Felietony

Dwa zwiastuny dające nadzieje na naprawdę dobre filmy od Netflix

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

11

Jak oceniacie dotychczasowe filmy produkcji Netfliksa? To prawdziwy rollercoaster, ponieważ sporo świetnie zapowiadających się filmów nie spełniło oczekiwań widzów. Netflix z pewnością wyciąga wnioski ze swoich działań i kolejne projekty realizuje w oparciu o zdobywane doświadczenie. Najnowsze zwiastuny zdają się to potwierdzać. 

Netflix uczy się robić filmy

Pojawienie się pierwszych zapowiedzi filmów od Netflixa było niemałym zaskoczeniem. Pomimo sukcesu House of Cards i Orange is the new Black - dwóch pierwszych oryginalnych seriali, które rozpromowały platformę na całym świecie - taki krok firmy Reeda Hastingsa był obarczonym sporym ryzykiem. Co prawda większość z serii powstawało niczym naprawdę długie filmy, to jednak typowa filmowa pozostawała w sferze projektów, którymi platforma z USA jeszcze się nie parała. Potwierdziło się to w kilku filmach, które - delikatnie mówiąc - nie zostały przyjęte zbyt optymistycznie. Nawet zatrudnienie gwiazdy pokroju Brada Pitta nie zapewniło sukcesu filmowi pt. Machina Wojenna. Choć mnie przypadł on do gustu, to zdecydowana większość opinii, z którymi się spotkałem, nie była mu przychylna. Karykaturalne przedstawienie generała amerykańskich sił i w pewnym stopniu powtórka z roli z Bękartów Wojny dla Brada Pitta nie zaskoczyły.

Sytuacja uległa zmianie, gdy na festwalu w Cannes pojawiły się dwa filmy Netfliksa: Okja oraz The Meyerowitz Stories. Pierwszy z nich miałem okazję zobaczyć na dużym, kinowym ekranie podczas zorganizowanego przez Netflix pokazu, a opinia, którą podzieliłem się w swojej recenzji, pozostaje niezmieniona. To naprawdę udana produkcja, która powinna była pojawić się w kinach, nawet przez ograniczony czas - na przykład do tygodnia. To pozwoliłoby Netflixowi na udział w kolejnych festiwalach i walkę o Złotą Palmę, lecz platforma nie zamierza rezygnować z obranej ścieżki i docierać do widzów przede wszystkim, a właściwie jedynie za pośrednictwem internetu.

"Oryginalny film Netflix" już nie odstrasza

A szkoda, bo po średnio udanych przygodach sci-fi jak "Spectral", "Arq" czy "iBoy", pojawiło się kilka wartych uwagi tytułów jak "Barry", "Odkrycie" i "Gra o wszystko". Twarda postawa Netflixa wynika z fundamentów serwisu, na jakich został zbudowany, co jest godne podziwu. Z drugiej jednak strony kina wciąż cieszą się ogromną popularnością, co nie wynika jedynie z pierwszeństwa debiutu filmów w takiej formie dystrybucji. Do kina wybieramy się ze znajomymi czy z rodziną. To forma wspólnego spędzenia czasu poza domem. Inni wybierają kina dla dużego ekranu i systemu nagłośnienia - odtworzenie takich warunków w domowym zaciszu jest dla większości z nas niewykonalne. Obecność wybranych tytułów od Netflix w repertuarach kin mogłoby pozwolić na dotarcie do widzów, którzy do tej pory platformę omijani szerokim łukiem lub nie mieli świadomości o jej istnieniu, posiadanej ofercie czy dostępności.

Do takich przemyśleń skłoniły mnie opublikowane niedawno zwiastuny kolejnych filmów. Pierwszym z nich jest "Message from the King" ("Wiadomość od króla"), a drugim "What Happened to Monday" ("Co się stało z poniedziałkiem?"). Nie wiadomo, czy zadebiutują one pod takimi polskimi tytułami, ponieważ nie doczekaliśmy się jeszcze oficjalnych zapowiedzi od polskiego oddziału Netflixa. Niezależnie od tego, z obydwoma produkcjami wiążę spore nadzieje, gdyż prezentują się naprawdę świetnie.  Zobaczcie sami:

Message from the King - zwiastun

What Happened To Monday? - zwiastun

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu