Felietony

Deezer, WiMP i Spotify - to nie dla mnie!

Rafał Kurczyński

Fan mobilnych okienek, technologii internetowych o...

55

Spotify, WiMP i Deezer - rewolucja w świecie multimediów. Strumieniowanie muzyki, posiadanie całej kolekcji naszych ukochanych utworów oraz możliwość odtwarzania naszej muzyki na każdym urządzeniu z dostępem do Internetu - można się w tym zakochać - na mnie jednak takie podejścia z reguły nie działa...

Spotify, WiMP i Deezer - rewolucja w świecie multimediów. Strumieniowanie muzyki, posiadanie całej kolekcji naszych ukochanych utworów oraz możliwość odtwarzania naszej muzyki na każdym urządzeniu z dostępem do Internetu - można się w tym zakochać - na mnie jednak takie podejścia z reguły nie działają.

Muzykę można traktować jak kobietę. Ta piękna i popularna zwykle nie ma duszy, gdy ta odbierana przez większość jako mierna i trudna do okiełznania, zwykle ma w sobie więcej, od wszystkich pustych alternatyw na krótką chwilę, dlatego wolę pomęczyć się przy poznawaniu i kochać ile się tylko da, niż skakać z kwiatka na kwiatek. Jestem typem sentymentalisty, który słysząc Disco Polo, muzykę popularną czy Techno (i wszystkie inne gatunki muzyki klubowo / tanecznej) wpadam w niekontrolowany atak gniewu, który potrafi załagodzić jedynie Blues połączony z kapką Rapu, robiąc to gładko i delikatnie jak rozgrzany nóż wbijany w taflę lodu. Nie lubię nowej muzyki, nawet w moich ulubionych gatunkach, ponieważ wydaje mi się, że dawniej ten rodzaj sztuki miał w sobie to coś, co skupiało wokół niej tysiące odbiorców, którzy są przy niej do dzisiaj - dlatego też sądzę, że usługi strumieniowania muzyki nie są tworem dla ludzi mojego pokroju.

Nie jestem ani lepszy, ani gorszy od innych, ale moja muzyka jest chyba zbyt... "kiepska"

Słucham bardzo starego rapu typu Tupaca, Biggiego, Dr. Dre, ale również naszego rodowitego Kalibra 44, Paktofoniki, Wzgórza Ya Pa 3, czy Grammatika. Ten gatunek muzyki jest w moim sercu od bardzo dawna, jednak wchodząc na Spotify, Deezera czy WiMP znajduję tony piosenek, które znam ze słyszenia, jednak zbytnio ich nie lubię oraz żadnej piosenki, którą wręcz uwielbiam i słuchałbym jej na okrągło (no, może poza Ghetto Gospel). Oprócz tego, od paru miesięcy chodzę zarażony bakcylem umieszczonym w filmie "Skazany na bluesa", przez co wręcz nałogowo słucham Dżemu z czasów, gdy Rysiek Riedel był ich wykonawcą.

Pragnąc odnaleźć parę piosenek Dżemu, zobaczyłem następujący stan rzeczy:

Spróbowałem więc Deezera...

I WiMP...

Wzięło mnie więc na podsumowanie. Jeżeli chodzi o liczbę piosenek dla tego jednego wykonawcy - wygrał WiMP. Niestety, nie posiada on swojej aplikacji dla Linuksa ani MeeGo, dlatego po prostu korzystać nie mogę. Spotify, będący chcąc nie chcąc agregatorem "najlepszej muzyki", jest dla mnie miejscem, gdzie poza paroma dobrymi albumami, nie mogę skompletować mojej całej biblioteki ulubionej muzyki, dlatego też wolę posiadać na dysku mojego komputera, smartfona oraz iPoda Shuffle 3G muzykę w formacie MP3.

Jakość nie jest najlepsza, ale liczy się coś innego

Dostępność. Jeżeli mam ochotę posłuchać Ego Team (taka Częstochowska, unikatowa formacja Hip-Hopowa), Kalibra 44 i ich fenomenalnej pierwszej płyty, 2Paca czy Dżemu, wybieram z listy piosenek utwór na który mam ochotę i nie martwię się o stale ubywający pakiet internetu, który wolę przeznaczyć na Twittera, Facebooka i pocztę. Mając bardzo dużą bibliotekę muzyki na fizycznych nośnikach (w tym wszystkie kasety Queen), wolę przekonwertować z nich muzykę do przyjaznego moim urządzeniom formatu MP3, aby następnie porządnie oflagować artystów, nazwy tytułów, kolejność odtwarzania czy okładki (głównie w Rhytmbox na Ubuntu i Zune na Windowsie). Jest to dla mnie wygodniejsze rozwiązanie, ponieważ swoją ukochają, wcześniej zakupioną muzykę posiadam zawsze przy sobie, mając ją tylko dla siebie.

Jestem typem tradycjonalisty, który akceptuje zmiany w świecie technologii, dlatego też godzę się na wrzucenie moich zdjęć, dokumentów czy filmów do chmury - muzykę trzymając nadal na dysku. Oprócz tego, posiadam parę unikatowych utworów 2Paca, które nigdy nie zostały opublikowane przez Death Row, jednak trafiły od internetu za sprawą kolekcjonerów twórczości tego niesamowitego rapera - tego nigdzie już nie znajdę.

Nie oznacza to, że jestem osobą negującą możliwość odsłuchiwania muzyki za pomocą chmury internetowej

Wszystko się zmienia. Fizyczne, ciężkie, stacjonarne maszyny są stanowczo zastępowane przez mniejsze, mobilniejsze laptopy, tablety i smartfony. Przeniesienie naszych plików do chmury na stałe jest kwestią dłuższego okresu czasu - i mówiąc to nie jestem pod wpływem środków znacznie ograniczających płynne działanie koordynacji typu oko-ręka. Jeżeli w Polsce dostęp do internetu stanie się tak prosty, tani i opłacalny na dłuższy okres czasu, jak miejsce ma to w USA czy w Wielkiej Brytanii, duży procent użytkowników porzuci klasyczne komputery na rzecz tanich jak barszcz Chromebooków zapewniających nam dostęp do wszystkiego tego, czego aktualnie potrzebujemy. Nasze zdjęcia, dokumenty, muzyka i filmy w jednym, ogólnodostępnym miejscu, do którego dotrzemy za pomocą dowolnego urządzenia podpiętego do internetu - ten błyskawiczny skrót zasad działania ekosystemu chmurowego Google i Microsoftu pokazuje nam, że to, co jeszcze jakiś czas temu kojarzyło nam się z abstrakcją, utopią i marzeniem o niebieskich migdałach, dzisiaj stało się standardem i pytanie brzmi, co będzie dalej?

Powiedzcie mi, stawiacie na pliki MP3, płyty CD, winyle, czy może usługi chmurowe i dlaczego?

Bonus. Uprzedzając pytanie, jak wygląda moja ulubiona playlista na Spotify, prezentuje się ona w następujący sposób:

Edit.

Jak zaproponowaliście mi w komentarzach, postanowiłem sprawdzić, czy Spotify i Deezer oferują nam możliwość uploadu własnej muzyki do chmury. Po wykupienia konta Premium w obydwóch z wyżej wymienionych chmur pojawia się taka opcja, jednak nie działa to do końca tak, jak bym chciał.

Co prawda, możemy wrzucić na "dysk" naszego konta muzykę, którą wcześniej będziemy musieli tam ręcznie umieścić, co w moim przypadku jest problemem. Mając upload sięgający 50kb/s nie jestem asem przestworzy, dlatego też wolę muzykę ściągać niż wrzucać, aby następnie za każdym razem ją ściągać z każdego mojego urządzenia. Są również usługi takie jak Google Music jednakże wszystko to opiera się o mechanizm podobny do tego, omówionego zdanie wyżej.

Podsumowując - wina leży po stronie wydawców, którzy dosyć niechętnie podejmują współpracę ze Spotify co w moim mniemaniu jest błędem, w końcu to zawsze dodatkowy zarobek na muzyce, którą przecież kochamy.

Grafika w nagłówku: Spotify;

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu