Startups

Projekt CityTree oczyszcza powietrze... mchem

Maciej Sikorski
Projekt CityTree oczyszcza powietrze... mchem
26

Do czego można wykorzystać mech? Słyszałem o kilku zastosowaniach: od budowlanki, przez kuchnię i rolnictwo po kosmetologię, ale nie przypuszczałbym, że ta roślina może się stać pogromcą smogu. Tak, smogu. Jeśli wierzyć ekipie z Green City Solutions, mech należy wprowadzić do miast, by oczyszczał powietrze, którym oddychamy. Niemiecki startup nie poprzestał jednak na tym, że chce sadzić te organizmy w parkach czy między budynkami - powstała instalacja o nazwie CityTree. Instalacja, która może przynieść naprawdę duże pieniądze.

CityTree to projekt, który wygrał Smogathon. W niedzielę pisałem, że odwiedzam imprezę organizowaną w Krakowie. Kilkadziesiąt zespołów przez dobę dyskutowało z mentorami, by opracować lub dopracować swój pomysł na biznes związany ze zwalczaniem smogu. Po tej wytężonej pracy poznaliśmy finałową dziesiątkę, która wczoraj prezentowała swoje projekty przed większą publicznością. Muszę przyznać, że koncepcje były bardzo zróżnicowane: jedni postawili na czujniki i dane, inni na oczyszczanie powietrza w domu, był i nowoczesny piec (ten ostatni akurat jest gotowy), nie zabrakło aplikacji. Poziom prezentacji? To chyba temat na osobny wpis, bo kolejny raz okazało się, że mieć pomysł to nie wszystko - trzeba umieć go jeszcze sprzedać. A niektórym zespołom się to po prostu nie udało. Dodam, że sprawa ma znaczenie, ponieważ to m.in. od prezentacji uzależniona było, kto zgarnie nagrodę główną, czyli sto tysięcy złotych.

CityTree to projekt, który wygrał Smogathon. W niedzielę pisałem, że odwiedzam imprezę organizowaną w Krakowie. Kilkadziesiąt zespołów przez dobę dyskutowało z mentorami, by opracować lub dopracować swój pomysł na biznes związany ze zwalczaniem smogu. Po tej wytężonej pracy poznaliśmy finałową dziesiątkę, która wczoraj prezentowała swoje projekty przed większą publicznością. Muszę przyznać, że koncepcje były bardzo zróżnicowane: jedni postawili na czujniki i dane, inni na oczyszczanie powietrza w domu, był i nowoczesny piec (ten ostatni akurat jest gotowy), nie zabrakło aplikacji. Poziom prezentacji? To chyba temat na osobny wpis, bo kolejny raz okazało się, że mieć pomysł to nie wszystko - trzeba umieć go jeszcze sprzedać. A niektórym zespołom się to po prostu nie udało. Dodam, że sprawa ma znaczenie, ponieważ to m.in. od prezentacji uzależniona było, kto zgarnie nagrodę główną, czyli sto tysięcy złotych.

Wygrała niemiecka ekipa Green City Solutions i wygrała zasłużenie (chociaż przewaga punktowa nad kolejnym projektem była ponoć znikoma). Startup nie tylko ma ciekawy produkt (tak, już to mają), nie tylko spiął wszystko w całość i wie, jak zarabiać na CityTree, ale też zaprezentował się z naprawdę dobrej strony - to było profesjonalne, widać, że szef firmy wcześniej występował na dużej scenie, że wie, kiedy sprzedawać konkrety i w jakim stopniu, płynnie przechodził do kolejnych podpunktów opowiadając w mniej niż pięć minut o swoim pomyśle. Zwięźle, treściwie i z biznesem opisanym w sposób przystępny. A pewnie nie jest łatwo wyobrazić sobie, że ktoś opowie nam, jak chce zarabiać na mchu pakowanym do miast...

Idea CityTree to tworzenie wolnostojących instalacji o wysokości czterech metrów. Mówimy o czymś w rodzaju ściany roślinnej, na której znajdzie się przede wszystkim mech. Ten ma właściwości pochłaniające i wedle słów twórcy, zjada zanieczyszczenia występujące w powietrzu - po prostu zamienia je w biomasę. Ktoś powie, że inne rośliny też to robią i ma rację, miasta walczą ze smogiem m.in. sadząc nowe rośliny. Sęk w tym, że jedne rośliny radzą sobie na tym polu lepiej, innej gorzej - wydajność ma znaczenie. To samo dotyczy rozmiaru. Wspomniana ściana z mchu może mieć ponoć wydajność odpowiadającą 275 drzewom. Niezłe - nie tylko zajmie mniej miejsca, ale będzie też znacznie tańsza. Nie oznacza to oczywiście, że z miast będzie się można pozbyć np. parków i zastąpić je ścianami mchu oraz nowymi blokowiskami - CityTree nie jest alternatywą dla parku. To po prostu zielony filtr.

Zasięg działania wynosi ponoć 50 metrów, instalacja zasilana jest energią elektryczna pozyskiwaną z promienie słonecznych, posiada zbiorniki z wodą, którą podlewany jest mech. To dzieje się automatycznie, instalacją nie trzeba się ponoć często zajmować, jest samowystarczalna przez zdecydowaną większą część roku. Ale na mchu sprawa się nie kończy - drugim członem projektu jest Internet rzeczy: mech występuje w parze z elektroniką, sensorami, które potrafią zbierać dane i modułami umożliwiającymi ich przesyłanie. Dzięki temu można np. monitorować, jak sprawdzają się te zielone ściany. Jak na tym zarabiać? To najciekawsza część, bo rozwiązań jest przynajmniej kilka.

Kasa będzie płynąć z samej sprzedaży ścian, a koszt jednej to 25 tysięcy euro. Niby dużo, ale szybko ma się okazać, że warto w to inwestować. Kolejnym źródłem zysków może być sprzedaż powierzchni reklamowej, mech można uformować w logo jakiejś firmy. Do tego dochodzi sprzedaż zebranych danych, nie muszą one dotyczyć smogu - przecież kogoś może interesować, ile osób pojawiło się w okolicach ściany w danym dniu. Jak uczęszczana jest dana trasa. CityTree może być hotspotem, ławką, miejscem do ładowania komórki - podejrzewam, że pomysłów będzie z czasem przybywać. Oczywiście do tego potrzebne jest rozprzestrzenianie się instalacji, ale to już się zaczęło, kolejne miasta decydują się na sprawdzenie tego pomysłu. Startup wierzy, że zarobi, tę wiarę podzielają też inni, firma zgarnia nagrody i cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Dzieje się coś ciekawego - obyśmy skorzystali.

Wygrała niemiecka ekipa Green City Solutions i wygrała zasłużenie (chociaż przewaga punktowa nad kolejnym projektem była ponoć znikoma). Startup nie tylko ma ciekawy produkt (tak, już to mają), nie tylko spiął wszystko w całość i wie, jak zarabiać na CityTree, ale też zaprezentował się z naprawdę dobrej strony - to było profesjonalne, widać, że szef firmy wcześniej występował na dużej scenie, że wie, kiedy sprzedawać konkrety i w jakim stopniu, płynnie przechodził do kolejnych podpunktów opowiadając w mniej niż pięć minut o swoim pomyśle. Zwięźle, treściwie i z biznesem opisanym w sposób przystępny. A pewnie nie jest łatwo wyobrazić sobie, że ktoś opowie nam, jak chce zarabiać na mchu pakowanym do miast...

Idea CityTree to tworzenie wolnostojących instalacji o wysokości czterech metrów. Mówimy o czymś w rodzaju ściany roślinnej, na której znajdzie się przede wszystkim mech. Ten ma właściwości pochłaniające i wedle słów twórcy, zjada zanieczyszczenia występujące w powietrzu - po prostu zamienia je w biomasę. Ktoś powie, że inne rośliny też to robią i ma rację, miasta walczą ze smogiem m.in. sadząc nowe rośliny. Sęk w tym, że jedne rośliny radzą sobie na tym polu lepiej, innej gorzej - wydajność ma znaczenie. To samo dotyczy rozmiaru. Wspomniana ściana z mchu może mieć ponoć wydajność odpowiadającą 275 drzewom. Niezłe - nie tylko zajmie mniej miejsca, ale będzie też znacznie tańsza. Nie oznacza to oczywiście, że z miast będzie się można pozbyć np. parków i zastąpić je ścianami mchu oraz nowymi blokowiskami - CityTree nie jest alternatywą dla parku. To po prostu zielony filtr.

Zasięg działania wynosi ponoć 50 metrów, instalacja zasilana jest energią elektryczna pozyskiwaną z promienie słonecznych, posiada zbiorniki z wodą, którą podlewany jest mech. To dzieje się automatycznie, instalacją nie trzeba się ponoć często zajmować, jest samowystarczalna przez zdecydowaną większą część roku. Ale na mchu sprawa się nie kończy - drugim członem projektu jest Internet rzeczy: mech występuje w parze z elektroniką, sensorami, które potrafią zbierać dane i modułami umożliwiającymi ich przesyłanie. Dzięki temu można np. monitorować, jak sprawdzają się te zielone ściany. Jak na tym zarabiać? To najciekawsza część, bo rozwiązań jest przynajmniej kilka.

Kasa będzie płynąć z samej sprzedaży ścian, a koszt jednej to 25 tysięcy euro. Niby dużo, ale szybko ma się okazać, że warto w to inwestować. Kolejnym źródłem zysków może być sprzedaż powierzchni reklamowej, mech można uformować w logo jakiejś firmy. Do tego dochodzi sprzedaż zebranych danych, nie muszą one dotyczyć smogu - przecież kogoś może interesować, ile osób pojawiło się w okolicach ściany w danym dniu. Jak uczęszczana jest dana trasa. CityTree może być hotspotem, ławką, miejscem do ładowania komórki - podejrzewam, że pomysłów będzie z czasem przybywać. Oczywiście do tego potrzebne jest rozprzestrzenianie się instalacji, ale to już się zaczęło, kolejne miasta decydują się na sprawdzenie tego pomysłu. Startup wierzy, że zarobi, tę wiarę podzielają też inni, firma zgarnia nagrody i cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Dzieje się coś ciekawego - obyśmy skorzystali.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Smogathon