Felietony

Adobe pokazuje edytor grafiki obsługiwany głosem. Nie śmiejcie się, tak to będzie kiedyś wyglądało

Tomasz Popielarczyk

Jestem dziennikarzem z wykształcenia, pasji i powo...

13

Jesteśmy świadkami ewolucji interfejsu użytkownika. Producenci coraz śmielej i chętniej sięgają po obsługę głosem lub gestami. Swoją propozycję w tym zakresie pokazała właśnie firma Adobe.

Siri, Alexa, Cortana, Asystent Google - prawdopodobnie tak brzmią nazwy interfejsów przyszłości. Giganci branży IT robią wszystko, żeby uczynić swoich asystentów głosowych maksymalnie użytecznymi i wprowadzić do jak największej liczby urządzeń. Biorąc pod uwagę, że nasza rzeczywistość ma być wkrótce zdominowana przez sprzęt z kategorii Internet of Things, jest to jak najbardziej właściwy kierunek rozwoju.

Tymczasem Adobe proponuje coś zupełnie innego - funkcję sterowania głosem w edytorze grafiki. Programy tej marki nigdy nie były proste w obsłudze, a jednocześnie dawały ogromne możliwości. Wraz z wejściem w mobile, uległo to zmianie. Mobilny Photoshop nie jest tak rozbudowany i przytłaczający. Właściwie poradzi sobie z nim nawet laik. A gdyby tak uczynić program jeszcze bardziej przystępnym? Sami zobaczcie.

Zaprezentowane na wideo możliwości może nie rzucają na kolana, ale stanowią pewne preludium tego, jak mogą w przyszłości wyglądać aplikacje. Zamiast decydować się na udostępnianie czegokolwiek na Facebooku będziemy mogli po prostu to powiedzieć, a następnie podyktować treść posta. Analogicznie może wyglądać zamawianie Ubera - zresztą już tak to działa w Amazon Alexa. Google mocno forsuje wyszukiwanie głosowe, które z roku na rok przyciąga coraz więcej użytkowników. Dlaczego zatem nie mielibyśmy edytować zdjęcia za pomocą prostych komend, jak "rozjaśnij o 10 procent" czy "obróć o 12 stopni". Oczywiście w ten sposób nie da się obsługiwać desktopowego Photoshopa i tworzyć zaawansowanych projektów - zresztą musiałoby to być szalenie niewygodne. Z powodzeniem jednak wykadrujemy i poprawimy zdjęcie przed wrzuceniem je na social media.

Tu nasuwa się oczywiście pytanie - po co? Należę do ludzi, którzy często utrudniali sobie życie tylko po to, aby "używać technologii". Kiedyś na siłę próbowałem zastąpić Windowsa Ubuntu. Innym razem całkowicie przeniosłem wszystkie moje papierowe notatki do sieci, co było katorgą. Zamiast podłączyć komputer po HDMI do telewizora, walczę kilka godzin, żeby skonfigurować strumieniowanie bezprzewodowe itd. Znajomi śmieją się czasem, że to wszystko dałoby się rozwiązać prościej, ale nie - "musi być technologicznie".

I chyba właśnie na takiej zasadzie rozwijane są póki co te wszystkie koncepty. Ze sterowania głosowego w Photoshopie można na razie się śmiać, bo wygląda dość zabawnie. Te kilka sekund, które zaoszczędzimy na odbiciu lustrzanym obrazka z pewnością nie zmieni naszego życia. Dlatego z początku komendy głosowe mogą stanowić jedynie dopełnienie klasycznego interfejsu. Na przykład samo hasło "cofnij", którego będziemy używali w razie pomyłek, może okazać się bardzo wygodne. Mogą one też być wspaniałym udogodnieniem dla osób starszych, które nie rozumieją jak działają edytory zdjęć. Wyobraźcie sobie seniora, który zrobił właśnie ładne zdjęcie, ale chce je wykadrować. Co będzie bardziej intuicyjne? Znalezienie przycisku kadrowania w interfejsie, czy komenda głosowa kadruj? Jestem przekonany, że wraz z rozwojem technologii rozpoznawania głosu, coraz rzadziej będziemy potrzebowali wyświetlaczy, przycisków i okienek. Sterowanie głosem jest po prostu szybsze i bardziej przystępne.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

photoshopadobeMobile