AntywebTV

Garmin Vivoactive HR - recenzja. Opaska, która nieumiejętnie udaje smartwatcha

Paweł Winiarski
Garmin Vivoactive HR - recenzja. Opaska, która nieumiejętnie udaje smartwatcha
25

Garmin Vivoactive HR to połączenie opaski i smartwatcha. Pomysł ciekawy i moim zdaniem wart sprawdzenia, szczególnie że urządzenie uśmiechnęło się do mnie niedawno z dużej reklamy na jednym z warszawskich przystanków autobusowych. Sprawdźmy więc ile wart jest ten sprzęt.

Na pudełku Vivoactive HR wygląda niebrzydko, po rozpakowaniu cały wizualny czar pryska. Plastikowy przód, nijaki kształt, mały ekran względem całego przedniego panelu. Vivoactive HR robi fatalne pierwsze wrażenie i choć wiem, że w sprzętach to nie wygląd jest na najważniejszy - to hej, będziecie go nosić na nadgarstku, prawie jak biżuterię, to nie może wyglądać źle. Vivoactive HR kosztuje około 1000 zł, a wygląda jak chiński badziew za dwie stówki. Trochę lepiej jest z paskiem i zapięciem, które na szczęście jest solidne. Gorzej niestety z jego ergonomią, choć to wina wystającego pulsometru. Zegarka nie da się idealnie założyć - albo będzie się kręcił na nadgarstku, albo uwierał wspomnianym pulsometrem. Plastik z którego zbudowano sprzęt nie jest zbyt trwały, używałem go normalnie, a już widać drobne przycierki i wyświecenia. Dodam jeszcze, że sprzęt jest wodoodporny.

Zastosowano tu kolorowy wyświetlacz E-Ink o rozdzielczości 205x148 pikseli i w sumie jedynym jego plusem jest małe obciążenie baterii i nienajgorsza widoczność w słońcu. Responsywność na dotyk nie jest niestety idealna, a dwie boczne diody doświetlające to mało by wyświetlacz nie sprawiał wrażenia przygaszonego. Wyświetlacz działa natomiast cały czas, pokazując godzinę, datę, poziom naładowania oraz status połączenia BT.

Zegarek posiada dwa fizyczne przyciski, służące przede wszystkim do obsługi jego ustawień. Trening uruchomicie dotykowym ekranem, choć nie ukrywam, że wygląda to zwyczajnie biednie. Stoper, dystans, tempo, tętno - klasyka jak na tego typu urządzenia, różnie natomiast bywa z dokładnością pomiarów. Czasem puls mierzony był prawidłowo, innym razem z odchyleniami. Wiem, że nie ma superdokładnych urządzeń - ale skoro uznajemy, że Garmin to sprzęty dla profesjonalistów, można oczekiwać po nich czegoś więcej niż po zwykłych smartwatchach. Na szczęście GPS działa lepiej, jest szybki, choć nie jestem do końca przekonany czy na pewno idealny jeśli chodzi o pomiary. Ta same wycieczki na rowerze inaczej jeśli chodzi o dystans mierzyło Endomondo i inaczej Garmin . Dziwna sprawa. Lepiej zegarek radził sobie z mierzeniem kroków - nie łapał na przykład pisania na klawiaturze. Sen monitorowany jest automatycznie i tu pomiary pokrywały się z rzeczywistością.

Jednym z największych minusów jest konieczność używania aplikacji Garmin Connect lub jej wersji przeglądarkowej. Bez tego dostęp do smartwatcha jest mocno ograniczony. To co jest minusem ma jednak swoje wytłumaczenie - przeglądarkowa wersja czy też sama aplikacja są wręcz przeładowane funkcjami, wykresami, podsumowaniami. Zaplanujecie tu treningi, rozgrzewki, przejrzycie raporty, cele, szczegóły dotyczące aktywności. Na pierwszy rzut oka może się to wydawać nieczytelne, jednak naprawdę doceniam ilość informacji i ustawień - tanie opaski konkurencji czy aplikacje do smartwatchy to przy tych kolosach zabawki dla dzieciaków.

Nie wiem jak wkładając tyle pracy w funkcje opaski i jej oprogramowanie można było tak pokpić sprawę powiadomień. Tu nie działa dobrze praktycznie nic - nie mogłem zaufać Garminowi jeśli chodzi o połączenia przychodzące, nie mogłem zaufać jeśli chodzi o powiadomienia z zainstalowanych w smartfonie aplikacji. Najlepiej więc po prostu je wyłączyć, bo nawet jak już się pojawią to z dużym opóźnieniem, co kompletnie eliminuje ich sens. Co więc Vivoactive ma ze smartwatcha? Kompletnie nic. Nie wiem po co tak duży ekran skoro i tak większość funkcji obsługiwanych jest z poziomu przeglądarki lub aplikacji mobilnej, nie wygląda to dobrze i do niczego się nie przydaje.

Na plus natomiast czas pracy na jednym ładowaniu - ale tylko jeśli potraktujecie urządzenie jako smartwatch. Przy wyłączonych powiadomieniach i niezbyt aktywnych fizycznie dniach sprzęt wytrzymywał na moim nadgarstku około tygodnia. Używany częściej potrafił się rozładować i po czterech dniach.

Czy Garmin Vivoactive HR to produkt udany? Odpowiem trochę przewrotnie - jako opaska monitorująca aktywność zasadniczo tak, jako smartwatch nie. Wasze sportowe wyczyny i puls będzie śledził prawidłowo, choć o do idealnej dokładności niestety daleko. Podstawowe zadanie smartwatcha, jakim jest wyświetlanie powiadomień z aplikacji mobilnych to dla Vivoactive HR za duże wyzwanie, podobnie jak stylowy wygląd. Urządzenie w zależności od sklepu potrafi kosztować zarówno 900 jak i prawie 1100 zł. Czy zapłaciłbym za nie taką kwotę? Nie, jeśli koniecznie chcecie mieć opaskę Garmina, seria Vivosmart jest i tańsza i lepsza. Szukając smartwatcha, rozglądajcie się raczej za zwykłym inteligentnym zegarkiem, który radzi sobie z podstawowymi funkcjami takiego urządzenia.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

testRecenzjaopiniaGarmin