Recenzja

Nie mogłem się powstrzymać - musiałem zrecenzować tę płytę. Arctic Monkeys zachwyca, ale jestem też wściekły

Konrad Kozłowski
Nie mogłem się powstrzymać - musiałem zrecenzować tę płytę. Arctic Monkeys zachwyca, ale jestem też wściekły
3

Czwórka z Sheffield powraca. Fani zespołu Arctic Monkeys czekali aż pięć lat na nowy krążek swoich ulubieńców i tym razem czekała na nich największa niespodzianka ze wszystkich. Nowego albumu nie promowały żadne single, data ujawniono niedługo przed wydaniem płyty, a podczas pierwszego odsłuchu 11 maja nie jeden z fanów z pewnością łapał się za głowę i sprawdzał czy na pewno włączył nowe utwory Arctci Monkeys. Bo ci na “Tranquility Base Hotel and Casino” brzmią kompletnie inaczej, niż do tej pory.

.

.

.

a

.

.

?

.

.

o

Za sprawą Sonic Records do Polski dotarło klasyczne wydanie albumu od wytwórni Domino - do recenzji przekazano właśnie digipacka. W środku, wewnątrz rękawów znalazły się oczywiście płyta CD w kopercie z logo płyty, a także booklet ze słowami wszystkich utworów oraz podsumowanie dokonań każdego, kto brał udział w powstawaniu krążka. Nie znajdziemy tu żadnych fajerwerków - książeczka oddaje styl brzmienia albumu, jest tradycyjna, a w samym środku zawiera zdjęcie modelu hotelu z innej perspektywy i Alexa Turnera poprawiającego jeden z jego (modelu) elementów. Samą płytę również zdobi kontur hotelu z okładki, którą zaprojektował Turner. Obyło się bez dodatków lub ukrytych utworów - tracklista to 11 kawałków, obyło się bez dodatkowych wydań nawet w Japonii.

W sprzedaży są też oczywiście winyle. Tak, zgadza się, więcej niż jedna wersja. Oprócz klasycznego, czarnego krążka, wydano edycję limitowaną w kolorze srebrnym oraz przezroczystą edycję specjalną. Wzorem innych zespołów, Arctic Monkeys sięgnęło także po coś jeszcze bardziej retro - kasetę magnetofonową. Tę można jednak tylko nabyć w pop-up store'ach, których w Polsce nie uświadczymy. Ich liczba jest (dość) ograniczona, dlatego pierwsi szczęśliwcy, którym udało się je dorwać, będą prawdopodobnie ostatnimi. A rynek wtórny podyktuje zapewne cenę z kosmosu, na której spadek będziemy czekać latami. O ile w ogóle do niego dojdzie.

?

p

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu