Felietony

Bezwarunkowy dochód podstawowy - czy ta utopia kiedyś nastąpi?

Marcin Hołowacz

...

159

To wciąż brzmi jak science fiction i trudno to sobie wyobrazić. Jasne, każdy rozumie o co chodzi, ale tak naprawdę ciężko jest usiąść i tak zwyczajnie to sobie wyobrazić. O czym mówię? O świecie, w którym dosłownie każda praca wykonywana niegdyś przez człowieka została zastąpiona przez roboty i odpowiednie oprogramowanie.

Nieważne czy chodzi o prawnika, prostytutkę, szewca, pracownika fabryki, lekarza, masażystę, programistę, blogera, psychologa, konsultanta telefonicznego… to jest po prostu nieistotne, bo w tym scenariuszu wychodzimy z założenia, że dosłownie każdy zawód zostanie zastąpiony przez: roboty na liniach produkcyjnych, a w innych przypadkach roboty będące androidami (jak z filmów sci-fi), a czasem po prostu odpowiedni software na jakimś superkomputerze, albo zwykłym komputerze.

To się nie wydarzy z dnia na dzień i nie wiem czy kiedykolwiek w ogóle będzie miało miejsce, ale prawdopodobieństwo takiego scenariusza nie wynosi zero, a według niektórych jest wręcz wysokie. No dobra, czyli zakładamy że w pewnym momencie ludzie nie będą mieli pracy… w ogóle, żadnej pracy, nic. Co wtedy?

Universal basic income (bezwarunkowy dochód podstawowy)

Jest taki pomysł, żeby zacząć wypłacać wszystkim ludziom pieniądze. Na jakich zasadach? Bezwarunkowo, czyli tak naprawdę wystarczy że jesteś człowiekiem, albo np. obywatelem danego państwa. To wszystko. Możesz otrzymywać swoje środki na życie, nie musisz nic robić… i tak roboty się już wszystkim zajęły, więc nawet gdybyś chciał się za coś zabrać, to nie ma w tym zbytniego sensu. Weź kasę i ciesz się życiem.

Najpierw tylko część ludzi straci pracę, ale będzie ich naprawdę wielu. Dlatego możliwy jest np. model, w którym pozbawieni pracy otrzymują wystarczające środki do tego, żeby móc opłacić czynsz, rachunki, zrobić zakupy i… tyle. Nie będzie z tego wakacji ani nowego samochodu. To dlatego, że możliwość podjęcia pracy wciąż będzie istnieć, tyle że stanie się czymś elitarnym. Chcesz żyć na bardzo podstawowym poziomie i mieć mnóstwo wolnego czasu? Nie ma sprawy, pieniądze z UBI już na ciebie czekają. Chcesz być w posiadaniu znacznie większych pieniędzy? Ok, ale musisz zacząć pracować.

Wariant z pracą, która nie jest pracą

Podczas BrainBar miałem okazję usłyszeć jeszcze o innym modelu… takim, w którym ludzie mieliby otrzymywać wynagrodzenie od potężnych firm, jak np. Facebook czy Google. Za co? A no za to, że korzystają z Facebooka i Google… Pomysł jest taki, że dostarczamy tym firmom ogromnych ilości informacji na nasz temat, ale nie otrzymujemy nic w zamian. Ktoś powie, że otrzymujemy, bo przecież korzystamy z ich usług i nikt nas do tego nie zmusza, ale ktoś inny odpowie (byłem świadkiem takiej właśnie rozmowy), że to co dostajemy w zamian w postaci możliwości korzystania z Facebooka i Google, nie jest choćby blisko wartości, jaką te firmy generują za pomocą informacji, których im dostarczamy.

Jeszcze raz. Korzystam sobie z Facebooka i cieszę się tym przywilejem za darmo, jednak firma generuje dzięki temu ogromne zyski. Jest to powód, z którego powinna mi wypłacać co miesiąc pieniądze. Taka inna forma bezwarunkowego dochodu podstawowego. Trochę to pokrętne myślenie, ale może ma większy sens w świecie, w którym nikt nie ma pracy? Steve Fuller, autor książki Humanity 2.0 był przekonany do tego pomysłu i właśnie dlatego o tym wspomniał. Różne firmy (nie tylko Facebook i Google) w przyszłości miałyby płacić ludziom w zamian za dane na ich temat…

Utopijna wizja świata

Koniec końców, ciężko jest mi to sobie wyobrazić, ale pewnie tylko dlatego, że umysł jest kształtowany przez otaczająca go rzeczywistość, a więc wyobrażanie sobie rzeczy, których nie ma w rzeczywistości nie jest łatwe: na przykład nieskończoność, albo świat w którym nikt nie pracuje, ale jednak wszystko działa jak należy i można robić co tylko dusza zapragnie… Samoloty latają, bo steruje nimi wyjątkowo zaawansowany autopilot. Mają paliwo, bo jest wydobywane, albo produkowane przez odpowiednie roboty. Jak już gdzieś polecę, to z lotniska do hotelu zawiezie mnie autonomiczny samochód, a w recepcji przywita mnie robot. Nie będzie problemu z elektrycznością, uprawą żywności, a w TV będą nowe filmy i seriale, bo wszystko wyprodukują roboty i jakieś specjalne oprogramowanie. A ja? Ja będę miał pieniądze na robienie tego na co przyjdzie mi ochota. Czy tak ma to wszystko wyglądać?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu