Felietony

Ludzie z Doliny Krzemowej mówią, jak jest: Google, Facebook i Apple szkodzą

Maciej Sikorski
Ludzie z Doliny Krzemowej mówią, jak jest: Google, Facebook i Apple szkodzą
5

Pracownicy firm technologicznych, także ci wysokiego szczebla, ostrzegający przed... produktami tych firm. Takie rzeczy działy się już w różnych sektorach, w końcu przyszła pora na IT. Nie chodzi jednak o jedno urządzenie czy jedną usługę. Co więcej - nie mówi się nawet o konkretnej korporacji. Rozkręca się kampania wymierzona w gigantów, którym oddajemy coraz większą część swojego życia. Osoby, które jeszcze niedawno budowały te biznesy, dzisiaj mówią o rozczarowaniu i... przepraszają.

Dolina Krzemowa zaczyna się zdobywać na autorefleksję. Obserwuję to od pewnego czasu i dopóki działania tego typu były rzadkością, machałem na to ręką, uznawałem, że to mydlenie ludziom oczu. I albo ta zabawa wymknęła się spod kontroli, albo naprawdę zaczyna się dziać coś ciekawego. Oto bowiem ludzie związani kiedyś z Apple, Google czy Facebookiem, zaczynają ostro krytykować działania tych firm, ich wpływ na nasze życie, stosowane narzędzia czy techniki manipulacji. Tak, pada słowo "manipulacja".

Stosunkowo świeża jest sprawa kampanii Truth About Tech, za którą stoi Center for Humane Technology. Do tej grupy należą byli pracownicy Facebooka i Google. Na liście nazwisk znajdziemy m.in. Rogera McNamee, który kiedyś był mentorem Marka Zuckerberga. Czego właściwie chce ta grupa? Mówi się m.in. o większym zainteresowaniu polityków praktykami stosowanymi przez firmy IT. Skoro kontrolowane są używki, dlaczego podobne procesy nie dotyczą np. uzależniających sieci społecznościowych?

Akcja w znacznym stopniu ma być skierowana do rodziców, powinna ich edukować na temat zagrożeń wynikających z przebywania dzieci w wirtualnym świecie przez sporą część dnia. Rodziny dowiedzą się, jak temu przeciwdziałać, jakie mogą być skutki zaniechania itd. I z jednej strony stwierdzam, że ma to sens, ale z drugiej strony zastanawiam się, w jakim stopniu uzależnieni od społecznościówek są już rodzice? Bo kiepskim przykładem są ojciec czy matka mówiący do pociechy "ej, nie powinieneś tyle czas spędzać na YouTube", jeśli sami godzinami wrzucają posty na Facebooku.

W podobnym duchu jakiś czas temu wypowiedział się Tim Cook, który stwierdził, że sam dzieci nie ma, ale przed społecznościówkami chroni swojego bratanka. Jednocześnie przekonywał, że nowe technologie nie muszą być wdrażane w szkołach na każdym kroku. Tak, szef Apple stwierdził, że iPad na niektórych lekcjach to kiepski pomysł. Czy te wywody kończą się na stwierdzeniu: sieci społecznościowe to błąd? Nie - Dolina Krzemowa nie kończy się na Facebooku i Google.

Były pracownik Apple, a potem założyciel firmy Nest przejętej przez Google, Tony Fadell, do tego samego worka wrzucił też Apple. Mówił o uzależnieniu od kolejnych klików, sprawdzania powiadomień przez cały czas i odpowiedzialności, jaką korporacje powinny wziąć za swoje działania. Wcześniej w podobnym tonie wypowiedzieli się m.in. Marc Benioff, CEO Salesforce oraz współtworzący Facebooka Sean Parker. Coraz częściej przypomina się też, że dzieci miliarderów z Doliny Krzemowej mają mocno ograniczany kontakt z nowymi technologiami - ich rodzice wiedzą, jakie są skutki korzystania ze smartfonów czy społecznościówek w zbyt młodym wieku, przez długie godziny. A skoro chronią swoje rodziny...

Dolina Krzemowa zaczyna się zdobywać na autorefleksję. Obserwuję to od pewnego czasu i dopóki działania tego typu były rzadkością, machałem na to ręką, uznawałem, że to mydlenie ludziom oczu. I albo ta zabawa wymknęła się spod kontroli, albo naprawdę zaczyna się dziać coś ciekawego. Oto bowiem ludzie związani kiedyś z Apple, Google czy Facebookiem, zaczynają ostro krytykować działania tych firm, ich wpływ na nasze życie, stosowane narzędzia czy techniki manipulacji. Tak, pada słowo "manipulacja".

Stosunkowo świeża jest sprawa kampanii Truth About Tech, za którą stoi Center for Humane Technology. Do tej grupy należą byli pracownicy Facebooka i Google. Na liście nazwisk znajdziemy m.in. Rogera McNamee, który kiedyś był mentorem Marka Zuckerberga. Czego właściwie chce ta grupa? Mówi się m.in. o większym zainteresowaniu polityków praktykami stosowanymi przez firmy IT. Skoro kontrolowane są używki, dlaczego podobne procesy nie dotyczą np. uzależniających sieci społecznościowych?

Akcja w znacznym stopniu ma być skierowana do rodziców, powinna ich edukować na temat zagrożeń wynikających z przebywania dzieci w wirtualnym świecie przez sporą część dnia. Rodziny dowiedzą się, jak temu przeciwdziałać, jakie mogą być skutki zaniechania itd. I z jednej strony stwierdzam, że ma to sens, ale z drugiej strony zastanawiam się, w jakim stopniu uzależnieni od społecznościówek są już rodzice? Bo kiepskim przykładem są ojciec czy matka mówiący do pociechy "ej, nie powinieneś tyle czas spędzać na YouTube", jeśli sami godzinami wrzucają posty na Facebooku.

W podobnym duchu jakiś czas temu wypowiedział się Tim Cook, który stwierdził, że sam dzieci nie ma, ale przed społecznościówkami chroni swojego bratanka. Jednocześnie przekonywał, że nowe technologie nie muszą być wdrażane w szkołach na każdym kroku. Tak, szef Apple stwierdził, że iPad na niektórych lekcjach to kiepski pomysł. Czy te wywody kończą się na stwierdzeniu: sieci społecznościowe to błąd? Nie - Dolina Krzemowa nie kończy się na Facebooku i Google.

Były pracownik Apple, a potem założyciel firmy Nest przejętej przez Google, Tony Fadell, do tego samego worka wrzucił też Apple. Mówił o uzależnieniu od kolejnych klików, sprawdzania powiadomień przez cały czas i odpowiedzialności, jaką korporacje powinny wziąć za swoje działania. Wcześniej w podobnym tonie wypowiedzieli się m.in. Marc Benioff, CEO Salesforce oraz współtworzący Facebooka Sean Parker. Coraz częściej przypomina się też, że dzieci miliarderów z Doliny Krzemowej mają mocno ograniczany kontakt z nowymi technologiami - ich rodzice wiedzą, jakie są skutki korzystania ze smartfonów czy społecznościówek w zbyt młodym wieku, przez długie godziny. A skoro chronią swoje rodziny...

Ciekaw jestem, do czego może to doprowadzić? Za kilka miesięcy o tych hasłach zrobi się cicho, media, politycy, użytkownicy machną na to ręką i sytuacja będzie się pogarszać czy też akcja się rozszerzy i Dolina Krzemowa zacznie "prostować" swoje poczynania? Problem polega na tym, że firmy, nawet gdyby chciały coś zmienić, na pierwszym miejscu postawią zyski: odsunięcie ludzi od swoich usług, wytłumaczenie im, że od wszystkiego można się uzależnić i nie należy przesadzać także z czasem spędzonym w Sieci, odbije się na raportach kwartalnych. Koło się zamyka.

Ciekaw jestem, do czego może to doprowadzić? Za kilka miesięcy o tych hasłach zrobi się cicho, media, politycy, użytkownicy machną na to ręką i sytuacja będzie się pogarszać czy też akcja się rozszerzy i Dolina Krzemowa zacznie "prostować" swoje poczynania? Problem polega na tym, że firmy, nawet gdyby chciały coś zmienić, na pierwszym miejscu postawią zyski: odsunięcie ludzi od swoich usług, wytłumaczenie im, że od wszystkiego można się uzależnić i nie należy przesadzać także z czasem spędzonym w Sieci, odbije się na raportach kwartalnych. Koło się zamyka.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu