Technologie

Cywilizacja zagrożona: nowa folia bąbelkowa nie pstryka

Maciej Sikorski
Cywilizacja zagrożona: nowa folia bąbelkowa nie pstryka
15

Gdy kurier albo listonosz dostarcza paczkę, pewnie cieszycie się i szybko ją otwieracie. Człowiek chce dostać się do produktu, który zamówił i czym prędzej rozpocząć użytkowanie. To jednak tylko część radości - przecież jest jeszcze folia bąbelkowa, najlepszy przyjaciel każdego człowieka. Jeżeli myś...

Gdy kurier albo listonosz dostarcza paczkę, pewnie cieszycie się i szybko ją otwieracie. Człowiek chce dostać się do produktu, który zamówił i czym prędzej rozpocząć użytkowanie. To jednak tylko część radości - przecież jest jeszcze folia bąbelkowa, najlepszy przyjaciel każdego człowieka. Jeżeli myśleliście, że ten wspaniały wynalazek będzie nam towarzyszył do końca świata, to muszę Was zmartwić: producent postawił na innowacje, a te oznaczają koniec pstrykania. Przy tej informacji grecki kryzys wydaje się drobnostką...

Nie wiem, jak to wygląda u Was, ale ja zawsze mam w domu zapas folii bąbelkowej. Niby po to, by wykorzystać go w celach właściwych, do ochrony jakichś przedmiotów, ale nie oszukujmy się - chodzi głównie o pstrykanie. Przy robieniu porządków, szukaniu czegoś albo przepakowywaniu, folia trafia do rąk i zaczyna się trans. W domu wszystko porozrzucane, praca czeka, godziny lecą, a człowiek siedzi i pstryka. Jeśli w pobliżu przebywa inna osoba, to po chwili przyłącza się do czynności. Przecież folia sama się nie wybąbelkuje.

Teraz ciut poważniej. Folia bąbelkowa została wynaleziona już w latach 50. XX wieku, stała za tym firma Sealed Air. Natychmiastowy sukces? Nie, ten rozpoczął się dopiero w kolejnej dekadzie, a miał związek z... rozwojem branży IT. Podobno zadecydowała o nim korporacja IBM, która zaczęła używać folii do zabezpieczania swoich komputerów w transporcie. Rozwój technologiczny nabrał rozpędu, folia dokonała ekspansji. Rozpoczął się złoty okres firmy i produktu. Wszystko jednak ma swój kres.

Producent zderzył się podobno z problemami: pogarszają się wyniki finansowe, kurczą się rynkowe udziały. Wszystko za sprawą zmian na rynku: pojawiła się konkurencja, zaproponowała inne rozwiązania, sektor e-commerce namieszał w globalnym biznesie - ma być szybko i tanio, a folia bąbelkowa przestała pasować do nowego modelu. Trudno się ją magazynuje (zajmuje bardzo dużo miejsca), jej transport jest drogi. W efekcie klienci oddaleni od fabryk Sealed Air nie korzystają z tego towaru. Firma postanowiła dostosować się do nowych realiów.

Nowe typy folii pojawiły się już wcześniej, trudno mówić tu o rewolucji. Ciekawe jest raczej to, że teraz na produkcję takiego towaru zdecydowała się firma, od której wszystko się zaczęło. Nowa folia zajmuje znacznie (!) mniej miejsca od starej, jest pompowana dopiero u klienta, właściwości ochronne są podobno świetne. Niestety, powietrze nie jest przechowywane w pojedynczych pęcherzykach - tworzone są łańcuchy, w których swobodnie się przemieszcza. Pstryknięć brak. Innowacje zabiły dobrą zabawę.

Jeszcze nie dokonało się to w sposób całkowity, producent zapewnia, że nie zrezygnuje z produkcji starej folii, po prostu jej użycie i popularność będą spadać. Możliwe zatem, że przyszłe pokolenia będą musiały poszukać innej rozrywki. Sporo stracą. Nie dotyczy to tylko ludzi - na powyższym filmie widać, że zwierzak też potrafi docenić kojące działanie folii. O tempora, o mores! Zapomniałbym o czymś istotnym: nowa folia nazywa się iBubble Wrap ;)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu