Polska

Krzysztof Gonciarz opowiada o początkach swojej japońskiej firmy. Chcecie wiedzieć ile kosztuje pojawienie się klienta w jego vlogu?

Paweł Winiarski
Krzysztof Gonciarz opowiada o początkach swojej japońskiej firmy. Chcecie wiedzieć ile kosztuje pojawienie się klienta w jego vlogu?
17

Nie jestem fanem podcastów, ale ten przesłuchałem od początku do końca z dużym zaciekawieniem. Michał Szafrański, który uczy między innymi jak oszczędzać pieniądze, rozmawia z youtuberem sukcesu, czyli Krzysztofem Gonciarzem.

Myślę, że żadnego z dwóch wymienionych już Panów nie trzeba nikomu przedstawiać. Michał gościł na naszych łamach niedawno, przy okazji rozmowy o jego nowej książce. O Krzysztofie Gonciarzu pisałem natomiast na łamach Antyweba wielokrotnie, znamy się od lat, a przy okazji jestem fanem jego materiałów wideo, w tym vlogów. Co ciekawego mogło wyjść z takiego podcastowego spotkania? Sami zobaczcie.

Z rozmowy poznacie kulisy założenia firmy w Japonii. Wygląda to dość naturalnie - Polak chciał pracować w Kraju Kwitnącej Wiśni, realizować zlecenia od tamtych klientów. Założył więc firmę razem z Kasią Miecinski - on posiadał umiejętności związane z produkcją treści wideo, ona kontakty w branży reklamowej (związane z pracą w tym kraju). Przedsięwzięcie sformalizowało się jednak dopiero gdy załapali pierwszego japońskiego klienta. Firma wciąż nie ma takiej renomy jak w naszym kraju - ale też rynki są zupełnie inne.

Krzysiek i Kasia organizują na przykład minieventy czy prelekcje na temat promocji na Instagramie - przychodzi powiedzmy 15 osób z branży. Tak właśnie buduje się w Japonii kontakty, oczywiście poza wysyłaniem maili i spotkaniami, których ostatecznym celem jest pozyskanie nowego klienta.

Gonciarz znany jest w naszym kraju z dwóch rodzajów filmów - komediowych (Zapytaj Beczkę) i codziennych vlogów, którymi niejako przebił się do starszej widowni. Na jego kanale pojawiają się ponadto złożone, świetnie zrealizowane komercyjne produkcje. Czy dobre? Zobaczcie sami, moim zdaniem trudno znaleźć na polskim YT kogoś, kto robiłby to tak profesjonalnie.

Praca w Japonii to jednak nie heheszki - wygląda trochę jak szara rzeczywistość, choć trudno mi uwierzyć, że w wykonaniu Gonciarza to tylko nieciekawe klipy promocyjne. Jak mówi sam Krzysiek, to co robią dla klientów jest bardziej sformalizowane. Wideo korporacyjne, wizytówki filmowe, minidokumenty - ale i reklamy. Podobno wielu klientów nie jest z Japonii, ale chce na tym rynku zaistnieć i potrzebuje lokalnej ekipy. Ta na wideo wygląda na skromną, faktycznie jest to w tej chwili 5 osób zatrudnionych na stałe. Dla porównania - w Polsce 13-14.

A obroty? Około półtora miliona złotych.

W grudniu robiliśmy reklamówkę dla linii lotniczych ANA – to są japońskie linie lotnicze. Skala tego była niesamowita. Wynajęty został samolot na lotnisku, ustawiono hangar. Całą noc trwały zdjęcia. Ustalaliśmy oświetlenie, przypinając światła do okna samolotu. Uczestniczył w tym znany DJ, ambasador tej firmy. To duży świat. Innym razem robimy odcinek jakiegoś serialu Netflixa, który częściowo ma być kręcony w Japonii. Potrzebują paru osób z ekipy, castingu, lokacji. W branży filmowej to normalne, że korzysta się z takich lokalnych podwykonawców, szczególnie że Japonia jest specyficzna. Firmy nie zdają sobie sprawy z tego, jakie są tam trudności, np. kwestia wielkości sprzętu, grupy produkcyjnej. To są w Japonii bardzo ważne czynniki, bo jest tam mało miejsca, mają hotele kapsułowe. Jeśli zamierzasz do centrum Tokio wejść z 15-osobową ekipą filmową, to prawdopodobnie nie uda się to i musisz wymyślić coś innego. Czuję, że wiedza, którą nabyliśmy przez lata, ma wartość.

Zdarzają się też bardzo duzi klienci z Polski - jak na przykład Comarch, który otwierał swoje biuro w Tokio. Z rozmowy dowiedziałem się jednej ciekawej rzeczy o Polakach w Japonii - podczas gdy Kasia z amerykańskim (i polskim) paszportem jest w USA totalnie anonimowa, bo niby dlaczego kogoś miałoby interesować, że jakaś tam Amerykanka pracuje w Kraju Kwitnącej Wiśni, to Polak-Gonciarz jest już ciekawym przypadkiem. Widać Krzysiek potrafi to fajnie wykorzystać.

Jeśli regularnie oglądaliście vlogi Krzyśka, to na pewno pamiętacie pewien zwrot, który pokazywał jednocześnie jak rozrasta się jego firma. Pierwszym zatrudnionym montażystą był Szymon "Hed" Liebert, którego pewnie część z Was kojarzy z tvgry. Wszystko było jednak tajemnicą. Montażystów jest obecnie sześciu, każdy znany z imienia i nazwiska - sam jako widz vlogów Gonciarza mam swoich faworytów, ale i po części poznaję kto zajmował się danym odcinkiem. Był to fajny pomysł w kontekście narracji vloga, ale i niezłe CV dla osób, które zajmują się sklejaniem kolejnych odcinków. Szczególnie, że robią to naprawdę dobrze i z wyczuciem.

Na polskim YouTube mało kto mówi zarówno o swoich zarobkach jak i cennikach. Tymczasem Krzysiek jasno wskazuje jakiego rzędu są to kwoty:

Mamy standardowe, orientacyjne punkty wyjścia. Jeśli robimy jednodniowy odcinek daily vloga, to kosztuje to 35 tys. zł. Czasem robimy tańsze rzeczy, jeśli to nie jest odcinek tematyczny, tylko jakiś wątek. Wszystko zależy od kontekstu, bo są rzeczy, które ja chcę robić i wtedy zrobię coś taniej dla kogoś albo wiem, że coś do mnie wróci. Różne są metody wyceniania rzeczy. Jeśli chodzi o tematy wyjazdowe, np. chcemy wysłać Krzysztofa do Chin i tam zrobić film z jakiegoś miasta, to półtora roku temu mówiliśmy 50 tys. zł, ale to już trochę mało, bo te rzeczy są czasochłonne. To są duże kwoty, ale to nie jest tak, że na drugi dzień ja dostaję ten przelew i zarobiłem 50 tys. zł w trzy dni i mówię, że to mało. Mówimy o firmie mającej kilkanaście osób w zespole, którym trzeba zapłacić.

Niedawno Krzysztof ogłosił, że otwiera firmę również w Polsce:

Wczoraj ogłosiliśmy, że będziemy otwierać na Polskę takie analogiczne studio jak w Japonii. W naszej działalności zaistniała taka dziwna asymetria, że w Japonii robimy produkcje komercyjne – dokumenty, filmy korporacyjne, relacje z eventów – a w Polsce tylko YT. Ten YT jest dla nas taki lukratywny, duży, to jest to, z czego jesteśmy znani. Ale ta asymetria jest bez sensu. "

To tylko fragmenty rozmowy, cały klip ma blisko dwie godziny. Możecie też przeczytać transkrypcję, którą znajdziecie na stronie Michała.

Fajnie patrzeć na sukces Polaka w tak egzotycznym kraju jak Japonia. Ale tu nic nie przyszło samo - wiele lat ciężkiej pracy, plus oczywiście talent. I to w sumie można podsumować cytatem z jednego z vlogów Krzyśka - Jak się napier... to nawet jak nie wychodzi to wychodzi.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu