Mobile

Ciekawe wieści z rynku smartfonów: Xiaomi już nie czaruje, Samsung odzyskuje wpływy, a Apple gra wszystkim na nosie

Maciej Sikorski
Ciekawe wieści z rynku smartfonów: Xiaomi już nie czaruje, Samsung odzyskuje wpływy, a Apple gra wszystkim na nosie
15

Patrzę na tabelę przygotowaną przez firmę analityczną IDC, a dotyczącą rynku smartfonów w trzecim kwartale, i jestem zdziwiony. Serio. Może nie całością, ale pojawia się tam kilka informacji, których bym się nie spodziewał. Chociaż z drugiej strony, gdy człowiek zacznie się w to zagłębiać, to zaskoc...

Patrzę na tabelę przygotowaną przez firmę analityczną IDC, a dotyczącą rynku smartfonów w trzecim kwartale, i jestem zdziwiony. Serio. Może nie całością, ale pojawia się tam kilka informacji, których bym się nie spodziewał. Chociaż z drugiej strony, gdy człowiek zacznie się w to zagłębiać, to zaskoczenie mija. Przynajmniej częściowo - nadal kiwam głową z uznaniem nad wynikami Apple i zastanawiam się, czy pękła bańka pompowana wokół Xiaomi.

Rynek rośnie, ale powoli

W poprzednim kwartale sprzedano ponad 355 mln smartfonów. Poprawiono wyniki z analogicznego okresu roku 2014, ale nie był to spektakularny skok - niecałe 7%. Nadal dużo, biznes powinien rosnąć jeszcze przez jakiś czas, lecz widać wyraźne hamowanie, to nie są wyniki na poziomie, jaki notowano jeszcze parę lat temu. Można napisać, że branża stabilizuje się. A to kiepska informacja dla producentów - im wolniej rośnie popyt, tym bardziej trzeba się skupiać na walce z konkurencją. Nie będzie tak, że każdy zarobi w tym eldorado. Zresztą, pewnie dobrze wiecie, że to zawsze było eldorado dla nielicznych - większość firm musiała patrzeć z daleka na zyski kilku graczy.

Samsung przypomina o swojej pozycji

Wczoraj pisałem o wynikach kwartalnych Samsunga - są dobre. Może nawet bardzo dobre. Spora w tym zasługa biznesu komponentów, ale smartfony też swoje zrobiły. I to modele z różnych półek cenowych - sprzedawały się flagowce, wzięciem cieszyły się modele z niższych półek cenowych. Efekt jest taki, że koreański producent poprawił zeszłoroczny rezultat kwartalny. Ważne, ponieważ w ostatnich "ćwiartkach" firma notowała spadki i rzucało się to w oczy. Zastanawiałem się, kiedy zejdą poniżej 1/5 rynkowych udziałów, a oni tymczasem utrzymują się przy prawie 24% rynkowych udziałów. Nieźle.

Huawei nie będzie łatwo

Samsung nie zamierza odpuszczać, a to oznacza ciekawą sytuację w kolejnych kwartałach i latach, bo na ich pozycję czają się Apple i Huawei. O postępach tej drugiej firmy pisał niedawno Tomasz, zachęcam do lektury tekstu. Chińczycy rosną w siłę, umocnili się na trzeciej pozycji podium, ale do kolejnego miejsca jeszcze daleko. Trudno będzie im wskoczyć wyżej, bo rywale nie zamierzają ułatwiać zadania. Samsung pokazuje właśnie, że nie wybiera się na przedwczesną emeryturę, jeśli trzeba będzie zawalczy ceną, zapewne nie będzie odpuszczał na polu marketingu, wprowadzi na rynek rozwiązania, które postarają się kupić także inni producenci. Ciężki orzech do zgryzienia, ale nas powinno to cieszyć. Nie tylko dlatego, że będzie ciekawie - powinno też być taniej i lepiej.

Wicelider robi swoje

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta - stara prawda ludowa chyba i tym razem znajdzie potwierdzenie w rzeczywistości. Samsung będzie się zmagał z Huawei, Huawei będzie gonić Samsunga, a w tym czasie Apple podkręci ekspansję. Już teraz robią wyniki, które zadziwiają, przyznam, że nadal w mojej głowie pojawia się "wow", gdy patrzę na ich raporty kwartalne. W poprzednich trzech miesiącach sprzedali 48 mln smartfonów i trzeba przy tym zaznaczyć, że w ich ofercie nie ma taniego sprzętu - udziałów w rynku nie zdobywają budżetowcami.

Jeśli to nadal będzie tak wyglądać, jeśli będą się umacniać w Chinach i jednocześnie wejdą mocno do innych państw rozwijających się, to realny staje się scenariusz, w którym Apple wróci na fotel lidera rynku smartfonów. Kilka kwartałów temu otarli się o tę pozycję, dlaczego nie mieliby tego powtórzyć i zostać na szczycie na dłużej? Zaznaczę przy tym, że korporacja z Cupetino chce uchodzić za firmę, która nikogo nie goni - to oni są cały czas "ściągani" przez konkurencję. Trudno oprzeć się wrażeniu, że tak właśnie jest. Nawet, jeśli przypomnę, że to nie oni wymyślili fablet...

Z Xiaomi schodzi powietrze

Pamiętam, że relatywnie niedawno Xiaomi wykręcało takie wyniki, że ludzie łapali się za głowę, Mam tu na myśli skoki sprzedaży - to nie było kilkadziesiąt, lecz ponad sto procent. Powiew świeżości w branży mobilnej, firma, która w kilka lat zdążyła poważnie urosnąć i namieszać. W efekcie wycenia się ją dzisiaj na kilkadziesiąt miliardów dolarów. Jest jedno "ale". Te wzrosty zapewniał rynek chiński. A gdy on wyhamował, wyhamowało i Xiaomi. Już nie ma zachwytów, jest brutalna rzeczywistość.

Huawei w ostatnim kwartale zdołało poprawić wyniki o 60%, bo rozwija się w skali globalnej, Xiaomi ma z tym na razie problem. Owszem, są obecni w Brazylii, Indiach czy Azji Południowej, ale to inna skala. Chojrak z prowincji zmiękł, gdy trafił do metropolii. Trudno przy tym stwierdzić, czy firmie uda się szybko (albo w ogóle) wrócić do spektakularnych wzrostów. Z jednej strony naciskają giganci pokroju Samsunga i Huawei, z drugiej chińskie firmy młodej fali, a do tego dochodzi jeszcze Apple. Xiaomi rosło dynamicznie w Chinach dopóki w tym kraju mocno nie zaznaczył swojej obecności gigant z Cupertino - wtedy "chińskie Apple" musiało ustąpić mu miejsca.

Pisząc o chińskich firmach, wspomnę jeszcze o Lenovo. Ale krótko - muszę napisać, że jestem rozczarowany poczynaniami tej korporacji, tego duetu (pamiętajcie o Motoroli), liczyłem na więcej. Huawei uciekło konkurentowi z własnego podwórka i nie pomogło nawet przejęcie dobrze kojarzonego i popularnego swego czasu producenta telefonów. Zobaczymy, może zdołają z tego więcej wykrzesać.

Pozostali tracą

Graczom z tej grupy należy się chyba osobny wpis. Przy czym będę się w nim zastanawiał, kto najszybciej wypadnie z interesu. Kandydatów jest kilku. Ciekawe jest to, że jeszcze niedawno firmy wchodzące w skład grupy "others", czyli pozostałych producentów, tych spoza pierwszej piątki, poprawiały swoje wyniki, "gromada" rosła w siłę. A teraz widać tam spadki. Najwyraźniej nie dają już rady ścigać się z firmami wspomnianymi wyżej. Skoro zaczynają odstawać, to istotne staje się pytanie, czy jest się o co bić? Chociaż ono dotyczy np. ZTE - w przypadku HTC sprawy mają się inaczej. Korporacja na razie nie ma do czego uciec, a jej wyjście z mobile nie będzie świadomą decyzją, lecz efektem upadku...

Rynek niby okrzepł, a ciągle dzieje się tu sporo ciekawych rzeczy...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

sprzedażidcrynek smartfonów