Felietony

Elon Musk stworzył bitcoina. Możliwe, że zakopał też złoty pociąg i wynalazł walkmana

Maciej Sikorski
Elon Musk stworzył bitcoina. Możliwe, że zakopał też złoty pociąg i wynalazł walkmana
32

Bitcoin stał się ostatnio wiodącym tematem w świecie IT oraz finansów. Trudno się temu dziwić - kryptowaluta jest już wyceniana na ponad 160 mld dolarów, pod tym względem przebija szereg amerykańskich korporacji o globalnym zasięgu. Jednych fascynuje, drugich niepokoi, obie grupy zastanawiają się... kto za tym stoi? Twórca bitcoina do dzisiaj pozostaje postacią nieznaną, nie jest pewne, czy to instytucja, grupa ludzi czy też jedna osoba. Ostatnio pojawiła się sugestia, że legendarny już Satoshi Nakamoto, który miałby stworzyć cyfrowy pieniądz, to... Elon Musk. Ciekawe, co jeszcze zostanie przypisane szefowi Tesli...?

Elon Musk bywa porównywany do Tonego Starka, czyli komiksowego Iron Mana. Geniusz, miliarder, wynalazca i celebryta w jednym. To musi łechtać ego, większość z nas chciałaby usłyszeć coś podobnego na swój temat. I o ile zgodzę się, że szef SpaceX jest postacią przebojową, że świat może mu zawdzięczać naprawdę wiele, a branża IT (plus kilka innych sektorów) potrzebowała takiego lidera, o tyle widzę już pewne "przegrzanie" tematu - Amerykanin rodem z RPA staje się herosem XXI wieku, zaczyna się przypisywać mu projekty, z którymi ma niewiele wspólnego. Mit będzie pewnie rósł.

Zwracam uwagę na ten wątek ze względu na plotki, jakie ostatnio obiegły Sieć. Pojawił się w niej wpis, w którym autor przekonuje, że Elon Musk to Satoshi Nakamoto, rzekomy twórca bitcoina. Prawdą jest, że może nim być każdy, bo personaliów tej jednostki (grupy ludzi?) nie ustalono. Były jakieś poszlaki, konkretne wskazania, lecz nie zostało to potwierdzone. Komuś przyszło zatem do głowy, że to szef Tesli: w czasie, gdy powstawała kryptowaluta, miał wiedzę, umiejętności i możliwości, by ją stworzyć. Przecież pierwszych dużych pieniędzy dorobił się właśnie na biznesie z działki finansów. A gdy rozpętał się kryzys, Musk postanowił działać. Co na to miliarder?

Zaprzecza. Dodaje przy tym, że kiedyś nawet miał część bitcoina, ale gdzieś ją zapodział. Wyraźne lekceważenie. Dla jednych temat zamknięty (nim się na dobre otworzył), dla innych... będzie to pewnie znak, że coś jest na rzeczy. Wszak teorie spiskowe cieszą się dzisiaj sporym zainteresowaniem i mają wielu zwolenników. Nie zdziwię się zatem, jeśli ktoś pociągnie ten pomysł i próbuje dowieść, że Elon Musk to Satoshi Nakamoto (już wyciągane i analizowane są wypowiedzi z przeszłości). Jeśli mu się uda, miliarder wyjdzie na niezłego hipokrytę - tyle uwagi poświęca kwestiom OZE i racjonalnego używania energii, a tymczasem bitcoin wyrasta na zjawisko o olbrzymich potrzebach energetycznych. Chociaż, w dobrej teorii spiskowej i na to znajdzie się wyjaśnienie...

Elon Musk bywa porównywany do Tonego Starka, czyli komiksowego Iron Mana. Geniusz, miliarder, wynalazca i celebryta w jednym. To musi łechtać ego, większość z nas chciałaby usłyszeć coś podobnego na swój temat. I o ile zgodzę się, że szef SpaceX jest postacią przebojową, że świat może mu zawdzięczać naprawdę wiele, a branża IT (plus kilka innych sektorów) potrzebowała takiego lidera, o tyle widzę już pewne "przegrzanie" tematu - Amerykanin rodem z RPA staje się herosem XXI wieku, zaczyna się przypisywać mu projekty, z którymi ma niewiele wspólnego. Mit będzie pewnie rósł.

