Felietony

Dwa laptopy HP z procesorami AMD - jak spisuje się standardowej wielkości laptop w dobie ultrabooków?

Jan Rybczyński
Dwa laptopy HP z procesorami AMD - jak spisuje się standardowej wielkości laptop w dobie ultrabooków?
35

Ponieważ moim głównym stanowiskiem pracy jest komputer stacjonarny, a laptop wykorzystuję głównie gdy muszę go mieć cały dzień przy sobie, od dłuższego czasu miałem kontakt tylko z małymi ultrabookami o przekątnej 13 cali i mniejszej. Na co dzień mam też styczność z procesorami Intela i kartami graf...

Ponieważ moim głównym stanowiskiem pracy jest komputer stacjonarny, a laptop wykorzystuję głównie gdy muszę go mieć cały dzień przy sobie, od dłuższego czasu miałem kontakt tylko z małymi ultrabookami o przekątnej 13 cali i mniejszej. Na co dzień mam też styczność z procesorami Intela i kartami graficznymi Nvidii, gdy więc nadarzyła się okazją na przetestowanie dwóch laptopów o przekątnych 15 i 17 cali, do tego z procesorami i kartami graficznymi od AMD, postanowiłem przekonać się co słychać u konkurencji i przypomnieć sobie jak wygląda praca na większym sprzęcie.

Oba laptopy, które trafiły do mnie na okres dwóch tygodni zostały wyprodukowane przez HP, jeden - ten mniejszy, to HP Pavilion m6-1015ew, drugi - ten większy, to HP Pavilion g7-2235sw. Chociaż sprzęty zasadniczo różnią się designem, materiałami, rozmiarem, a więc i zastosowaniem, posiadają identyczny procesor AMD A10-4600M APU z podwójnym układem graficznym Radeon HD 7660G + 7670M oraz identyczną ilość pamięci RAM - 8 GB. Również oba sprzęty posiadają identyczny dysk twardy pojemności jednego terabajta. Za to różnią się całą resztą, włącznie z systemem operacyjnym. 15 calowy m6 działa pod kontrolą Windows 7 x64 Home Premium, a większy 17 calowy g7 dostał od producenta Windows 8 x64.

Oba urządzenia posiadają obraz systemu zapisany na ukrytej partycji i umożliwiają przywrócenie stanu fabrycznego jednym kliknięciem. Jeżeli zdecydujemy się na bezpieczne usuwanie wszystkich danych w Windows 8 to operacja potrwa bardzo długo - około 6 - 7 godzin minimum. Zasilacz będzie w takim wypadku konieczny.

Wygląd i wykonanie

HP m6

Wykonanie mniejszego laptopa można określić mianem premium, zwłaszcza w porównaniu do większego modelu. Klapa została pokryta wzorem składającą się z równoległych linii, dodatkowo na krawędzi na której znajdują się zawiasy ma gumowy pasek z nazwą firmy. Krawędzie urządzenia są srebrne i matowe, kontrastują z czarną górą i spodem. Odciski placów są widoczne, ale dzięki temu, że powierzchnia nie jest gładka, nie psują wrażenia aż tak bardzo. Musze powiedzieć, że spodobał mi się wygląda tego laptopa i nie wstydziłbym się z nim pokazać w żadnej sytuacji.

Jedną z ważniejszych zalet większych od ultrabooków laptopów jest większa liczba pełnowymiarowych portów. HP m6 posiada aż trzy porty USB 3.0 i jeden USB 2.0, co daje w sumie cztery porty USB. Na krawędziach znajdziemy również pełnowymiarowy port HDMI i VGA, gniazdo sieciowe i czytnik kart pamięci. Nie zabrakło również napędu optycznego.

Obudowa jest dość sztywna, zarówno zamknięta klapa jak i powierzchnia klawiatury pod naciskiem nie podaje się zbytnio. Dwa najmniej sztywne miejsca to prawa krawędź laptopa, tuż nad napędem optycznym oraz krawędź klapy, na środku, pomiędzy zawiasami. Ogólnie określiłbym wykonanie jako solidne. Waga sprzętu to 2,4 kilograma.

HP g7

Dla odmiany G7 jest w całości pokryty całkowicie gładkim plastikiem z zatopionym wzorkiem przypominającym lakier metalic. Gładka powierzchnia bardzo zbiera odciski palców i widać na niej również kurz, nawet po jednym - dwóch dniach gdy leży zamknięty na biurku. Dodatkowo mam obawy, że plastik dość szybko porysuje się, co raczej nie będzie wyglądało dobrze na tak dużej i gładkiej powierzchni, chociaż tego oczywiście nie maiłem szansy przetestować.

Mimo większych rozmiarów posiada on o jeden port USB mniej, zostały więc dwa porty USB 3.0 i jeden 2.0. Reszta portów jest identyczna jak w mniejszym modelu. Jak na swoje rozmiary obudowa zaskoczyła mnie swoją sztywnością, spodziewałem się, że pokrywa będzie mocno uginać się pod naciskiem, ale tak nie było - miłe zaskoczenie. Oprócz tego posiada ten sam mniej sztywny punkt nad napędem optycznym. Waga sprzętu to w tym wypadku 3 kilogramy.

Ekran

W obu wypadkach mamy do czynienia z ekranami podświetlanymi LED oraz technologią HP BrightView. Mniejszy m6 posiada przekątną 15,6 cala i standardową rozdzielczość 1366 x 768, podczas gdy większy g7 to 17,3 cala i rozdzielczość 1600 x 900 pikseli. Oba ekrany mają miłe dla oka nasycone kolory i wyglądają naprawdę dobrze, gdy patrzymy na wprost nich. Gorzej sprawa wygląda z katami widzenia. Nie przeszkadza to w normalnej pracy, ale oglądanie filmu w dwie osoby może się już wiązać z pewnym dyskomfortem w tym zakresie. Nie jest to jednak nietypowe dla większości laptopów w przedziale cenowym poniżej trzech tysięcy złotych.

To co mnie zaskoczyło, zwłaszcza w przypadku większego modelu, to jak wygodnie pracuje się na tak dużym ekranie w przypadku laptopa. Przyzwyczaiłem się do swoich 13 cali, po przesiadce na 17 zaskoczenie jest naprawdę duże, większe niż się spodziewałem. Komfort jest w zasadzie porównywalny do pracy z monitorem biurkowym, nie licząc braku możliwości regulacji wysokości wyświetlacza. Jeżeli ktoś korzysta z laptopa głównie w domu oraz pracy i przewozi go głównie samochodem, to tak duży ekran może zaoferować zupełnie nową jakość i poprawić wydajność. Multimedia również świetnie na nim wyglądają. Oczywiście kupowanie dużego laptopa, żeby chodzić z nim wszędzie nie ma większego sensu, to po prostu inna kategoria sprzętowa.

Klawiatura i touchpad

Klawiatury są w obu modelach identyczne zarówno pod względem układu jak i wielkości klawiszy. W większym modelu jest po prostu więcej przestrzeni z przodu i na krawędziach. W obu przypadkach znalazło się miejsce na część numeryczną. Jedynym wyraźnym odstępstwem od standardu jest tutaj umieszczenie wszystkich czterech strzałek obok prawego Controla i pod Shiftem, co powoduje, że są one mniejsze i dość niewygodne, ale strzałki to chyba jedne z najrzadziej używanych klawiszy, nawet w grach.

HP zastosowało typową klawiaturę wyspową, z wolną przestrzenią dookoła klawiszy, z płaskimi klawiszami o niewielkim skoku. Może dziwić, że klawisze w laptopie o normalnych rozmiarach mają tak niewielki skok jak w ultrabookach. Niedoścignionym ideałem jest tu klawiatura starszych Thinkpadów. Podobna do niej z pewnością by się tutaj zmieściła. Z drugiej strony, dla osoby, która korzystała z innych komputerów z klawiaturą o niewielkim skoku, łatwiej się będzie przestawić. Warto podkreślić, że nie odbierałem jej jako niekomfortowej, zwłaszcza jak na klawiaturę tego typu. Widocznie takie klawiatury są obecnie najbardziej popularne.

Gładziki są natomiast różne. W mniejszym m6 touchpad ma gładką powierzchnię, w większym g7 jest pokryty drobnymi jakby bąbelkami, co nadaje mu wyczuwalną fakturę. Oba gładziki można wyłączyć dotykając dwukrotnie specjalnego pola umieszczonego w lewym górnym rogu. Jeżeli chodzi o precyzję posługiwania się kursorem, była bez zarzutów w obu przypadkach, natomiast przewijanie stron dwoma palcami znacznie lepiej działało w modelu m6, w g7 jest fabrycznie odwrócone - trzeba przesuwać palcami w górę, żeby storna przesuwała się w górę, jak na ekranie dotykowym. Niestety nie zawsze działało to jak należy, czasem strona nie chciała się przewijać, żeby później przeskoczyć za daleko. W m6 nie doświadczyłem takich problemów i w jego wypadku touchpad robił ogólnie trochę lepsze wrażenie.

Dźwięk - ten z głośników i ten z wiatraków

Jeżeli chodzi o głośniki, to oba laptopy mogą pochwalić się wsparciem przez rozmaite marki, g7 posiada logo Dolby Advanced Audio oraz Altec Lansing, za to m6 posiada logo Beats i dodatkowy głośnik od spodu nazywany przez HP subwooferem. W praktyce oba laptopy brzmią dość podobnie i obu brakuje niskich tonów, nawet pomimo subwoofera w modelu m6. Nie jest to żadne zaskoczenie, w laptopie po prostu nie może być inaczej - nic nie zastąpi porządnych głośników zewnętrznych. Za to do multimediów, obejrzenia filmu oba laptopy sprawdzą się baz zarzutu. Oba sprzęty są dość głośne, jeżeli chodzi o siłę emitowanego dźwięku, przy czym m6 jest wyraźnie głośniejszy, na tyle, że spokojnie można puścić film czy prezentację z dźwiękiem z projektora, w sali na 30 osób posługując się tylko wbudowanymi w laptopa głośnikami.

Jeżeli chodzi o wiatraki natomiast, jest bardzo wyraźna różnica. HP m6 jest raczej cichym sprzętem. Nawet pod obciążeniem wiatraki nie wchodzą na zbyt wysokie obroty i nie przeszkadzały mi we względnie cichym pokoju. Dyskomfort poczują najbardziej wymagający, oczekujący kompletnej ciszy. Słowem - jest dobrze. Zupełnie inaczej sprawa ma się w przypadku g7, który chociaż po włączeniu jest równie cichy, szybko wchodzi na wyższe obroty nawet pod minimalnym obciążeniem i robi się zdecydowanie słyszalny. Przy maksymalnym obciążeniu włącza się prawdziwa suszarka, do tego stopnia, że bez problemu zagłusza mój stacjonarny sprzęt z 4 wiatrakami w obudowie, dwoma na karcie graficznej i jednym dużym na procesorze. Mówiąc krótko, nie mógłbym pracować przy g7 na jego maksymalnym chłodzeniu bo rozbolałaby mnie głowa. Całe szczęście takie obciążenie nie zdarza się często, ja osiągnąłem je specjalnym programem do obciążania procesora.

Mimo wszystko sytuacja jest dla mnie zagadkowa. W obu sprzętach znajduje się identyczny procesor. Teoretycznie w większym sprzęcie jest więcej miejsca na system chłodzenia, więc powinien być cichszy i skuteczniejszy, a jest odwrotnie, jest kilkakrotnie głośniejszy od mniejszego, a nawet z chłodzeniem na maksimum temperatura procesora jest ok 10 stopni wyższa niż w mniejszym i cichszym m6.

Wydajność procesora i karty graficznej

Jak wspomniałem procesor i pamięć są identyczne w obu sprzętach. Pierwszy raz miałem do czynienia z laptopem z procesorem AMD i kartą, a raczej kartami graficznymi Radeon i muszę powiedzieć, że jest całkiem dobrze. Procesor nie jest może potworem wydajności, ale większości użytkowników powinien wystarczyć z zapasem. Jest mniej więcej porównywalny z mobilnym procesorem i3 od Intela. Oznacza to, że praca z wieloma aplikacjami jednocześnie jest komfortowa i dobywa się bez zacięć. Można jednocześnie pracować w Photoshopie, przeglądać internet i oglądać film 1080p bez poczucia, że komputer się dławi. Z pewnością pomaga tutaj 8 GB pamięci. Same filmy w wysokiej rozdzielczości zabierają ledwie kilka procent z mocy procesora. Do typowych zastosowań naprawdę ciężko się przyczepić.

Jeszcze lepiej wypadają karty graficzne. Liczba mnoga oznacza, że każdy z laptopów ma dwie: Radeon HD 7660G + 7670M. Nawet podstawowa karta graficzna jest mniej więcej od 25% do 50% szybsza niż wbudowana w najnowsze procesory Intela karta graficzna oznaczona symbolem 4000. Jeszcze ciekawiej robi się gdy gra obsługuje CrossFire i obie karty graficzne działają jednocześnie. Jak na laptopy w cenie około dwóch i pół tysiąca złotych nie będących sprzętami dedykowanymi dla graczy, można zagrać w dość zaawansowane tytuły, nie raz nawet na ustawieniach graficznych na maksimum i maksymalną rozdzielczością ekranu, przynajmniej w przypadku mniejszego modelu m6. Gry Dirt 2 czy Far Cry 2 na ustawieniach ultra i w rozdzielczości 1366 x 768 będą działały całkowicie płynnie. W Skyrim też zagramy bez problemu, chociaż na średnich detalach. To niewątpliwe duży plus.

Przy okazji oba sprzęty są względnie, zwłaszcza jak na duże laptopy, energooszczędne. Czas działania będzie wahał się od 6 godzin dla bardzo małego obciążenia, do minimalnie dwóch godzin przy obciążeniu maksymalnym. Jak widać, układ AMD dobrze radzi sobie ze zmniejszaniem zużycia energii podczas mniejszego obciążenia.

Podsumowanie - dla kogo są to sprzęty?

Wiele się ostatnio mówi o ultrabookach, laptopach konwertowalnych, tabletach z Windows i doczepiana klawiaturą. Nie zmienia to jednak faktu, że duży laptop, chociaż bez wątpienia mniej mobilny, wciąż pozwala na więcej. Posiada więcej portów standardowej wielkości, na większym ekranie pracuje się wygodniej, a wyższa wydajność graficzna pozwala zrelaksować się przy różnego rodzaju rozrywce elektronicznej. Stąd dla kogoś, kto nie biega cały dzień z laptopem po mieście od spotkania do spotkania, a chce popracować spokojnie przy biurku, często zostawiając laptopa na nim wychodząc z domu, akademika czy z pracy, większe urządzenie wciąż będzie lepszym, praktyczniejszym wyborem. Ja na taki zakup bym się nie zdecydował, bo połączenie komputera stacjonarnego z mobilnym ultraboookiem sprawdza się u mnie najlepiej, jednak dla wielu osób, które potrzebują kompromisu, a na komputer stacjonarny nie mają miejsca bądź ochoty, propozycje HP są godne uwagi.

HP Pavilion m6-1015ew cieszy oko swoim designem i dbałością o detale. Jest cichy i wydajny, jednocześnie nie na tyle duży, żeby wyniesienie go z domu wymagało jakiegoś szczególnego samozaparcia. Przeciwników Windows 8 ucieszy, że wciąż posiada Windows 7 na pokładzie. Wybór szczególnie dobry dla osób pragnących połączyć narzędzie do pracy z poważnym wyglądem z chwilą relaksu w grach komputerowych. Jego sugerowana cena detaliczna wynosi 2549 PLN.

HP Pavilion g7-2235sw jest wyraźnie większy i cięższy, z tego względu najlepiej spisze się w roli komputera stacjonarnego, którego w razie potrzeby łatwiej jest przetransportować np. do akademika na studia. Jego duży ekran sprawia, że dłuższa praca jest na nim naprawdę wygodna, co owocuje szybszym wykonywaniem niektórych zadań wymagających wielu otwartych okien. Niestety sprzęt nie należy do cichych, zwłaszcza pod obciążeniem, a jego wygląd można określić jako o klasę niższy niż w przypadku m6, co z resztą znalazło swoje odzwierciedlenie w cenie. Mimo większego ekranu, 17 calowy laptop kosztuje ciut taniej niż mniejszy model - 2499 PLN, co więcej, istnieje wersja 15 calowa, która jest jeszcze tańsza.

Pełną specyfikację sprzętu w przejrzystych tabelach znajdziecie pod tymi linkami, na stronach producenta - HP:
HP Pavilion m6-1015ew
HP Pavilion g7-2235sw

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu