Felietony

Facebook panem Internetu, władcą rzeczywistości w XXI wieku. Na pewno?

Maciej Sikorski

Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...

1

Wczoraj pisałem o raporcie kwartalnym Facebooka - amerykańska korporacja prezentuje coraz lepsze wyniki, Zuckerberg zdołał już chyba przekonać wszystkich (a przynajmniej zdecydowaną większość), że jest sprawnym biznesmenem, a jego serwis to nie wydmuszka. Czy kapitalizacja odpowiada realnej wartości...

Wczoraj pisałem o raporcie kwartalnym Facebooka - amerykańska korporacja prezentuje coraz lepsze wyniki, Zuckerberg zdołał już chyba przekonać wszystkich (a przynajmniej zdecydowaną większość), że jest sprawnym biznesmenem, a jego serwis to nie wydmuszka. Czy kapitalizacja odpowiada realnej wartości społecznościówki? To już inna kwestia. Ważniejsze jest to, że interes staje się stabilny, a na horyzoncie pojawiają się nowe kierunki rozwoju. Zastanawiam się przy tym, jak wieloma drogami może pójść firma i ile srok złapie jednocześnie za ogon...?

Omawiając wyniki Facebooka, napisałem, że korporacja zanotowała duży zysk, to ponad 1,5 mld dolarów. Ktoś może jednak stwierdzić, że zysk jest mizerny, bo trzeba patrzeć na liczbę użytkowników serwisu. Wtedy okaże się, że na jednym człowieku serwis zarabia... dolara w ciągu kwartału. Szału nie ma. Ale trzeba mieć na uwadze, iż pieniądze płyną do kasy niebieskiego serwisu głównie z amerykańskiego rynku - Afryka czy Azja wypadają na tym polu znacznie słabiej, lecz to może się zmienić. Wtedy wyniki fb będą się prezentować znacznie lepiej. To po pierwsze.

Po drugie, cały czas mówi się o kolejnych kierunkach rozwoju Facebooka. W miarę świeży przykład to rozbudowa motywu współdzielenia jazdy. Konrad pisał dzisiaj o swoich perypetiach z blablacar, w komentarzach pojawił się wątek grup na Facebooku, dzięki którym można sobie zapewnić transport na jakiejś trasie. Nigdy nie korzystałem z tego rozwiązania, ale temat jest ponoć "duży". Załóżmy teraz, że Facebook postanawia mocniej się na nim skupić i stworzyć na swojej platformie efektywną usługę, która mogłaby konkurować np. z blablacarem. Można to sobie wyobrazić? Można.

Mnie do takich przemyśleń skłoniły informacje dotyczące wniosku patentowego Facebooka, który myśli o ekonomii współdzielenia, wspólnych przejazdach. W tym konkretnym przypadku chodzi o łączenie ludzi, którzy są zainteresowanie jakimś wydarzeniem. Załóżmy, że są z tego samego miasta i wybierają się na koncert. Facebook pomoże połączyć tych ludzi, ułatwi im dotarcie na dane wydarzenie i pozwoli zaoszczędzić pieniądze. To byłoby możliwe już teraz, ale mówimy o większej automatyzacji procesu, zaangażowania do niego Facebooka. Dlaczego korporacja nie miałaby pójść jeszcze dalej i stworzyć alternatywy dla Ubera?

Nie twierdzę, że firma się do tego przymierza, nie zamierzam też strzelać, że pójdzie tą drogą - możliwe, że zdecydowanie bardziej będzie się jej opłacać współpraca z najdroższym startupem świata. Ten konkretny przypadek służy mi raczej za przykład możliwości, jakie ma Facebook. Możliwości, o których pisze się dużo, a które mogą pozostać na papierze. Potencjalnie Facebook ma szansę zostać wielkim sklepem. Albo biurem podróży. Ewentualnie szkołą, bankiem, serwisem randkowym, miejscem łączącym pracodawców z osobami poszukującymi pracy, platformą wideo, biurem ogłoszeń wszelakich... Opcji jest mnóstwo.

Ktoś napisze, że w jakimś stopniu Facebook już teraz spełnia każdą z tych funkcji. To prawda. Ale mnie chodzi o profesjonalizację tych przedsięwziąć i pełną ich monetyzację. O wykorzystanie wielkiej bazy użytkowników do budowania kolejnych biznesów, zamykania ludzi wyłącznie w swojej przestrzeni. Po co ci Internet, skoro jest Facebook? Co jest tam, czego nie ma tutaj? Zastanawiam się, na ile jest możliwe wdrożenie takiego scenariusza i czy Facebookowi w ogóle chodzi to po głowie? Bo można wymieniać kolejne ścieżki rozwoju i stwierdzać, że to szansa dla imperium Zuckerberga, że są tu pieniądze do zgarnięcia i rynek do opanowania, ale to jeszcze nie oznacza, że firmie rzeczywiście się to uda.

Rodzi się zatem pytanie: czy Facebook może być od wszystkiego? Czy pisząc o nim jako o potencjalnym rywalu dla blablacar czy Ubera nie dokonuje się pewnego nadużycia? Społeczność to nie jest jedyny element gwarantujący sukces. Może Facebook pozostanie głównie/jedynie kanałem komunikacyjnym, miejscem, w którym wrzucamy filmy z kotami, zdjęcia dzieci czy obiadów albo pytania o dobre knajpy w jakimś mieście? Nie będzie pchał się w nowe biznesy albo mu tam nie wyjdzie. Nadal da się zarobić duże pieniądze na obecnym fundamencie, lecz szanse Facebooka na rywalizację z Google byłyby w takim przypadku znacznie mniejsze. Pytanie, czy ambicja Zuckerberga byłaby w stanie to zaakceptować?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

InternetFacebookusługi