już poprawiony i problem się nie powtarzał. Cały problem dość obrazowo pokazuje poniższy prześmiewczy film celujący w firmę Apple.

3. iOS 7 i iPhone 4 i i 4S (problem aktualny) - to prawdziwa plaga. Właściciele iPhone’ów 4 i 4S po update do iOS 7 stwierdzali brak WIFI. Błąd Apple. Programu serwisowego brak. Podobno w Apple Store sprzedawcy wymieniają cały aparat na nowy, nawet jeśli sprzęt jest już po gwarancji. Ale w Polsce Apple Store nie ma. Naprawa w autoryzowanym serwisie to koszt ok. 1000 zł. Można oczywiście wymienić sam moduł WIFI, ale nie zawsze jest to rozwiązanie gwarantujące brak problemów z modułem w przyszłości. Dlatego też jeśli ktoś z Was posiada te modele jeszcze z iOS 6, niech wcześniej zorientuje się czy sprzęt ma gwarancję.

Tak wygląda pierwsza trójka najbardziej awaryjnych sprzętów. Oczywiście problemów z elektroniką Apple jest więcej, co mniej więcej obrazuje lista programów naprawczych Apple. Tutaj prosta rada: kiedy program dotyczy podzespołów wymienialnych, jak dysk czy matryca, jest to połowa problemu.Gorzej jeśli awaryjne podzespoły są zintegrowane z płytą główną (grafika, kontrolery, dźwięk itp). Wtedy nawet po wymianie na nową, problem może powrócić. Warto więc przed zakupem używanego sprzętu podejrzeć powyższą stronę. Może ominąć Was wiele problemów.

Podsumowując, czy  Apple naprawdę ma aż takie duże problemy ze swoim sprzętem? Nie do końca. Przyczyną wzrostu awaryjności sprzętu elektronicznego są np. nowe dyrektywy UE z 2007 roku o zakazie stosowania w komputerach ołowiu. Dotyczy to też produktów z Cupertino. Z drugiej strony, zawężając ocenę tylko do laptopów, według analizy SquareTrade  Apple plasuje się na czwartym miejscu w rankingu najmniej awaryjnych notebooków. Pierwsze miejsce zajął Asus, drugie Toshiba, a ostatnie, dziewiąte - HP. Jednak niektóre błędy Apple potrafią zaboleć - zwłaszcza niezrozumiały problem z iOS7, który potrafi zepsuć moduł WIFI w smartfonie. Jest to kolejny dowód na to, że iOS7 został wprowadzony na rynek w zbyt dużym pośpiechu, a decyzja o zmianach, także wizualnych, zapadła dosłownie w ostatniej chwili.

Autor pracuje dla serwisu Apple - iPort.pl

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Applehot