Zwracam uwagę na ten wątek ze względu na plotki, jakie ostatnio obiegły Sieć. Pojawił się w niej wpis, w którym autor przekonuje, że Elon Musk to Satoshi Nakamoto, rzekomy twórca bitcoina. Prawdą jest, że może nim być każdy, bo personaliów tej jednostki (grupy ludzi?) nie ustalono. Były jakieś poszlaki, konkretne wskazania, lecz nie zostało to potwierdzone. Komuś przyszło zatem do głowy, że to szef Tesli: w czasie, gdy powstawała kryptowaluta, miał wiedzę, umiejętności i możliwości, by ją stworzyć. Przecież pierwszych dużych pieniędzy dorobił się właśnie na biznesie z działki finansów. A gdy rozpętał się kryzys, Musk postanowił działać. Co na to miliarder?

Zaprzecza. Dodaje przy tym, że kiedyś nawet miał część bitcoina, ale gdzieś ją zapodział. Wyraźne lekceważenie. Dla jednych temat zamknięty (nim się na dobre otworzył), dla innych... będzie to pewnie znak, że coś jest na rzeczy. Wszak teorie spiskowe cieszą się dzisiaj sporym zainteresowaniem i mają wielu zwolenników. Nie zdziwię się zatem, jeśli ktoś pociągnie ten pomysł i próbuje dowieść, że Elon Musk to Satoshi Nakamoto (już wyciągane i analizowane są wypowiedzi z przeszłości). Jeśli mu się uda, miliarder wyjdzie na niezłego hipokrytę - tyle uwagi poświęca kwestiom OZE i racjonalnego używania energii, a tymczasem bitcoin wyrasta na zjawisko o olbrzymich potrzebach energetycznych. Chociaż, w dobrej teorii spiskowej i na to znajdzie się wyjaśnienie...

Mnie najbardziej intryguje fakt, że Muska przywołuje się teraz przy każdej możliwej okazji, robi się z niego speca od wszystkiego, zniekształca jego przeszłość oraz... teraźniejszość. Wspominałem już kiedyś, że pisanie o Musku jako o założycielu Tesli to błąd. Miliarder nie pracuje też nad rozwojem hyperloop, a firmy, które się tego podjęły, nie należą do niego. Skoro dzisiaj te tematy zaczynają się komplikować, jak to będzie wyglądać za dekadę? Elon Musk jest bardzo aktywny, to trzeba mu przyznać. Działa na wielu polach i wypowiada się na różne tematy, przez co jest z nimi natychmiast łączony. Wystarczy jedno zdanie w wywiadzie, jeden tweet i świat szaleje. Media szaleją. Wspominałem niedawno o emejzingu Tesli, teraz zastanawiam się, czy chodzi o firmę, czy też o jej szefa?

Nie chcę niczego odbierać miliarderowi - doceniam jego pracę, życzę, by miał się dobrze i działał. Ale jednocześnie boję się, że któregoś dnia wyskoczy z lodówki jako jej producent, serowar i dietetyk. Nie będzie przy tym miało znaczenia, czy pełni te funkcje. Niedawno na aukcji sprzedano obraz Salvator Mundi - dyskusję wywołała nie tylko kwota, jaką udało się wylicytować (450 mln dolarów), ale też kwestia autorstwa dzieła - niektórzy przekonują, że nie namalował go Leonarda da Vinci. Boję się, że za jakiś czas autorstwo zostanie przypisane Muskowi - skoro to coś wielkiego, tajemniczego i związanego z dużymi pieniędzmi, musiał w tym maczać palce znany Amerykanin...

Mnie najbardziej intryguje fakt, że Muska przywołuje się teraz przy każdej możliwej okazji, robi się z niego speca od wszystkiego, zniekształca jego przeszłość oraz... teraźniejszość. Wspominałem już kiedyś, że pisanie o Musku jako o założycielu Tesli to błąd. Miliarder nie pracuje też nad rozwojem hyperloop, a firmy, które się tego podjęły, nie należą do niego. Skoro dzisiaj te tematy zaczynają się komplikować, jak to będzie wyglądać za dekadę? Elon Musk jest bardzo aktywny, to trzeba mu przyznać. Działa na wielu polach i wypowiada się na różne tematy, przez co jest z nimi natychmiast łączony. Wystarczy jedno zdanie w wywiadzie, jeden tweet i świat szaleje. Media szaleją. Wspominałem niedawno o emejzingu Tesli, teraz zastanawiam się, czy chodzi o firmę, czy też o jej szefa?

Elon Musk bywa porównywany do Tonego Starka, czyli komiksowego Iron Mana. Geniusz, miliarder, wynalazca i celebryta w jednym. To musi łechtać ego, większość z nas chciałaby usłyszeć coś podobnego na swój temat. I o ile zgodzę się, że szef SpaceX jest postacią przebojową, że świat może mu zawdzięczać naprawdę wiele, a branża IT (plus kilka innych sektorów) potrzebowała takiego lidera, o tyle widzę już pewne "przegrzanie" tematu - Amerykanin rodem z RPA staje się herosem XXI wieku, zaczyna się przypisywać mu projekty, z którymi ma niewiele wspólnego. Mit będzie pewnie rósł.

Zwracam uwagę na ten wątek ze względu na plotki, jakie ostatnio obiegły Sieć. Pojawił się w niej wpis, w którym autor przekonuje, że Elon Musk to Satoshi Nakamoto, rzekomy twórca bitcoina. Prawdą jest, że może nim być każdy, bo personaliów tej jednostki (grupy ludzi?) nie ustalono. Były jakieś poszlaki, konkretne wskazania, lecz nie zostało to potwierdzone. Komuś przyszło zatem do głowy, że to szef Tesli: w czasie, gdy powstawała kryptowaluta, miał wiedzę, umiejętności i możliwości, by ją stworzyć. Przecież pierwszych dużych pieniędzy dorobił się właśnie na biznesie z działki finansów. A gdy rozpętał się kryzys, Musk postanowił działać. Co na to miliarder?

Zaprzecza. Dodaje przy tym, że kiedyś nawet miał część bitcoina, ale gdzieś ją zapodział. Wyraźne lekceważenie. Dla jednych temat zamknięty (nim się na dobre otworzył), dla innych... będzie to pewnie znak, że coś jest na rzeczy. Wszak teorie spiskowe cieszą się dzisiaj sporym zainteresowaniem i mają wielu zwolenników. Nie zdziwię się zatem, jeśli ktoś pociągnie ten pomysł i próbuje dowieść, że Elon Musk to Satoshi Nakamoto (już wyciągane i analizowane są wypowiedzi z przeszłości). Jeśli mu się uda, miliarder wyjdzie na niezłego hipokrytę - tyle uwagi poświęca kwestiom OZE i racjonalnego używania energii, a tymczasem bitcoin wyrasta na zjawisko o olbrzymich potrzebach energetycznych. Chociaż, w dobrej teorii spiskowej i na to znajdzie się wyjaśnienie...

Mnie najbardziej intryguje fakt, że Muska przywołuje się teraz przy każdej możliwej okazji, robi się z niego speca od wszystkiego, zniekształca jego przeszłość oraz... teraźniejszość. Wspominałem już kiedyś, że pisanie o Musku jako o założycielu Tesli to błąd. Miliarder nie pracuje też nad rozwojem hyperloop, a firmy, które się tego podjęły, nie należą do niego. Skoro dzisiaj te tematy zaczynają się komplikować, jak to będzie wyglądać za dekadę? Elon Musk jest bardzo aktywny, to trzeba mu przyznać. Działa na wielu polach i wypowiada się na różne tematy, przez co jest z nimi natychmiast łączony. Wystarczy jedno zdanie w wywiadzie, jeden tweet i świat szaleje. Media szaleją. Wspominałem niedawno o emejzingu Tesli, teraz zastanawiam się, czy chodzi o firmę, czy też o jej szefa?

Nie chcę niczego odbierać miliarderowi - doceniam jego pracę, życzę, by miał się dobrze i działał. Ale jednocześnie boję się, że któregoś dnia wyskoczy z lodówki jako jej producent, serowar i dietetyk. Nie będzie przy tym miało znaczenia, czy pełni te funkcje. Niedawno na aukcji sprzedano obraz Salvator Mundi - dyskusję wywołała nie tylko kwota, jaką udało się wylicytować (450 mln dolarów), ale też kwestia autorstwa dzieła - niektórzy przekonują, że nie namalował go Leonarda da Vinci. Boję się, że za jakiś czas autorstwo zostanie przypisane Muskowi - skoro to coś wielkiego, tajemniczego i związanego z dużymi pieniędzmi, musiał w tym maczać palce znany Amerykanin...

Nie chcę niczego odbierać miliarderowi - doceniam jego pracę, życzę, by miał się dobrze i działał. Ale jednocześnie boję się, że któregoś dnia wyskoczy z lodówki jako jej producent, serowar i dietetyk. Nie będzie przy tym miało znaczenia, czy pełni te funkcje. Niedawno na aukcji sprzedano obraz Salvator Mundi - dyskusję wywołała nie tylko kwota, jaką udało się wylicytować (450 mln dolarów), ale też kwestia autorstwa dzieła - niektórzy przekonują, że nie namalował go Leonarda da Vinci. Boję się, że za jakiś czas autorstwo zostanie przypisane Muskowi - skoro to coś wielkiego, tajemniczego i związanego z dużymi pieniędzmi, musiał w tym maczać palce znany Amerykanin...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu